Z jednej strony hihu śmiechu, z drugiej strony sąsiadowi plony spadły o 39%.
Nie jest to cena, która odniesie się nam w sklepach za 2 miesiące, lecz jest to tendencja, która doprowadzi do wzrostu o jakieś 12% na półkach w sklepie. Dalej będzie drożej. Dołączając do tego podatek cukrowy, tak chipsy nie kosztują już 3.50, lecz 7zł, dojdziemy do sytuacji, gdzie przykładowe 500+ gówno znaczy.
Pisma branżowe z zakresu ekonomii dla ludu piszą tak: "W czwartym kwartale gospodarka hamuje. Bardziej obrazowo: z piskiem opon."
Inflacja przekroczyła 1.5% już dawno, dzięki 500+. Wzrost minimalnego wynagrodzenia zastopował rozwój w cuglach, a konkurencyjność względem UE niknie.
Do tego dochodzą przesłanki, że gówno zwane polityką obecnego rządu pozbawi nas funduszy z dopłat do rolnictwa, infrastruktury, bądź regionalnych i obudzimy się w świecie, gdzie przez światopogląd
stracą wszyscy w Polsce. Obecny budżet to jest kpina jakiej dawno nikt nie widział, a większość firm z kapitałem zaczyna się wycofywać z Polski.
Wysłane z mojego SM-G960F przy użyciu Tapatalka