Ten sezon był taki dziwny, że te ryby nie chciały brać za bardzo po zarybieniu. W sumie to dobrze. Choć zdanie moje jest takie, że tego karpia lepiej jak najszybciej odłowić.
Dlaczego jest szkodnikiem?
Przede wszystkim szkodnikami są ludzie, którzy nagminnie tym gatunkiem zarybiają i wędkarze, którzy go oczekują. To są największe szkodniki. Ryba sama w sobie niczemu winna nie jest.
Mimo wszystko, jest to gatunek obcy, który wypiera z wody rodzime gatunki. Cóż, naukowcem nie jestem, dla mnie to jednak wystarczający argument, by uznać karpia za rybę szkodliwą.
To nie o odchody tutaj chodzi, choć biorąc pod uwagę masę, którą karpie osiągają w naszych łowiskach, stanowi to jakiś problem. Istotniejszym czynnikiem jest tutaj dominacja takiego karpia w łowisku, gdzie rybom gatunków rodzimych trudno konkurować z nim o pokarm. Nie trudno nie zauważyć jak bardzo ubożeje różnorodność gatunkowa, jak bardzo ubożeje sam zbiornik pod względem swojej naturalnej wydajności pokarmowej, kiedy karp występuje w nim w dużej ilości. Jest to także szkodnik pośredni, ponieważ jako ryby, które nie rozmnażają się w większości naszych łowisk doprowadzają do swojego rodzaju przekłamania, zaburzenia obrazu "rybności" łowiska. Widać to doskonale na przykładzie właśnie zarybień łowisk PZW, gdzie nierzadko po kilkudniowym zjeździe wędkarzy woda znów staje się pusta, jałowa, bezrybna.
Trudno nie zauważyć wartości dodatniej, jeśli chodzi o ten gatunek. Prosty i łatwy w hodowli, szybki przyrost masy, łatwa dostępność. Mimo wszystko trzeba gdzieś to wypośrodkować, bo masowe zarybienia tym gatunkiem po prostu szkodzą zbiornikom.