Wróciłem po latach nad morze i wymiękłem... To co przeżywam podczas połowu na kutrze nie da się jednak opisać z niczym innym. Nie licząc wyprawy na belony w tamtym roku
Jak każda forma wędkowania jest fascynująca i wciągająca jak narkotyk
Z racji tego że operuję sprawnie w 100% tylko jedną kończyną górną (druga ma ograniczenia stałe na w 30%) dla mnie to takie spotkanie z nadprzyrodzoną siłą, coś elektryzującego, coś co mnie kręciło przez całe życie czyli
RYZYKO. Gdy jeszcze byłem całkowicie sprawny odbiciem od rzeczywistości oprócz wędkarstwa był
WINDSURFING "wiatr we włosach", przekraczanie barier prędkości i wytrzymałości organizmu...
Kilka dni temu poczułem się podobnie, aby sprawnie utrzymywać się na kutrze w dużej mierze musiałem balastować umiejętnie całym ciałem stawiając przeciwwagę nogami i tułowiem. Gdy pokład zalewała kolejna fala ja czułem się jakoś wyjątkowo, wiedziałem że to jest moje miejsce i mój czas. Gdy nie ryzykuję to czuję, że umieram, całe życie wchodzę ze skrajności w skrajność i wiem, że ta
wyprawa na dorsze nie była jednorazowym przypadkiem i co najmniej raz na kwartał będę wracał nad Bałtyk.
Już dziś szukam optymalnego zestawu na nasz Bałtyk, ponieważ zestaw którym łowiłem kiedyś wydaje mi się dziś strasznie oporny. Mam nadzieję, że będzie to też okazja do docelowo wspólnych spotkań forumwiczów SiG. Będę starał się co najmniej z miesięcznym wyprzedzeniem informować co, gdzie, jak i za ile.
Zapraszam także do dyskusji na temat sprzętu, technik połowu, ulubionych miejscówek, podzieleniem się doświadczeniem nad morzem.