Autor Wątek: Wyprawy na dorsze  (Przeczytany 1485 razy)

Grendziu

  • Gość
Wyprawy na dorsze
« dnia: 29.09.2015, 19:02 »
Wróciłem po latach nad morze i wymiękłem... To co przeżywam podczas połowu na kutrze nie da się jednak opisać z niczym innym. Nie licząc wyprawy na belony w tamtym roku 8)



Jak każda forma wędkowania jest fascynująca i wciągająca jak narkotyk

Z racji tego że operuję sprawnie w 100% tylko jedną kończyną górną (druga ma ograniczenia stałe na w 30%) dla mnie to takie spotkanie z nadprzyrodzoną siłą, coś elektryzującego, coś co mnie kręciło przez całe życie czyli RYZYKO. Gdy jeszcze byłem całkowicie sprawny odbiciem od rzeczywistości oprócz wędkarstwa był  WINDSURFING "wiatr we włosach", przekraczanie barier prędkości i wytrzymałości organizmu...

Kilka dni temu poczułem się podobnie, aby sprawnie utrzymywać się na kutrze w dużej mierze musiałem balastować umiejętnie całym ciałem stawiając przeciwwagę nogami i tułowiem. Gdy pokład zalewała kolejna fala ja czułem się jakoś wyjątkowo, wiedziałem że to jest moje miejsce i mój czas. Gdy nie ryzykuję to czuję, że umieram, całe życie wchodzę ze skrajności w skrajność i wiem, że ta wyprawa na dorsze nie była jednorazowym przypadkiem i co najmniej raz na kwartał będę wracał nad Bałtyk.

Już dziś szukam optymalnego zestawu na nasz Bałtyk, ponieważ  zestaw którym łowiłem kiedyś wydaje mi się dziś strasznie oporny. Mam nadzieję, że będzie to też okazja do docelowo wspólnych spotkań forumwiczów SiG. Będę starał się co najmniej z miesięcznym wyprzedzeniem informować co, gdzie, jak i za ile.

Zapraszam także do dyskusji na temat sprzętu, technik połowu, ulubionych miejscówek, podzieleniem się doświadczeniem nad morzem.

Offline gregorio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 693
  • Reputacja: 148
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Kołobrzeg
Odp: Wyprawy na dorsze
« Odpowiedź #1 dnia: 05.10.2015, 23:15 »
Grendziu ja już na dorszach nie byłem długooo. Ostatni raz jakoś 4 lata temu wraz z bratem na jego łodzi. Kiedyś sporo wędkowałem z kutra na którym pracowałem i chyba po tamtym czasie jakoś to mnie znudziło. Teraz już od pewnego czasu próbujemy z bratem jakoś razem się wybrać na trolling jego łodzią ale z czasem to różnie bywa i ciężko się wstrzelić. Kilku moich kolegów poławia właśnie ze swoich łodzi. Powiem tylko że jak byś miał możliwość wyprawy właśnie łodzią taką prywatną to zdecydowanie lepsza wyprawa jak kutrem. Kiedyś był taki mit że na dorsza to pilker 150-200gr nic bardziej mylnego!! Spokojnie wystarczy 70-80gr. Chyba że przyszedł by jakiś okrutny prąd i trzeba było by zmienić na cięższą przynętę. Ja kupiłem naprawdę dawno jakiś kij Dragona ale nie pamiętam nazwy, wiem że ma 2.70m. Kijek węglowy delikatny a zarazem bardzo mocny.Jakoś większa radość z holu używając tej wędki w porównaniu z tymi pałami co mają na kutrach.Koledzy to nawet używają klasycznych kijów spinningowych. Łowią metodą drop shot-a , małymi pilkerami ,przywieszki i nawet spiningują. Jeden z moich kolegów jest fascynatem również wędkarstwa muchowego sam robi ręcznie muszki.Jego muchy tubowe również dobrze prowokują dorsze :). Na łodzi prywatnej zdecydowanie jest więcej możliwości i można super fajnie połowić. Jeszcze raz powiem jak będziesz miał taką okazję to naprawdę warto. Pomyśl również o wyprawie na trolling za morskim salmonem :)
Grzegorz > Kołobrzeg

Grendziu

  • Gość
Odp: Wyprawy na dorsze
« Odpowiedź #2 dnia: 05.10.2015, 23:48 »
17 października jadę nad Bałtyk ponownie tym razem do Łeby, w listopadzie pewnie też z raz pojadę. Sam mam Dragona 3,0m do 300g lub 250g i mi nie pasował, jutro odbieram Team Daiwa PILK 240cm 80-150g, kołowrotek delikatniejszy od Okumy Saliny też już sobie kupiłem - więc szaleje.

Tak się składa, że sam posiadam taką łódkę, RIB-a ( rejestracja Statek Morski) o której piszesz i z chęcią bym się jej pozbył lub zamienił na coś delikatnego profesjonalnego śródlądowego, tutaj link: http://moto.gratka.pl/tresc/rib-yamaha-ponton-statek-19256017.html?utm_source=ogloszenie&utm_medium=email&utm_campaign=sito

Rok temu byłem na Zatoce Puckiej na typowym trollingu na małych łódkach i łowiliśmy belony, też przeżywałem jak mały dzieciak te wyprawę i twierdziłem, że dorsze to nie to, ale przez przypadek pojechałem  i mnie ponownie wzięło ;D