Ja w swych postach przekazuje informację od wędkarzy .... w realu liczy się dla nich mięcho... i tyle - tu nie ma co udowadniać udowodnionego...
U mnie tu z godnie z ideologią IŚR - to wędkarze zepsuli wodę-.... na poważnie to prawda... po prostu zjedli rybki i tyle...
Ale chcąc dalej to upraiaić pod szyldem PZW - u nas musi coś sie zmienić ...
Od 2004 r do 2017 r - to 13 lat życia według ustawy która wprowadziła cała gospodarkę .... jak widać ten system nie działa ( na początku tego nie było czuć bo jeszcze wody były rybne... ALE - teraz sami widzicie do czego ta gospodarka doprowadziła...)
Ot cała historia....
Maciek, są różne okręgi. Powiedz mi, dlaczego w okręgu opolskim jest 13 wód no kill, i nie słychać o protestach wędkarzy biorących ryby? Z opolskiego też jest spora grupa karpiarzy, ale czyżby ich lobbing był tak silny? Może wydaje się nam, że się nie da, bo będzie bunt? Ja nie rozumiem, dlaczego w Opolu jest 'dobrze' (to nie jest jeszcze to co ma być) a Warszawie ma być źle. Wszystko rozbija się o ludzi kierujących związkiem. Do tego okręg mazowiecki to największa grupa wędkarzy zarabiających duże pieniądze, więc teoretycznie powinno tam być najlepiej, a w takim Opolu bieda z nędzą. Jak widać wskaźniki finansowe dotyczące danego regionu nijak się mają do zasobności ich wód.
To czego potrzeba w Polsce, to głęboka reforma. Polegać ona ma na przejściu z systemu 'walę w łeb wszystko' na 'zabieram z rozsądkiem', wspartego przez oddanie kołom wód i rezygnację z socjalistycznego podejścia do wędkowania. Nie ma też sensu realizować programu niszczenia wód w imię dawania mięcha zgłodniałym. Wręcz twierdzę, że ich odejście z PZW wiele by poprawiło. Spadek liczby członków z 600 na 500 tysięcy, przy przeprowadzanej reformie, nie byłby tak bolesny, bo poprawa jakości wód byłaby połączona ze wzrostem składek, co nie wzbudzałoby takich protestów.
Maciek, teraz zadam Ci pytanie z innej 'mańki'. Dlaczego zbiornik specjalny w PZW, których są setki, kosztuje na rok 200-300 PLN? Jak to jest, że składka na jeden okręg jest mniejsza niż opłata za taka wodę? Przecież nie jest ona zarybiona jak Ochaby, nie wali się tam tylu ryb też. Pytam się, na co idzie ta kasa, i dlaczego nie brakuje chętnych? Według tego co piszesz, po rozmowie z wędkarzami, takie wody nie miałyby racji bytu, liczy się przecież kasa... A tutaj jest jakoś inaczej. To proste, wielu jest w stanie zapłacić więcej, wiedząc, że połowi. Dlatego spokojnie można robić wody no kill (na wodach RZGW) aby wody będące własnością PZW zarybiać na potęgę karpiem. Trzeba tylko to zrobić, nie bać się jakiś buntów. Wyobrażasz sobie, aby rząd pytał się, czy chcesz wprowadzenia jakiś przepisów? W większości przypadków ludzie mówili by 'nie'. A rząd wprowadza to i trzeba się do tego zastosować. W teorii powinny to być rzeczy słuszne, i po czasie ludzie odczuwają tego pozytywne skutki. Ja nie widzę potrzeby pytania się ograniczonych ludzi, chcących tylko brać i myślących o sobie, często z niskim IQ, jak ma wyglądać związek wędkarski, który musi stawić czoła wielu wyzwaniom. Bo takie typy dużej wiedzy nie posiadają i wiele nie rozumieją. Oni chcą tylko brać, a skąd ma być ryba to ich nie obchodzi. Dlatego trzeba działać, a nie przejmować się takimi ludźmi. I tak polski przykład pokazuje, że pomimo iż narzekających jest masa, do wyborów idzie mniej niż połowa uprawnionych. Więc trzeba zarządzać a nie patrzeć się na to co powie 'lud'. Oczywiście nie mówię o brutalnych reformach, ale o odpowiednio przygotowanych i takich, które wędkarze zaakceptują, przynajmniej na dłuższym dystansie. Bo w rzeczywistości pozwolą one osiągnąć o wiele lepszy stan łowisk, i też do zabrania będzie więcej ryby.