Otworzył oczy i spojrzał na zegarek. Godzina 18:17. Blada poświata tarczy zegarka rozświetlała ciasny sarkofag.
- Mrok już zapadł - pomyślał. - Już czas...
Dla pewności odczekał godzinę. Po tylu stuleciach zakradały się wątpliwości, czy nie za wcześnie, czy podjąć ryzyko, czy nie zostać w błogim letargu na zawsze... 38 stuleci odcisnęło już piętno na nadal jednak bystrym umyśle.
- Służba, obowiązek. Nikt tego nie zrobi za mnie, nikt tego nie zrobi lepiej...
Wieko uchyliło się odrobinę wpuszczając suche i zimne powietrze klimatyzowanego pomieszczenia, które wywołało nieprzyjemne mrowienie na całym ciele. Lecz dobiegający szum pracujących macierzy uspokajał. Żaden niepokojący dźwięk nie wybijał się nad jednostajne znajome tło. Wieko uchyliło się na tyle, aby mógł wydostać się z kamiennego sarkofagu. Przygaszone światło monitorów pozwalało dostrzec niewyraźne gotyckie zdobienia serwerowni usytuowanej w wiekowym opuszczonym kościele. Odruchowo strzepnął z ubrania nieistniejący kurz jaki zwykle gromadził się po dniu spędzonym w kryjówce. Tu, w wielokrotnie filtrowanym powietrzu nie miał prawa znaleźć się choćby najmniejszy pyłek.
- Sprawdźmy owieczki, coście przez dzień zmajstrowały. - szepnął do siebie, zasiadając przed ogromnym ekranem.
Jeszcze parę miesięcy temu jego stadko liczyło raptem 200 duszyczek, zorganizowanych wokół wspólnej sprawy. Dziś ta liczba zbliżała się już do tysiąca. Zapanowanie nad tym zajmowało mu coraz więcej czasu. Cennego czasu, który dzielił go od pierwszych promieni nadchodzącego dnia. Dnia, który z nocy na noc pojawiał się coraz szybciej.
Sięgnąwszy po świeżą porcje swojej ulubionej 0Rh+, ze stojącej obok stanowiska lodówki, wprowadził login i hasło.
„Dobry wieczór Administratorze” – wyświetlił się napis na ekranie.
- Dobrze tu wrócić – pomyślał, po czym w konsoli wprowadził serię poleceń, która otworzyła w kolejnych oknach nowe wątki i odpowiedzi. Szybko przejrzał i podzielił wątki . Korekta ortografii, odpowiadanie na wiadomości zabrało mu większość nocy i zanim się obejrzał było grubo po 4:00. Ostatnio zajmowało mu to coraz więcej czasu, ale porządek być musi. Kiedy skończył, rozsiadł się na fotelu ciesząc się ostatnimi godzinami nocy, spijając resztki pożywnej 0Rh+ przy dźwiękach radia ustawionego na jakąś bluesową stację.
Na godzinę przed świtem rozległ się dźwięk telefonu. W słuchawce rozległ się niewyraźny głos:
- Cześć Mateusz. Jedziemy jutro z Danielem na brzany na Wisłę. Na nockę. Jedziesz z nami?
- Jasne Lucjan. Ale dojadę dopiero po zmroku. Jak pozałatwiam sprawy... Pora wyznaczyć moderatora – pomyślał...
Czy ktoś zauważył jeszcze, że Mateo udziela się tylko od zachodu do wschodu słońca i nigdy nie śpi? Creepy