Wczoraj, pierwszy raz w tym sezonie, pojechałem na kilka godzin na ryby, na podtarnowskie Trzydniaki - S-2 no-kill. Lód do połowy zszedł, więc na co było czekać. Piękna pogoda, jak na luty wręcz gorąco (+14*C), nic tylko siedzieć. To posiedziałem. Najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że byłem sam na całym łowisku. Co prawda sąsiednie S-1 skute lodem, ale wspomniana "es-dwójka" zapraszała na zasiadkę.
Pomny hasła naszego Forowicza, Luk-a, zacząłem eksperymenty. Cóż, woda zimna, ryby ospałe więc wyniki żadne. Na haku lądowały: pellet krabowy, kulka kryl, czerwone robaki, a do koszyczka zanęta halibut. Cóż, ani jednego "tit".
Pomimo zerowych wyników wróciłem znad wody zadowolony. Po 3-miesięcznej przerwie sam wypad nad wodę daje radochę.