Tak jak obiecałem w srodę wybrałem się dzisiaj ponownie na łowisko w Ruścu.
Ostatni dzień urlopu trzeba celebrować, a poza tym nie mam wyrzutów sumienia, bo zrobiłem zaplanowany remont garażu, który czekał
na mnie odkąd mieszkamy, czyli 8 lat
...
ale miało być o rybach...
Tym razem udało mi się dojechać nieco wczesniej niż ostatnio, nad wodą byłem o 8:00, rozrobiłem zanętę, która sprawdziła się ostatnio
czyli MMM i pellet coppens, mieszane w różnych proporcjach( nie mieszane też) i 8:30 zacząłem łowienie.
W ciągu 1,5 h wpadło 10 ryb, głównie karpie 2-4 kg, urozmaicone subtelnym braniem lina i grubym karasiem, potem zrobiło się
spokojniej, ale brania regularne karpi 3-4 kg. Do 14 udało się złowić 20+ szt, największy pełnołuski miał 6,5 kg i 70 cm, reszta nie mierzona
Poza tym jeden łobuz poszedł z hakiem w pysku
prawie z podbieraka i jedna spinka.
Jak na moje możliwosci uważam dzień za bardzo udany.
Chciałem się jeszcze podzielić dwoma spostrzeżeniami na temat sprzętu/techniki: miałem w poprzednich sezonach haczyki QM1, ale jakos sie obawiałem, że bedą mi się spinać ryby z bezzadziorowych, w tym roku im zaufałem i muszę przyznać rewelacja, na 30 ryb, jedna spinka,
a komfort wypięcia ryby i stanu jej pyska bezcenne...
i druga rzecz, zdarzało mi się łowić na metodę z sygnalizatorami, w tym sezonie postanowiłem łowić "Jak Pan Bóg przykazał" i jest o wiele lepiej z wynikami, nie wiem czy to przypadek, moja technika, a może inne powody, ciekaw jestem jakie są Wasze doswiadczenia?
i na koniec rybki