Dokładnie - wiele zależy od pogody.
Spora grupa wędkarzy uważa, że dana zanęta jest dobra, 'bo połowiłem'... Jak dla mnie - jeżeli sa idealne warunki, to ryba szuka pokarmu i żeruje bardzo dobrze. Często jest mało ostrożna i łatwo o swietne wyniki. Podobnie jest z takim nęceniem. Ryba wpisuje miejscówkę nęconą - w swoja 'trasę' - i często takie miejsce odwiedza. Jezeli warunki nie będa dobre - nie będzie chetnie żerować.
Przyzwyczajona będzie mało ostrożna na początku. Jeżeli jednak będzie sesja i 'kłucie' - stanie sie ostrożniejsza. Na pewno warto tak nęcić - jednak minusem jest ustalenie dobrej ilości towaru. Na łowisku gdzie ryby sa, nie ma problemu, bo towar zniknie. Na wodzie PZW może byc tak, że nęcenie długotrwałe będzie dowalaniem towaru do kiszącej sie w wodzie sterty - której ryby unikają. Dlatego trzeba naprawdę opracowac taktyke i ilości, poznac łowisko. Jedno lub dwa nęcenia - nie daje całkowitego obrazu.
Ale łowiąc w jednym miejscu - na pewno zwabiamy ryby. One sie uczą też kiedy jest bezpieczniej. Na komercjach w UK, gdzie są zawody - ryby zaczynają żerowac intensywniej po godzinie 15tej. Nie przypadek - wtedy zawodnicy się pakują i wrzucaja resztki przynęt i zanęt do wody! Na innych komercjach, gdzie zawodów nie ma, ryby żerują znowu jak zachodzi słońce, wtedy kiedy wedkarze sie pakują 0- i nastepuje analogiczna sytuacja jak z 'zawodnikami'. Jestem pewien, że na każdym łowisku z presją, ryby wypracowuja pewne taktyki i są ostrożne.
Coś co jest warte uwagi- to tzw. feeding frenzy - czyli konkurowanie o pokarm w trakcie nęcenia. 'Mało i często' powoduje, że ryba robi sie mniej ostrożna i rywalizuje o to co wlatuje do wody. Można tak łowic wiele ryb, przez to, że nie ma dywanu, nie wchodzi ich wielka ilośc w łowiska, mniejsze ryzyko jest tez ich wypłoszenia. O ile w Polsce taktyki opiera się na nęceniu dżokersem i ochotką, to na lepszych wodach to nie wystarczy. Dlatego tyczkarz ze swoimi kulami i taktyką 'sportowo spławikową' przegrałby mniej więcej w 8 sytuacjach na 10, z kimś, kto stosuje inne taktyki. Własnie Angole sie w tym wyspecjalizowali - i wiedzą, że trzeba tak nęcic - aby łowic dużo i ciągle. Oczywiście kule zanęty są OK - ale nie dadzą rady takiemu feederowi rzucanemu pod wyspę, gdzie zarzuca sie co 2 minuty na przykład. Nie ma brania - 2 minuty i zarzut. Takie łowienie sprawia, że duża ilośc towaru trafia w jedne miejsce, ale w małych dawkach i ryba szaleje. Nawet jak sie spłoszy -to szybko powraca. Na Gold Valley obserwowałem nie raz jak od maja do wrzesnia, tyczką na 13 metrach nie łowił nikt ze startujących. Jedynie 8 lub 6.5 metra przy brzegu pod koniec zawodów. I to też jest ciekawe. Neci sie miejsce przy brzegu przez 3 godziny, nie łowiąc tam. Ryba nabiera zaufania - i w ostatniej godzinie się 'kosi'... Oczywiście na jałowych wodach PZW, które są tak naprawdę nienaturalne bardziej niż wiele wód komercyjnych (ubytek ryb w porównaniu do stanu naturalnego jest tak wielki) takie taktyki nie przynoszą często efektów, ale warto spróbować, zapewniam... Ja złowiłem więcej linów przy brzegu niż daleko od niego. To nie przypadek...
Wtedy mozna łowić selektywnie również...
Powracając do uwagi Mateo - uważam, że tam gdzie się regularnie łowi często ryby jest więcej. Na mniejszym zbiorniku może ona podczas dnia się wycofywać, ale powraca o określonej porze, nauczona kiedy jest bezpiecznie a kiedy nie. Oczywiście jak ryby jest mało - i ma ona wbród naturalnego pokarmu - wtedy też jest inaczej... Dlatego ilość łowionych linów w sierpniu tak maleje - nie są one skupione w jednym miejscu jak na wiosnę, i maja też o wiele więcej pokarmu, bo roslinność podwodna rozrasta się zazwyczaj pod koniec czerwca dopiero, a z nimi zwieksza sie ilość larw owadów, ślimaków itp.
Tak więc wiele zależy i od pogody, i od pory roku i od rodzaju zbiornika. Na takiej Tamizie, gdzie duże stada leszczy patroluja i migrują po znacznych częściach koryta, necenie długorwałe może dać znakomite efekty, nawet po kilku dniach. W przypadku wody przełowionej - łatwiej jest wsypać zbyt wiele i ryby odstraszyć. Rzeki sa o tyle dobre, że prąd porywa cząstki pokarmu i ryba może lokalizować ich źródło. Na wodzie stojącej tak fajnie już nie jest.