Mogę napisać z punktu widzenia biologii i ekologii. Fakt że brakuje karasi w wykazie nie zmienia faktu że jest przybyszem. Nie jest nazwany szkodnikiem ale przynosi straty gospodarcze. Wpływ karasi na środowisko jest powolny, w porównaniu do tych oficjalnych szkodników, ale niezaprzeczalny.
Będzie inna władza to zmienią rozporządzenie na nowe, jeszcze fajniejsze. Biologia ma to w d.e i będzie tak samo jak jest.
Już wiele lat temu czytałem te wszystkie opracowania Instytutu Ochrony Przyrody PAN. Część podanej tam bibliografii mam w domu w biblioteczce. Mam też sporo publikacji anglojęzycznych. Ostatnio kupiłem sobie M. Kottelat, J. Freyhof, Handbook of European Freshwater Fishes. W przeciwieństwie bowiem do książek prawniczych, te są dość tanie

. Ja jednak dalej pociągnę kwestię karasia z punktu widzenia polskiego prawa i to wcale nie tego rybackiego, a prawa ochrony środowiska, w tym też tego unijnego.
Zerknijcie na daty podanych wyżej rozporządzeń. Jedno, które wędkując w Polsce każdy wędkarz musi znać, obowiązuje blisko 20 lat, czyli weszło w życie przed datą wejścia Polski do UE i w momencie powstawania starego Prawa wodnego, czyli od 2001 r., a drugie zaś weszło w życie w 2012 r., czyli to drugie rozporządzenie jest winą Tuska

Obecnie mamy od wielu lat PIS u władzy. I co ? I nadal one są. Nie zmieniają tego. A zmieniali już co innego jeżeli chodzi o gospodarkę rybacką i zarządzanie wodami, chociażby operat rybacki, jak i nawet całe prawo wodne. Jest bowiem duży problem w Polsce z tym co zrobić z karasiem srebrzystym i nie ma powszechnego konsensusu odnośnie zagrożeń z nim związanych.
Zauważcie dodatkowo, że sumik karłowaty, który pojawił się w polskich wodach już w XIX w., podobnie jak w ostatnich 30 latach trawianka, czebaczek, pirapitinga, 4 gatunki babek zostały oficjalnie uznawane w Polsce za gatunki, które mogą zagrażać rodzimym gatunkom ryb. Wynika to z rozporządzenia Ministra Środowiska obowiązującego w Polsce od blisko 10 lat. A więc to nie żaden IRŚ, lobby rybackie uznało te gatunki ryb za zagrożenie dla polskich wód. A właśnie biolodzy, zoolodzy itp.
Karaś srebrzysty nigdy nie został też uznany za taki gatunek w UE, pomimo jego mocno ekspansywnego charakteru. Przykładowo czebaczek i trawianka znajdują się na oficjalnie liście inwazyjnych gatunków obcych stwarzających zagrożenie dla całej Unii Europejskiej! Istnieje bowiem coś takiego jak Komitet do spraw inwazyjnych gatunków obcych oraz Grupa Ekspertów do spraw inwazyjnych gatunków obcych, złożona z przedstawicieli państw UE. Grupy te działają przy Komisji Europejskiej. Polskę reprezentują tam przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz Ministerstwa Środowiska (+ cała masa biologów, zoologów, ekologów, a więc nie żadne lobby rybackie

). Karaś srebrzysty nigdy nie trafił na tą listę, a w niektórych krajach UE jego ekspansja jest olbrzymia.
Trawianka i czebaczek amurski potrzebowały niecałych 30 lat, aby roznieść się po całej Polsce i od razu trafiły na listę gatunków, które nie mogą znajdować się w polskich wodach. A z karasiem srebrzystym jest inna sytuacja. Nie dość, że nie jest uznany za gatunek nierodzimy, to w dodatku nie ma ustawowego zakazu jego wypuszczania. Nie ma nawet powszechnej zgody, co do tego od kiedy on jest w Polsce. Od dziesiątek lat nikt nie widzi konieczności zmian w przepisach, które traktowałyby go za szkodnika polskich wód. Jedni naukowcy widzą w nim zagrożenie dla polskich wód z uwagi na jego ekspansję w innych krajach oraz jego "naturalne zdolności". Inni nie.
Na chwilę obecną nie zmieni się nic w zakresie karasia srebrzystego, bowiem karaś srebrzysty nie podlega wymiarom ochronnym, czy też okresom ochronnym. Dlatego jego populacja może być swobodnie regulowana zarówno przez wędkarzy, jak i rybaków (w tym przez odłowy selekcyjne). A u nas jest ustawowa polityka zabierania ryb. Karasiem srebrzystym dalej zarybia się zbiorniki zgodnie z treścią operatów rybackich. Mamy przecież racjonalną gospodarkę rybacką, która nakazuje ciągłą produkcję ryb. Dlatego nie bałbym się o karasia pospolitego, bo u nas się nim dalej zarybia, więc zagłada mu nie grozi. Taki o to mamy pięknie skonstruowany system

Z drugiej strony jeżeli gdzieś na wodzie użytkowanej wędkarsko jest nadmiar karasia srebrzystego, to moim zdaniem oznacza to tylko błędną politykę zarybieniową i fatalną gospodarkę wędkarską. Znam przecież zbiorniki gdzie są zarówno piękne karasie pospolite, jeszcze większe te srebrzyste oraz liny i jakoś te gatunki ryb sobie współegzystują. To przecież nie karaś srebrzysty zjada wszystkie drapieżniki. To nie on pisze operaty. Skoro ktoś nie potrafi zarządzać zbiornikiem, to powinno mu się go odebrać, jeżeli jest to woda należąca do Skarbu Państwa. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Jestem osobiście zwolennikiem ochrony karasia pospolitego, aczkolwiek w wielu miejscach nie trzeba go chronić, bo zakłady zarybieniowe produkują ich całą masę. Tu nie jest UK, tu produkcja ryb wrze, bo naród ma jeść te ryby.
Za to karaś srebrzysty jest niesamowitym stworzeniem. Radzi sobie w takich warunkach, w których inne ryby giną - nawet karasie pospolite. Skoro więc gdzieś powstaje nisza ekologiczna karaś srebrzysty łatwo ją zajmie. Dlatego tak ważna jest w Polsce ochrona drapieżnika. Jak się zabiera i wyżera wszystkie drapieżniki, jak się rozwala całą piramidę troficzną to potem jest płacz, że ryb nie ma albo że jakiś gatunek stał się dominującym, a nie powinien.