Od dwóch sezonów jeżdżę z kołyską
Jaxona. Gdzieś pod koniec kwietnia/początek maja 2021 kosztowała circa 180zł, teraz wiadomo - inflacja. Jakoś nie mam z nią najmniejszych problemów. Niejedną rybę już tam miałem. Regulowana długość nóżek (z przegubowo zamontowanymi stopkami), zewnętrzna kieszeń na akcesoria. Kołyska ma praktyczny pokrowiec (może nieco za cienki materiał), który ma dopiętą szelkę, dzięki której można zarzucić ją na ramię, a ręce pozostają wolne. Przez wspomniane dwa sezony dość intensywnego użytkowania (zawody, zasiadki czy to samemu, czy z kolegami) nie miałem z nią najmniejszych problemów. Jedynymi śladami użytkowania są: zaschnięte resztki ziemi w stopkach, jakieś drobne plamy ze śluzu (których nie doczyściłem przez swoje gapiostwo), rysy od zacisków na goleniach nóg i może ze dwa, trzy zadrapania lakieru. Poza tym tę kołyskę trzeba umieć rozłożyć (tak mi mówił sprzedający - po wyjęciu z pokrowca nogi trzeba nie obrócić o 90*, ale o 270*), gdyż w przeciwnym razie mogą wyjść niezłe kwiatki w postaci twierdzeń "domorosłych fachowców", że "Jaxon spierd*&^ł robotę, bo odwrotnie wszył kieszeń, itp." Gdybym stanął przed ponownym zakupem kołyski - byłaby pierwszym wyborem. Mając na wyposażeniu podbierak karpiowy ze składanymi ramionami, sling'a z zamkiem błyskawicznym trzeba naprawdę dużo złej woli, by coś się stało rybom.
Osobiście polecam taką kołyskę karpiową (ten model), nie musi być z "narzutą", bo i takie wersje Jaxona widziałem.
Widząc te "dziecięce nosidełka" (tak mi się kojarzy, bo mój syn za czasów niemowlęcych w takim był noszony) po prostu zastanawiam się nad tym: co i w którym momencie poszło nie tak?
Nie było mnie rok na Forum. Może nieco dłużej. Ale widzę, że to już tradycja, że tworzy się w temacie "gówno-burzę". Przykre to, że skaczemy sobie do gardeł, jakby mało było nam, że "ci na górze" naród ze sobą skłócili...
P.S.
Przytoczony na początku wypowiedzi link jest tylko przykładem, mającym na celu pokazanie konkretnego modelu kołyski, o którym się wypowiadam.