Bardzo ciekawy artykuł, niestety po angielsku, wpadł w moje ręce. Dotyczy on problemu eutrofizacji rzeki Wye i Usk, płynących w Walii i Anglii:
https://rb.gy/lkrprdProblem dotyczy rolnictwa a w szczególności odchodów z ferm drobiu czy też użycia go jako obornika. Proszę bardzo, jak pisałem wielokrotnie - za eutrofizację rzek i jezior odpowiada głównie rolnictwo, i właśnie Brytyjczycy szukają rozwiązania problemu, kierując sprawę do samych rolników i dużych graczy na rynku produkcji drobiu i jaj. Jest wskazanie co powoduje rozwój sinic czy alg w rzekach, szuka się rozwiązań. A w Polsce? Polskie Wody walą zakazem nęcenia, wskazując na wędkarzy jakoby to oni truli wodę. Czyli kowal zawinił a cygana powiesili.
Niestety, tak się dzieje jak nie ma kto walczyć o nasze wędkarskie interesy. Do tego dochodzą słuchy, jak niektóre okręgi nie zezwalają na przeprowadzanie zawodów, trzęsąc dupskiem przed Polskimi Wodami, tak podobno jest w okręgu katowickim. Nie za bardzo wiadomo czy są jakieś badania które wskazywałyby na słuszność takiego podejścia, dla mnie złe jest to, że wygląda to jak przyznanie się do winy. A z artykułu jasno wynika, że złe użycie obornika lub niewłaściwy termin nawożenia sprawia, że sporo związków fosforu trafia do rzeki, i należy sprawić, aby rolnicy dostosowali się do pewnych zasad czy wręcz przepisów, jakie powinny określać nawożenie.
Polecam zwłaszcza ten artykuł tym, którzy zajmują się sprawami wędkarstwa, są w PZW czy mają związki z Polskimi Wodami. Nie dajmy się narracji rybackich naukowców z IRŚ pokroju Wołosa, który napisał pseudonaukowego gniota, wskazując na wędkarzy jako tych, co zatruwają wody, i która to 'praca' potem jest wykorzystywana jako tekst źródłowy.