Także ja chcę napisać kilka słów o swojej pierwszej tegorocznej wyprawie.
6.04 we wtorek wybrałem się na łowisko Pacyfik, nieopodal Łodzi. Zapowiadana pogoda – bardzo ciepło, z lekkim południowym wiaterkiem. Na mój nos ekstra. Moja radość udzieliła się także fotoradarowi w Zgierzu, który postanowił zrobić mi zdjęcie na otwarcie sezonu
Trudno. Nad wodę dojechałem o 6.00, wyciągnąłem graty i udałem się nad brzeg.
Wyjąłem miks do metody wg receptury Luka, namoczyłem, zacząłem rozkładać wędki. Wyjąłem przynęty, m.in. pellet pikantną kiełbasę z Sonubaitsa, zdziwiła mnie trochę jego duża twardość, myślałem, że prościej będzie go umieścić na włosie. Była 6.29. Wziąłem jedną sztukę pelletu, igłę do przepychania pushstopu, haczyk z przyponem drennana, a jako że nie za bardzo szło, pellet trzymałem drugą ręką. W pewnym momencie przycisnąłem igłę mocniej i…
Pellet pękł na pół, igła wbiła się w palec i bezbłędnie wprowadziła pushstopa pod skórę, a ten też zdał egzamin, bo automatycznie ustawił się w poprzek. Dość powiedzieć, że byłem na siebie mocno zły, zanęta rozrobiona, woda z oznakami ryb, słowem bajka, a tu taki klops. Pan Piotr, właściciel łowiska mówi: Zamknij oczy, pociągnę kombinerkami. Jak powiedział tak zrobił, został z żyłką w ręku, a ja z pushstopem w palcu. Zmuszony byłem porzucić na przeszło 2 godziny wędkarstwo i zamieniłem się w pacjenta pogotowia w Zgierzu. Z ciekawostek podzielę się z Wami, że rentgen nie wykrywa pushstopa, lekarzowi długo musiałem tłumaczyć co mam w palcu, a i tak uwierzył chyba dopiero wtedy jak to wydłubał.
O 9.30 zameldowałem się z powrotem na stanowisku, z owiniętą stosownie dłonią.
Naszykowałem zanętę Luka i zacząłem zarzucać zestawy. Jednym kijem łowiłem bardziej na ciężko (jako dodatkowy zestaw, na zasadzie a nuż coś weźmie), a drugim pickerem MLT Mikado na metodę, z podajnikami Prestona, których też pierwszy raz używałem. Niestety do 13.00 miałem tylko kilka chimerycznych puknięć, zmieniałem miejsce 2 razy. Po tym jak usiadłem na 3, jak się okazało docelowej miejscówce, udało się powspółpracować z rybami.
Między 13.00 a 18.30 złowiłem 30 ryb – karpie, karasie, leszcze i amura, waga przeważnie 2-5kg. Był to chyba mój najbardziej łowny wyjazd.
Różne wnioski.
1. Miks Luka
Świetny, bardzo dobrze się kleił, szybko rozpadał w wodzie, jak ryby zaczęły brać, to nie miałem chwili, żeby zająć się czymś innym. Podajniki z Prestona moim zdaniem świetne, a forma już w ogóle. Przycisk przyspiesza niesamowicie nabijanie podajnika. Jeśli chodzi o miks, to zaobserwowałem, że nie mogę upychać go bardzo silnie w formie, bo wyciągałem potem z wody podajnik z resztkami zanęty. Potem dociskałem mocno, ale z umiarem i wszystko było już ok.
2. Przynęty
Jak ryby zaczęły brać, to o dziwo brały na wszystko, na co zarzucałem.
3. Minimal fishing
Taki termin ukułem na potrzebę oddania tego, że cenię sprzęt wędkarski, ale wielką frajdę sprawia mi takie proste siedzenie na stanowisku, z wędką koło nogi, nawet bez podpórek. Też ktoś z Was lubi tak łowić?
4. Ryby, na koniec 30 radosnych momentów z tej sesji.
Dziękuję Wam koledzy za różne porady, wskazówki, dzięki temu miałem świetny dzień nad wodą z takimi wynikami!
I co, mam zmienić nicka na Pushstop
?