Wczoraj postanowiłem wyskoczyć na rybki. Niestety, był taki skwar, że nad wodą znalazłem się dopiero przed osiemnastą. Zacząłem łowić punkt osiemnasta. Chciałem wczuć się w nowe kije, więc zmontowałem zestaw z koszyczkiem, a jako przynętę stosowałem białe robaki. W ruch poszedł Drennan Carp Feeder o długości 305 cm. Tak się wspaniale łowi tym kijem, że żal było się zwijać. Niestety, o dwudziestej zrobiło się szaro, więc zakończyłem zabawę. Łowiłem tylko dwie godzinki, dobre i to. Złowiłem dziesięć płoci i dziesięć leszczyków (tak, leszczyków).
Jak na tę wodę - nieźle. Zabawa była. Sam się zdziwiłem takimi ładnymi płociami.
Jednak nie chcę tutaj zawracać kolegom głowy takimi małymi rybkami, ale chciałbym podzielić się pewnymi obserwacjami. Byłem przekonany, że ostatnia niedziela wakacji oszczędzi mi tłumu piknikowców. Przeliczyłem się. Nad jeziorem tłum. Jakiś amator sportów motorowodnych pływał motorówką wzdłuż brzegu, taki miejscowy szpaner. Olać go. Oniemiałem jednak, gdy dokładnie nad miejsce, gdzie spoczywał mój koszyk, na pontonie wpłynęło dwóch młodzieńców, po czym... położyli się wygodnie i zaczęli się opalać. Mój ryk uświadomił im, że źle wybrali. Ciekawostka: jezioro ma kilka kilometrów długości, a dwóch dupków parkuje w miejscu, gdzie ja łowię. Przypadek? Powiem tylko tyle, że odpływając bez słowa, oszukali przeznaczenie.
Ujęło mnie jeszcze jedno - obok mnie łowił jakiś "niedzielny" wędkarz. W pewnym momencie odebrał telefon, wysłuchał, co miał mu do powiedzenia rozmówca, po czym obwieścił: "słabo, tylko jedna". Przypominam - ja przez dwie godziny 20, gość 1
Zakładam, że nie został zapytany o to, ile dziś zgwałcił nastolatek.
Wrzesień będzie łaskawszy