Nie wiem co z naszą Odrą Artur. Ostatnio na 3 bardzo łownych odcinkach zerowe efekty. Krajnik, Słubice, Kostrzyn. 3 ekipy, wszyscy niemal na 0!!!!!!
Arku, nie chcę się zbytnio wymądrzać, ale przyczyny mogą być dwie.
Albo, mimo wszytko miejscówki są nietrafione. Ryba już się zbiera na tych zimowych główkach.
Albo, nietrafiona taktyka. Być może łowicie w sposób zbyt "ostrożny", zachowawczy, za bardzo delikatnie. Rzecz w tym, że pomimo dość mocno wychłodzonej już wody, ryby zachowują się prawie jak w maju. Są bardzo aktywne. Zarówno dzisiaj, jak i przed tygodniem choćby klenie na mojej miejscówce prawie szalały pod powierzchnią. Chwilami kocioł. A to znaczy, że drobnica i pewnie nie tylko drobnica, jest przy powierzchni, w pół wody, ...wszędzie.
Rzecz w tym, że trudno ściągnąć je w łowisko. Ryby "latają po całej wodzie". Osobiście stosuję duże ilości zanęty. Duże. A i tak większość błyskawicznie wyżera drobnica. To łatwo wyczuć.
Mamy nietypową jesień. Woda już zimna, ale ryby o tym "nie wiedzą". Najpewniej dlatego, że nie było przymrozków. Bo zazwyczaj w październiku jest kilka dni z silnymi przymrozkami. W tym sezonie jest inaczej. A dodatkowo mamy wysoki stan wody. Paradoksalnie trochę utrudnia to łowienie. Wymusza stosowanie nielogicznych taktyk.
Zresztą tego samego zdania był dziś spotkany spiningista. Też mówił, że ryby zachowują się nietypowo jak dla tej pory roku. Buszuj pod powierzchnią, pod brzegami, na przelewach. Jak wiosną i latem.
Ryby o tej porze roku, w tej temp. wody, "powinny" stać grzecznie przy dnie. Ale tak nie jest.
Zapewne wiesz jak przynęta jest na foto. I jak bardzo jest twarda. A podobnych sytuacji miałem dziś ... kilkanaście. Albo sama skórka na haku. To świadczy dobitnie o ogromnej aktywności drobnicy.