Pięknie połapane - gratulacje dla wszystkich łowców!
Ja po jednym z najlepszych dni w tym roku zaliczyłem jeden z najgorszych. Po namowie mojego brata, który chciał mieć na swoim koncie kontakt z jesiotrem, pojechaliśmy na komercje. Komercja - taka w stylu kilku basenów - dosłownie.
wybraliśmy basen nr 4 który polecili nam miejscowi.
Rano przed wyjazdem z domu było -1°C, a na miejscu -1,5°C, zanęta zamarzła gdy mój brat zostawił ją na ziemi.
Próbowałem bardzo wielu przynęt i nic, a obok nas kolesie wyciagali ('leszczowate') metrowe jesiotry, jak się w trakcie okazało wszyscy używali żółtego sera i skórkę od chleba na 20-30 cm przyponach.
Przyczyną mej porażki było źle obrane miejsce - na płyciźnie a wszystkie ryby były wyciągnięte w najgłębszym miejscu basenu. Mój brat nieco zdesperowany przysiadl się do stałych bywalców i wyciągnął dwa cieniasy na drenanoskiego ananasa i pomarańczową czekoladę.
Obydwoje strasznie zmarzliśmy ale i tak fajne i na wesoło spędziliśmy czas. Mimo że brat miał kontakt z upragnioną rybą, był bardzo zawiedziony gdyż hol tej ryby był podobny do holu leszcza - a nie o takim czymś słyszał i marzył. Ale czego się można spodziewać po takich basenach, gdzie ryba pewnie kuta kilka razy w tygodniu i nie ma gdzie się nawet rozkręcić by stawić opór łowcy.
Napisałem że 'najgorszy' bo inni łapali a ja nie
ale czy to co łapali było warte łapania...
Uśmiech brata - bezcenny