Jestem po szybkiej nocce (13h), której nigdy nie zapomnę.
Kije w wodzie wylądowały koło 19:00. Do 20:00 miałem 2 spinki... Zmieniłem zestawy i myślę sobie – będzie eldorado. Niestety wraz z ustaniem wiatru, ustały brania. Wieczór mijał na rozmowach z ziomkiem o rybach z tej wody, pokazywałem mu najładniejszą rybę jaką tam złowiłem (w 2020r) i mówiłem, że zawsze zastanawiam się czy jeszcze tu jest, bo chciałbym się z nią jeszcze spotkać. Po nocy bez pika spakowałem cały majdan do auta i zmierzałem do wędek zwinąć pierwszy zestaw. W tym momencie rolka i tu stało się coś niebywałego. Wyholowałem tego
karpia, o którym wieczorem rozmawialiśmy Obaj nie mogliśmy w to uwierzyć.
Od załamki, że zaliczam blank po straconych 2 rybach, w kilka minut mój nastrój zmienił się o 180st
Święta prawda – dopóki zestawy w wodzie, wszystko może się zdarzyć