Znam jednego karpiarza, który całkiem niedawno wsypał do wody 300 kg > TAK, 300KG do wody. Kulki plus kukurydza, pellety, konopie i jakieś inne rzeczy o które nawet nie pytałem.
Czy tak się łowi duże ryby? Moim zdaniem nie. Tutaj karpiarstwo zatrzymało się na etapie podobnym jak łowienie karpi na komercji kiedyś. Zawsze wszyscy byli przekonani, że na kapie trzeba wrzucić 20 tęgich kul obfitych w kuku, robaki etc. Jak jest obecnie? Nieraz wystarcza proca i pół litra białych robaków, którymi regularnie się strzela.
Ja rozumiem oczywiście, że na dużego karpiszona, potrzebny jest większy kaliber w postaci kulek. Jest to oczywiste, bo drobna kukurydza, robactwo czy pellet wybierze drobnica. A przecież na dnie musi coś być, żeby miał przy czym zatrztmać się większy karpik. Ale kto powiedział, że tych kulek musi być aż tyle? Skoro nie ma brań, to znaczy, że tego karpia tam nie ma. Jak na dnie będzie leżeć 2-3 kg kulek to jak ten karp wejdzie to na pewno zassie. Jak złowię, to kolejna wywózka i znów donęcenie. A tutaj karpiarze uparli się, że trzeba naładować towaru ile wlezie. Tak jak pisałem, kiedyś w spławiku też tak myślano a okazało się, że najskuteczniej jest łowić właśnie nęcąc mniej i częściej. To nie jest bajka a niezaprzeczalny fakt. Tutaj, jeśli chodzi o karpiarzy pokutuje też jedna rzecz - lobby producentów kulek. Moim zdaniem celowo ktoś wmówił im, że mają tyle ładować do wody bo tak trzeba. Ale czy ktoś sprawdził w ogóle, że można inaczej?