W zeszłym sezonie z bratem próbowaliśmy naszych sił w hodowli. Ogólnie nie poświęciliśmy na to za dużo czasu czytając co i jak. Zaczęliśmy późno bo chyba dopiero maj-czerwiec. Kupiliśmy kastre, ziemię i parę paczek robaków. Pocięliśmy tekturę i dorzucaliśmy odpadki. Ale wychodziło chyba że więcej wyjmowaliśmy niż dorzucaliśmy i ogólnie jakoś szybko zapał minął.
W tym roku od początku sezonu działkowego również wrzucałem robaki do kastry i starałem się nie wyciągać. Czasem dodałem jakieś odpadki ale nie za często i nawilżyłem ale nie widziałem żeby coś się działo. W końcu raz nie przykryłem kastry i trochę ją zlało. Ziemia była trochę błockowata/gliniasta ale olałem sprawę. Po 2 miesiącach ja tam zajrzałem. Ziemia wciąż utrzymywała się mocno mokra ale nie dorzucałem tam nic w między czasie a jednak okazało się że sporo tego tam jest. Nie dam głowy ale myślę że ze dwa razy tyle ile ogólnie tam wrzuciłem. Zostawiłem tam trochę tych robaków ale jakoś nie wierzę że przeżyją zimę jakoś że stoją w drewutni na dworze.
Fajnie że temat się pojawił bo ostatnio o tym myślałem. Taką hodowlę jak Dyzma mógłbym prowadzić. Kastrę już mam, tylko muszę ją przywieść z działki, to dlaczego nie spróbować. Tylko miejsce w którym nie byłoby problemu żeby to trzymać w zimę osiąga nawet 0 stopni (jak były mrozy -20). Czy w takiej temperaturze robaki się utrzymają? Jeżeli tak to jadę z tym koksem
Inna sprawa jak z tym nawilżeniem? Wiadomo że nie mogą pływać ale chyba wcześniej zawsze z kolei miałem za suchą tą ziemię.
Ile myślicie na początek robaków kupić? 300 wystarczy żeby na wiosnę mieć już powiedzmy 2 razy tyle?