Co do PZW to nie zgodzę się z Kotwicem.
Przede wszystkim - wybory nic nie dadzą. Jak szeregowy członek PZW nie masz żadnego wpływu na wybór osób do władz okręgu, nie mówiąc już o Zarządzie Głównym. Typowa cecha PRLowskich organizacji, niczym PZPR. Sekretarz jest mianowany przez 'delegatów' - tak jest w PZW. Prost sprawa. Gdyby wędkarze wybierali prezesa, a ten miał kadencję 4 lub 5 letnią, to nie mógłby śmiać się nam w żywe oczy. Obecny prezes jest jeszcze gorszy od poprzednika, bo ma długi chociażby.
Czyli ogólnie mówiąc, idąc na zebranie w swoim kole, możesz coś tam zadziałać na poziomie swojego koła. To tak jakbyś nie mógł brać udziału w wyborach do parlamentu!
Kolejna sprawa. W PZW nie ma przejrzystości tak jak w Angling Trust. Woda jest mętna jak na komercji karpiowej

Jeżeli pieniądze z zysków za łupienie wód mazurskich dostaje Warszawa czyli Zarząd Główny (łupienie - bo rybacy mają spółkę z PZW i wcale nie muszą dbać o wody, sposób podziału zysku wręcz zmusza do kombinacji), to dlaczego mieszkający na Mazurach nic z tego nie mają??? Po co w ogóle układ, gdzie wędkarzom daje się rybaków, po to aby zyski z tej działalności wcale nie szły na wędkarzy? Paranoja. Rybacy są potrzebni - ale na Mazurach na pewno można wydzielić dziesiątki jezior bez sieci, gdzie rybak odławiałby drobnice tylko.
Następna rzecz. Sposób działania PZW jest taki jak w PRL. Prezes 'kupuje' ludzi delegacjami, bankietami, obiadami, tak jest na poziomie okręgów i oczywiście w ZG. Nie wszędzie jest tak strasznie, ale my o niczym prawie nie wiemy. Najgorsi są ci co siedzą na stołkach od lat. To stare wygi, mające własne układy. Właśnie oszustwa na zarybieniach to domena takich ludzi. wiele odbywało się na papierze, jestem pewien, ze dalej odbywa. Czy zawsze komisja 'niezależna' sprawdza ile kilogramów ryb przyjechało? Jak często oglądać można zarybienia, gdzie ryby 'wywala się' niczym ścieki z beczkowozu prosto do wody!?
Jedziemy dalej. W PZW nie ma żadnych kontroli. Tam nie ma NIKu, CBA. To jest organizacja, w której nie ma kontroli zewnętrznych, wątpię aby były wewnętrzne. Nie ma tam demokracji, jest partyjniactwo.
Teraz pomyślmy o samych wędkarzach. Ci na poziomie kół działają najlepiej, i są to ludzie często bezgranicznie oddani pracy na rzec swoich kół, łowisk, organizacji imprez itd. To dzięki takim ludziom wszystko się jeszcze trzyma. Ale nie można powiedzieć, że PZW to związek myślący o wędkarzach. To jest dzierżawca, opiekujący się wodami i zarządzający nimi wedle pewnego schematu. Całe szczęście okręgi mają swoista autonomię, i mogą działać po swojemu. Dlatego wprowadza się górne wymiary ochronne, robi łowiska 'no kill'. Jednak nie mają oni wsparcia, opieki prawnej, nie ma lobbingu w parlamencie, odgórnego kierownictwa. Prosty przykład - polski wędkarz nie wie dlaczego musi i powinien wypełniać rejestr. Jakoś ZG nie kwapi się aby udzielić odpowiednich wyjaśnień. Jeżeli ludzie są oporni - robi się akcję informacyjną - i przeznacza na to jakieś środki. Niestety - Zarząd Główny w nosie ma stan wód, ich interesuje bardziej stan diet

Zresztą chyba widać jakie są polskie łowiska, dba ktoś o nie?
Można by tu pisać i pisać. Mnie ciekawi, ile przeznaczono pieniędzy na fetę z okazji 65 lecia PZW. Rocznica jest tak okrągła jak prostokąt

Kto dał na to kasę? Czy nagrody przyznane 'działaczom' - którzy zorganizowali jubileusz to niejest jakaś kpina? To tak jakbym będąc prezesem okręgu zarządził imprezę, podczas której wręcza i się nagrodę:D Kto za to tylko zapłacił?
A czy w Angling Trust odbywają się takie hece? Oczywiście, że nie. Bo tam budżet napięty jest jak baranie yayca, poza tym ludzie są uczciwi, i dostają wynagrodzenie za swoja pracę, określoną w umowie. W PZW jest jak w PZPN za Laty, gdzie prezesina kręcił własne lody. Analogia jak najbardziej trafna.
Ichtiolodzy chcą dobrze, część władz okręgowych również, wędkarze też chcą aby było im jak najlepiej. To że to wszystko nie działa, pokazuje po prostu jak kiepską organizacją jest PZW. Powinno się dokonać decentralizacji - w UK Angling Trust żadnemu z klubów wędkarskich nie truje jak ma prowadzić swoje wody. Niech koła dostana je w użytkowanie, niech zaczną gospodarzyć samodzielnie. Niech wędkarz Kazik ma wpływ na to na co idzie jego składka, na to jakie łowiska chce mieć. Jak się mu nie spodoba w kole X, może pójść do Y i tam zapłacić składkę. Niech istnieje konkurencja. Niech będą koła drogie, gdzie się płaci więcej i ma tez więcej, niech są koła tańsze, gdzie opłaty są niższe, niech będą koła z łowiskami 'no kill' lub takie gdzie się zarybia sporo i można to zabierać do domu i jeść. Wszystko dla łowiących, oby zgodnie z przepisami i uszanowaniem środowiska (jako takim). W ten sposób lepiej się zadba o wody niż odbywa się to teraz. Wielu wędkarzy zapłaci i 500 PLN na miesiąc za dobre łowiska - czemu z tego nie korzystać?
Natomiast składki na organizację nadrzędną - niech tez będą - ale powinno to być tylko 10%, np. 15 lub 20 PLN Za te pieniądze powinno się robić to co w takim UK robi Angling Trust. Prezes niech będzie wybierany co 4 lata w ogólnych wyborach, niech ścierają się stronnictwa, niech walczą o elektorat, zamiast go olewać ciepłym moczem, jak to się dzieje obecnie. Wody Warmii i Mazur niech będą zarządzane przez tamtejszy okręg, niech nie będzie to sposób na zarabianie, łatanie dziur i robienie wałków przez Warszawę, niech tymi wodami zajmą się lokalne władze samorządowe i lokalani wędkarze z rybakami.
Kotwic, mam nadzieję, że nie wypowiadasz się w pewien sposób, aby tylko stać 'przeciwko' mnie

I Ty i ja chcemy dobrze - ja nie wierzę, że prezes Ziemiecki chce aby polskim wodom i polskim wędkarzom było 'dobrze'. Nic się nie zmienia, wręcz pogarsza, więc wiadomo, co innego mu w głowie. PZW ma gazetę, potężny portal, własne ekipy filmowe, spory budżet, może robić 'cuda wianki'. Z jakiegoś powodu tego nie czyni. I nic nie zmienisz idąc na zebranie w swoim kole, niestety. W przeciwieństwie do UK, gdzie jako członek Angling Trust możesz stawić się na spotkanie roczne, i dyskutować, poruszać pewne rzeczy. Tam się liczą z Twoim głosem, w Polsce nie. Ty masz może inaczej, bo jesteś ichtiologiem ale głos pojedynczego wędkarza, członka PZW nie znaczy nic.
Są osoby które uważają, że krytykując PZW krytykuję też ludzi należących do PZW. Absolutnie nie, wielu z nich robi świetną robotę, dzięki temu to wszystko jeszcze działa. Ja piszę o samym sposobie zarządzania, który jest zły. Nie uważam, że nie powinno być organizacji wędkarskiej w Polsce - wg mnie musi być aby wędkarzy ktoś bronił i walczył o ich prawa. Jednak nie może to być coś z czym mamy do czynienia teraz, bo to nie jest żadna organizacja wędkarska, jeżeli już, to tylko z nazwy.