Czesiek wywołał mnie do tablicy, bo wie o tym że całe swoje życie zawodowe zajmowałem się konstrukcją maszyn, w tym bardzo często przekładniami zębatymi dużymi i małymi oraz łożyskowaniem. Dlatego pozwoliłem sobie coś napisać na ten temat.
Wieśku, ja mam do Ciebie pytanie, bo o dłuższego czasu nurtuje mnie pewna kwestia.
Czy materiał z jakiego wykonane jest koło i pinion oraz metoda w jaki sposób zostały wykonane zęby ma wpływ na "moc" takowej przekładni?
Chodzi mi o to, czy porównując przekładnie o identycznych rozmiarach i o takiej samej ilości zębów, materiał i "jakość" wykonania ma wpływ na moc, pomijając trwałość i żywotność takiej przekładni?
Szkoda, że czasów studiów myślałem o innych rzeczach
Ja sobie pozwolę na własne uwagi, a Wiesiek na pewno rozwinie temat, albo też naprostuje moje błędy
Wydaje mi się, że wszystko do kupy ma znaczenie.
Jedne stopy metali będą twardsze od drugich, więc generalnie trwalsze, co też owocuje długowiecznością młynka z reguły.
Trzeba jednak wziąć pod uwagę fakt, że już przy pierwszym użyciu kołowrotka, może on być poddany sporym obciążeniom. Wówczas miękki metal od razu ulegnie większym lub mniejszym uszkodzeniom co już będzie miało kolosalny wpływ na moc i sprawność takiej przekładni.
Sposób obróbki ma także spore znaczenie, gdyż jedne metody górują nad innymi pod względem precyzji jaką można osiągnąć. Obróbka termiczna też zmienia właściwości stopów i można zauważyć, że producenci młynków unikają takich technologii, zapewne ze względu na używane materiały. Katalogi biją więc po oczach hasłami: kute na zimno, wytłaczane, frezowane...
Zapewne trzeba też wziąć pod uwagę, że sposób obróbki jednego materiału nie sprawdzi się w wypadku innego, lub też nie da zadowalających efektów.
Precyzja wykonania też ma bardzo duże znaczenie, nie wiem czy największe, ale naprawdę spore.
Przekładnie wykonane z niezbyt wspaniałych jakościowo stopów(jak chociażby BG), lecz bardzo precyzyjne wpływają zarówno na moc kołowrotka, jak i jego pracę. Chodzi tutaj o powtarzalność każdego z zębów i ich powierzchnię, która powinna być jak najbardziej równa, gładka. Odpowiednie kształty i powierzchnia zębów to także ważna składowa, na dodatek liczy się też % powierzchni jaka się ściera podczas pracy.
Raczej wiele nie namieszałem i nie mylę się mocno, nie potrafię jednak ubrać tego w stosowne słowa i określić co ma największy wpływ, a co mniejszy.
Generalnie można i tak zaobserwować pewną prawidłowość.
Bardzo drogie i uznane maszyny mają przekładnie wykonane z jakiś twardych stopów, oczywiście lekkich, bo każdy gram się liczy przy ogólnie niskiej masie maszyny.
Sposób obróbki też z reguły jest "wyszukany".
Myślę jednak, że chodzi tutaj o kwestie ekonomiczne, bo w dzisiejszym świecie chyba nikt nie będzie siedział i obrabiał w nieskończoność każdego zęba, w każdym kołowrotku jaki wyjeżdża z fabryki.
Proces jest więc wyszukany, by można było szybko klepać kolejne sztuki i uzyskiwać możliwie jak największą powtarzalność i zakładaną precyzję. Być może wchodzi potem do akcji kontrola jakości i nie spełniające norm elementy są wycofywane, lub poprawiane.
Wracając do kołowrotka BG, to oprócz tego, że ma mocną przekładnię i duże koło zębate, wydaje z siebie ładną melodię. Myślę, że większość z nas lubi takie dźwięki
Jak się tak dobrze przyjrzeć działowi morskich kołowrotków (a w sumie do takowych się BG rzekomo zalicza), to bardzo istotny jest w tych kołowrotkach ów "klikacz". Czyli ten prosty systemik, odpowiedzialny za charakterystyczną terkotkę hamulca przy odjazdach. Morskich łowców nic tak nie drażni, jak psująca się terkotka, lub też zbyt cicha! W sumie im głośniejsza tym lepiej. Trudno się dziwić, bo szum morza, czasem silnika, chlupot wody, fale....