Panowie sami pisali swoje utwory, stąd takie perełki. Nie tak, jak teraz - artysta dostaje gotowy produkt i ma tylko zaśpiewać.
No mnie zawsze bawi, jak się wypowiada jakaś panienka-wokalistka. "Gdy tworzę, to...". Muzykę dla niej tworzą, teksty piszą (a jak nie, to jest dramat w trampkach), linię melodyczną układają. Artystka.
Oczywiście szacunek za głos, bo to też trzeba ćwiczyć, dostać od Bozi i tak dalej.