Autor Wątek: Pałacowe liny  (Przeczytany 2032 razy)

Offline wasiu13

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 608
  • Reputacja: 16
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Ulubione metody: method feeder
Pałacowe liny
« dnia: 07.05.2016, 12:28 »
Opowiadanie na konkurs

Marek, jak co dzień, wstał wcześnie rano. Musiał zając się domem, pod opieką miał też młodszą siostrę. Kiedy wstał,  mamy już nie było. Pani Zborowska wstawała bardzo wcześnie i szła do pracy. Pracowała  obsługując klientów w gospodzie prowadzonej przez znajomego rzeźnika.  Dzięki tej pracy on i siostra mieli co jeść. Ojciec Marka zginał na wojnie. A raczej zaginął, bo on i matka mieli jeszcze nadzieję, że kiedyś Pan Zborowski stanie w progu domu, a oni skoczą w jego ramiona.  Chodź minęły już dwa lata odkąd nie mieli żadnej wiadomość  od ojca, co dzień rano budził się z nadzieją, że ojciec już jest, tylko nie chciał budzić w nocy swojego syna.  Po nocy niestety duże łoże, gdzie spali jego mama i tata, zawsze było puste. Z tak samo nadzieją Pani Zborowska szła rano do pracy. Gospodę często odwiedzali partyzanci ,ukrywający się w pobliskich lasach. Wstępowali do gospody by dostać jakieś mięso. Zawsze tylko kiedy słyszała pukanie w okno, miała nadzieję, że w śród partyzantów będzie też jej mąż. Może to dlatego nigdy nie narzekała na swoją pracę.
Zanim wybuchła wojna. Wraz ze swoim ojcem i Panem Stanowskim, właścicielem gospody, często wybierali się na ryby. Najbardziej lubił długie wyprawy na nocne łowienie do znajomego młynarza. Ów młynarz posiadał stawy młyńskie, które zarybiał szczupakiem, karpiem, miętusem i  sumikiem karłowatym. Jak tylko robiło się ciepło zapraszam znajomych wędkarzy z towarzystwa wędkarskiego i urządzał nocne łowienie. Połów odbywał się na kilka wędek, a raczej kijów, które były wbite w ziemie, a do nich przywiązany był koński włos. Na każdym z kijów był dzwoneczek, który sygnalizował branie. I dla Marka zawsze znalazł się jeden kij. Kiedy starszyzna sobie biesiadowała, on w ciemnościach nocy, nasłuchiwał dzwoneczka. Najczęściej na kiju wieszały się sumiki karłowate, które nie były wcale większe  od stopy naszego młodego łowcy. Pan Stanowski opowiadał często, że w rzekach żyją sumy, które są podobne do sumików, ale osiągają dużo większe rozmiary. Obiecywał Markowi, że jak ten osiągnie pełnoletność ,to wybiorą się na takie duże ryby. Marek lubił słuchać Pana Stanowskiego. Był  to mężczyzna w sile wieku i jak to rzeźnik był krępej postury, dużym brzuchem. Nie mógł mieć  z żoną dzieci. Może to dlatego Marka traktował jak własnego syna. Pan Stanowski miał dar do opowiadania przeróżnych historyjek. Zajmował się również myślistwem i to historię z nim związane przytaczał najczęściej. A to mu pies życie uratował jak ugrzęzł w bagnach, wzywając pomoc, a to dzik pogonił go na drzewo i rozszarpał kurtkę.  Ci co znali Pana Stanowskiego wiedzieli dobrze, że na drzewo to on by mógł wskoczyć  co najwyżej takie, które wcześniej ścieli drwale. Jednak Marek zawsze tych historii słuchał z otwartą buzią. Gdy miejscowość w której mieszkali, zajęli Niemcy, rzeźnik musiał zdać swoje dwie flinty i na czas wojny o myślistwie musiał zapomnieć, pozostały mu jednak opowieści.

Marek wpadł na pomysł, że wykorzysta dziś umiejętności wędkarskie jakie nabył dzięki ojcu i Panu Stanowskiemu i złapie na jutrzejszy obiad rybę.  -Tylko, gdzie się wybrać-pomyślał. -Do młynarza za daleko, mogę nie wrócić do domu zanim wróci mama. Cholercia- co raz bardziej się denerwował. Cały ranek zleciał mu na takim rozmyślaniu, kiedy to przypomniał sobie jak to Pan Stanowski łapał piękne liny w pobliskim parku, który przylegał do pałacu. Był tylko jeden problem. Pałac został zajęty przez Niemców, którzy urządzili w nim sanatorium dla żołnierzy wracających z frontu. Obywatele Polscy mieli całkowity zakaz zbliżania się do niego.  Jednak młodzieńcy zapał zwyciężył. Chwycił za szufelkę, która leżała obok pieca kaflowego, wziął puszkę po konserwie i wyleciał z mieszkania. Na podwórze wpadł niczym grom z jasnego nieba. Akurat były na nim dzieci sąsiadów. Jednej z dwóch rodzin żydowskich z ich kamienicy.
-Gdzie tak biegniesz Marek??-krzyknął Natan.
-Idę nazbierać robaków.
-Robaków??Po co ci robaki??
-Jak to po co. Na ryby. Idziesz ze mną??
-Nie. Lepiej nie.-odpowiedział Natan z lekkim grymasem, nie wyobrażając sobie grzebania w ziemi.
Marek nienawidził wojny.  Raz, że to przez nią nie było z nim ojca, dwa, że nie mógł się normalnie bawić ze swoimi kolegami z rodzin żydowskich. Zabroniła mu tego jego mama, gdyż było to zbyt ryzykowne, ponieważ często podwórze i kamienice w której mieszkali odwiedzało gestapo. Chłopak nie rozumiał Niemców i tego czemu tak nienawidzili Żydów.
Jednak dzisiaj jego głowa była zaprzątnięta czymś innym. Biegł ile tylko miał sił na pobliskie mokradła, gdzie zamierzał nakopać robaków. Dzięki podmokniętemu terenowi nie musiał głęboko kopać. Zgrabnie kopał trzymają w dwóch rękach szufelkę. Kilka chwil i puszka po konserwie był pełna długich rosówek. Kiedy wracał słońce było już w zenicie. -Muszę się pośpieszyć-pomyślał i przyspieszył kroku. Do domu wrócił tylko po wędkę. Za dużą szafą schowana była złożona wędka. Była to piękna bambusówka jego ojca. Z podpiętym kołowrotkiem o ruchomej szpuli. Szybko wygrzebał jeszcze spławik i haczyk.
-Marku, a Ty gdzie się wybierasz-rzekła Matylda, jego młodsza siostra.
-Na ryby, moja droga siostro. Na ryby. A Ty zostajesz sama.
-Idę z Tobą.
-Nie.
-To powiem mamie.
-Sam powiem jak wrócę z rybami.
Po krótkim przekomarzaniu się z siostrą, młody wędkarz wyszedł z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz. Szedł powoli, cały czas zastanawiając się czy dobrze robi. Mijał kolejnych ludzi na chodniku, modląc się, żeby w śród nich nie było jego mamy. Nie miał dalekiej drogi. Park znajdował się niecały kilometr od jego domu. Kiedy doszedł do muru, który obiegał tereny parkowe, serce zaczęło mu mocniej bić.- Cholera, to chyba nie jest dobry pomysł. Co będzie jak spotkam jakiś patrol.
Wiedział tylko, że nie może zbliżać się do pałacu, bo ten jest skrzętnie pilnowany. Położył wędkę i akcesoria na murek, mocno się podciągnął, zarzucił prawą nogę na murek. Chwila moment i już był po drugiej stronie. Schyloną postawą przebiegł sto metrów, które dzieliły go do stawku.
Park okalający pałac odkąd pojawili się z nim żołnierze, odżył. Widać było, że ktoś o niego dba. Przycięta trawa, pomalowane ławki. Pięknie przycięte żywopłoty. To wszystko zasługa nowej administracji. Sam staw w którym Marek zamierzał łowić był mocno zarośnięty grążelem. Chłopak znalazł jednak miejsce gdzie będzie mógł zarzucić spławik. Szybko zmontował zestaw. Na haku zawiesił rosówkę i zarzucił w wolno oczko między roślinność. Od razu przybrał postawę leżącą, żeby nie rzucać się w oczy spacerującym żołnierzom. Na branie musiał długo czekać. Praktycznie już przysypiał, kiedy nagle spławik  z gęsiego pióra poszedł pod wodę. Szybko zaciął. Ryba od razu dała pokaz swojej mocy uciekając w roślinność . Chłopak powoli zaczął ją wyciągać. Bał się, że jednak to walkę przegra. Nie raz widział jak Pan Stanowski klął na słabość końskiego włosa. Udało się jednak rybę wyciągnąć na wolną przestrzeń. Trwało to chwilę, a chłopak zajęty cała akcją zapomniał w jakim miejscu się znajduję. Nagle poczuł dym tytoniu. Gdy się obejrzał, po jego prawej stronie stał niemiecki żołnierz, który przyglądał się całej sytuacji, popalając fajkę. Markowi nogi zrobiły się miękkie jak z waty. Oblał go zimny pot. Został nakryty. Czy jest sens uciekać. Pomyślał. Walka cały czas z rybą trwała. Wędkarz podciągnął rybę do góry, by ta ukazała się mu na powierzchni. Był to piękny lin. Marek podszedł bliżej ,lekko  wchodząc do wody. Lin opadł z sił.  Wystarczyło go teraz  podebrać. Szybkim chwytem lewą ręką chłopak łapie rybę za tułów, stojąc już po kolana w wodzie. Kładzie go na trawie, piękna zielony lin ma około 40cm. Jest pięknie wybarwiony. Nagle z za ramienia słyszy głośne brawo. To niemiecki żołnierz gratuluje mu wygranej z rybą. Puszczając przy tym dymek z fajki. Chłopak nie wiem co robić. Klęczy nad rybą, a w klatce serce mu wali jakby miało zaraz wyskoczyć. Jednak niemiecki żołnierz uśmiechając się jedynie, odchodzi w stronę pałacu. Kamień z serca spada Markowi. Chwyta za rybę, wędkę i  biegnie w stronę muru. Praktycznie jednym susem przeskakuje przez mur. Biegnie ile sił w nogach, spoglądając co chwila za siebie czy nikt do nie goni. Wpada do kamienicy. Wbiega szybko po schodach na pierwsze piętro. Chwyta za klamkę do drzwi. Mieszkanie jest otwarte. Wcześniej wróciła jego mama. Marek wpada do mieszkania.  Z kuchni wychodzi Pani Zborowska. Spogląda na swojego syna. Podchodzi bez słowa i uderza go soczyście z otwartej dłoni w lewy policzek…….
Spławik i Grunt - od kołyski, aż po grób ;)
PB:Kleń 54cm, Płoć 36cm, Lin 43cm, Wzdręga 31cm, Leszcz 60cm, Szczupak 60cm, Okoń 35cm, Karaś 39cm, Karp 50 cm

Offline gregorio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 693
  • Reputacja: 148
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Kołobrzeg
Odp: Pałacowe liny
« Odpowiedź #1 dnia: 07.05.2016, 13:00 »
Dobre, naprawdę bardzo fajne :bravo:
Grzegorz > Kołobrzeg

Offline zbyszek321

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 911
  • Reputacja: 186
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Drawsko Pomorskie
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Pałacowe liny
« Odpowiedź #2 dnia: 07.05.2016, 13:16 »
Wasiu wielkie :bravo: :bravo: :bravo:
Zbyszek

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 418
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Pałacowe liny
« Odpowiedź #3 dnia: 07.05.2016, 13:18 »
Bardzo fajne opowiadanie ! :bravo: :bravo: :bravo:
Pozdrawiam - Gienek

Offline dominik9166

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 329
  • Reputacja: 31
  • Płeć: Mężczyzna
  • Tylko C&R!
  • Lokalizacja: Podkarpacie
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Pałacowe liny
« Odpowiedź #4 dnia: 07.05.2016, 15:37 »
Super opowiadanie!

Pozdrawiam Dominik

~Dominik

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Pałacowe liny
« Odpowiedź #5 dnia: 07.05.2016, 20:09 »
Jak powiedział, tak zrobił, czyli napisał :)

Dziękuję za miłą lekturę :thumbup:
Jacek

Offline maciek_krk

  • ⚡⚡⚡⚡⚡
  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 7 434
  • Reputacja: 519
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: TG/KRK
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Pałacowe liny
« Odpowiedź #6 dnia: 07.05.2016, 23:04 »
Fajne. Dzięki Wasiu za miłą lekturę :)
Pozdrawiam,
Maciek

Offline Robert 57

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 218
  • Reputacja: 7
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Nowy Sącz
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Pałacowe liny
« Odpowiedź #7 dnia: 08.05.2016, 00:01 »
Dobrze się czytało. :bravo: :bravo: :bravo: