Ja w poniedziałek byłem na leśnych stawach w pobliskiej miejscowości. Rzadko tam jeżdżę z powodu sumików, które, jak się właśnie wczoraj okazało, nie pogardzą niczym z mojego arsenału przynęt do metody.
Na przestrzeni kilku lat wstecz wpuszczano tam karpie i amury, w zeszłym roku był nawet zakaz zabierania amura (przez cały rok). No i co z tego, jak miejscowi trzymali amury w foliowych siatkach w lesie. Ba, rozmawiałem z facetem, który twierdził, że podbierał amura prezesowi koła małej miejscowości, do której należą stawy. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale podobno pan prezes zadzwonił po żonę, która przyjechała autem i zabrała amura do domu.
Tego dnia nic oprócz sumików nie złowiłem, przynajmniej zmniejszyłem nieco jego populację.
Swoją drogą nie potrzebowałem kawy, bo ciśnienie mi podnosiło marudzenie co niektórych wędkarzy, że "ani amura, ani karpia", a nigdy nie widziałem, żeby ktoś tam kiedyś wypuścił do wody rybę inną niż mały okonek czy wzdręga.