Wyskoczyłem sobie dzisiaj z dzieckiem nad tutejszy zalew. Woda PZW. Dzieciak bawi się na plaży, ja zmontowałem dwa pickerki i siup.
Kilka przerzutów i jest branie. Po 5 sekundach, uuu coś konkretnego. Po 15... nie wyjmę, jakiś mutant. Kołowrotek świszczał jak silnik formuły 1
Po 15 minutach miałem na brzegu cudo ze zdjęcia.
Żyłka 0,25 Match&Feeder Dragona, hak 12 Drennan bezzadziorowy, 7 białych na włosie. Zanęta - zwykłe Lorpio Magnetic Leszcz, ale prawie połowa to dodatki: konopia gotowana i mielona, słonecznik mielony i cały.
Teraz tak, jest to absolutnie mój rekord życia, nigdy nawet podobnego potwora nie miałem na haku. Byłem tak zajarany, że nawet nie pomyślałem, żeby go zmierzyć, a wagą to w ogóle nie dysponuję, bo na okazy się nie nastawiam. Ile to może ważyć? Oliwka ma 4,5 roku i waży 15 kg. Dyszka pękła? A może więcej? Jeszcze później zmierzę podbierak i napiszę, ile mniej więcej mogła mieć cm. Podnosiłem ją tylko w podbieraku, to ciężko szło. Na ręce brać nie chciałem, bo się bałem, że upuszczę i mu kuku zrobię.
Rybka padła około 14, a do tej pory uśmiech z twarzy nie znika