Graty Panowie za piękne rybska
Ja dzisiaj odbyłem niezwykle udaną sesję, dość powiedzieć najlepszą w tym sezonie
Razem ze szwagrem Mariuszem (Mariospin), zrobiliśmy metodową krótką -7 godzinną zasiadkę na zbiorniku licencyjnym PZW. Przyznam szczerzę, że pomimo wykupionej wkładki na tą wodę, niezbyt chętnie i bez wiary tam ostatnio łowię. Zresztą to zrozumiałe gdy na 9 wyjazdów do tej pory, tylko raz udało mi się w miarę fajnie połowić. Tak więc odrobinę narzekając dziś po raz dziesiąty spróbowałem szczęścia. Początek nie wskazywał na to bym miał sobie poprawić statystykę, parę szturchnięć szczytówkami, jeden odjazd po którym straciłem haczyk...w końcu mój kompan złowił zgrabnego leszcza. Myślę sobie, może jeszcze coś ruszy, chociażby leszki właśnie.
Niestety jeszcze dłuższą chwilę musiałem poczekać na pierwszą rybę. Ale opłacało się, po pięknym braniu i emocjonującym holu wyciągam pierwszego w życiu amura
Rybek jak dla mnie piękny 62 cm, pobrał na dwie kukurydze czosnkowe firmy cuuk. Jest radość, duma, króciutka sesja zdjęciowa i mierzenie, po czym wypuszczamy zdobycz. W tym momencie już łowię na luzie, cieszę się pierwszym amurem w 16 nastoletniej przygodzie z wędką. W najśmielszych snach nie przypuszczałbym co nastąpi po godzinie
Znowu piękny branie na kuku, zacięcie i... już wiem, że tym razem nie będzie lekko. Rybsko robi odjazd na kilkanaście metrów z taką siłą, że ze strachem spojrzałem na swojego feedera. Niby mocny do 120 gram wyrzutu, ale to jednak drgająca szczytówka, pocieszam się, że na tym zestawie mam grubszą żyłkę, główna 0,28, przypon 0,22 mm. Mariusz mnie uspokaja, więc na ile to możliwe spokojnie przeciągam linkę ze zwierzem. Cały hol trwał 17 minut, ryba musiała 3 razy łyknąć powietrza, żeby szwagier stojący po kolana w wodzie mógł wyciągnąć ją do podbieraka. Ręka boli, kolana drżą ale jestem w tym momencie najszczęśliwszym wędkarzem w kraju
Karp, bo on był sprawcą zamieszania, mierzył równe 80 cm. i ważył na oko spokojnie 11 kg. niestety waga odmówiła posłuszeństwa
Oczywiście po kilku fotkach rybek w dobrej kondycji wrócił do domu, ja natomiast dalej dochodzę do siebie
Przepraszam za tak długie wypociny ale z Wami musiałem się tą historią podzielić