Gartulacje dla wszystkich Panowie.
A jeśli chodzi o mnie to zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią dziś wylądowałem na komercji.
Około 14.30 przyjechałem a około 15.30 zacząłem łowić.
U mnie podobnie jak czasem i na innych łowiskach nie ma wyznaczonych miejscówek. 3 dwudziestoparo latków rozsiadło się wygodnie z masą wędek i zarzucali po kilkadziesiąt metrów na boki. W momencie gdy podszedłem sobie i zająłem stanowisko kilkanaście metrów od ostatniego nawet nie zareagował. Miałem go z lewej a jego 2 zestawy leżały kilka metrów w prawo ode mnie. Nie chciało mi się dyskutować więc delikatnie rzuciłem sobie w wolne miejsca gdzie podejrzewałem że będą rybki.
I po kilku minutach już pierwszy karpik koło 3 kilo zameldował się na moim kijku. Oczywiście koleś nie omieszkał podejść i obejrzeć. Potem drugie branie i druga rybka. Przyszli wszyscy ale nie bezposrednio a staneli tak kilka metrów odemnie.
Poprosili nawet o rybę bo im od rana nic nie brało. Może za dużo wędek mieli
W sumie powiem Wam, że dziś mi rybki dopisały. To jeden z moich lepszych dni. Jeśli ogólnie nie najlepszy.
Momentami aż byłem zirytowany, że za dużo brań i ryb. Ani chwili wolnego.
Jako człek nieprzyzwyczajony to już czuję "w kościach" dzisiejszy połów.
W sumie 16 wyjętych. 2 spięte.
Waga od 1.5 kg do 7.4 kg.
W końcu zaczęły działać "śmierdziuchy" a "owocówki" już niestety chyba pójdą w odstawkę.
Dziś killerem był crill.
Pakować zacząłem się około 18 i przed 19 opuściłem łowisko.
Zawsze jeden kijek i podbierak zostawiam na to ostatnie branie.
Dziś było.
Nie strzelałem fotek wszystkim.
Ot takie wybrane.