Witam zapaleńców
Ja dzisiaj również z racji wolnego w pracy, postanowiłem pobawić się feederkami na żwirowni PZW.
Łowiłem wspólnie ze szwagrem Mariuszem od 9 do 16. Taktyka była taka by spróbować połowić jeszcze biało ryb- karp, leszcz na metodę, plus jedna wędka na tradycyjny koszyk i robactwo, pinki, białe, czerwone. Na początek zdziwko, ludzi całkiem sporo, namioty i parasole w deszczowy poranek mogły znaczyć jedno- zarybiali. Faktycznie szybki wywiad środowiskowy potwierdził, że wpuszczono dzień wcześniej trochę karpia handlowego, leszcza w tym piękne sztuki nawet 50-60 cm. oraz sporo płoci i drobnego szczupaczka. Dowiedzieliśmy się również, że w ubiegłym tygodniu wpuszczona węgorka, dokładnie 40 kg. Takie informacje to miód dla uszu tym bardziej, że już wcześniej w tym roku zarybiano karpiem , linem i karasiem pospolitym
Jak widać jak się chcę to można, nie wszędzie polityka kół wędkarskich musi być patologiczna. Przez ostatnie lata na tym zbiorniku z rybką było nieco gorzej ale jest światełko w tunelu. Na ostudzenie emocji dowiedzieliśmy się, że nic nie bierze zarówno dzisiaj jak i dzień wcześniej
Faktycznie pierwsze 5 godzin wędkowania nie wynagrodziły braniem, ani mnie, ani mojego kompana Mariusza... Przyznam szczerzę, że nie wierzyłem już nawet w jakiekolwiek rybki w tym dniu, jednak całkiem przyjemnie się siedziało, zwłaszcza, że poranny deszcz odpuścił. W między czasie wizytą uraczył nas pewien starszy pan z zarządu mojego koła. Gość potwierdził informację o zarybieniach oraz przyznał, że nikt od wczoraj nic nie złowił, wyłączając jakiejś płotki i okonki. Dodatkowo widząc jak przerzucam metodę na około 30 metr, pan żywiołowo wytłumaczył mi żebym rzucał bliziutko pod brzeg bo rybek tam chodzi po tym zarybieniu
Powiedziałem z sarkazmem, że przecież inne też tu jeszcze pływają więc na nie się nastawiam. Łowiłem na miejscówce, która w tym roku obdarzyła mnie kilkoma pięknymi rybami, m.in karpiami w tym rekordem 11kg. oraz dwoma amurami. Wszystko padało na metodę z koszykiem Drennana 35 g. zanętą Baitecha oraz kukurydzą czosnkową firmy Cukk na włosie. Dzisiaj stosowałem te same sprawdzone sposoby i gdzieś po cichu liczyłem, że po mimo listopadowej aury może się uda. Ledwo starszy Pan nas opuścił a na zestawie z mf. notuję pierwsze i ostatnie w tym dniu branie. Już po za cięciu wiedziałem, że nie będzie to rybek z wczorajszego zarybienia. Chociaż zwierz nie robił gwałtownych odjazdów, co pewnie było związane z zimną już wodą, to czułem po kiju, że będzie grubo. Hol trwał około 8 minut i do końca przebiegał bardzo spokojnie i bez problemów. Jak by nie patrzeć kijek miałem solidny bo feedera do 100 g.w. jednak grubas , którego udało mi się wyciągnąć i tak mnie zaskoczył
Karp, piękny, z nadwagą
i niesamowicie pięknie wybarwiony ważył 13.100 kg. przy 78 cm. długości
Czyli mam swój nowy rekord w tym gatunku, 3 w tym roku, 3 na metodę i 3 na PZW
Lepiej być nie mogło i to 11 listopada
Karp po ważeniu i króciutkiej sesji oczywiści w dobrej kondycji wrócił do wody, jak wszystkie moje rybki w 2015 roku. Ja dalej się cieszę jak dziecko