Jak dla mnie Metoda w nocy nie traci nic ze swojej skuteczności. Gorzej z naszymi mozliwościami. W moim przypadku nie jestem w stanie dobrze celować, też utrzymanie reżimu jest ciężkie. Nie nastawiam się też na mniejsze ryby, bo noc to czas żerowania największych sztuk - i takie staram się łowić.
Co do nocek - to ja zazwyczaj łowie na miejscówkach gdzie ryb nie jest tak dużo - nie są to komercje. Dlatego wolę robic dywan zanętowy i łowić tak jak pisał Mateo - z alarmem. Niekoniecznie musi być to Metoda wtedy - może być to zwykły zestaw, gdzie mogę dać grubsze frakcje - czy to poprzez siatki, woreczki PVA czy też koszyk. Przyneta jest zaś bardziej selektywna.
Alarm daje możliwość zmrużenia oka, zrobienie herbaty, dopracowanie zestawu itd., i co ważne pozwala na inne ułożenie wędki. Nie trzeba wpatrywać się w świetlik, można polegac na dźwięku. Alarm ustawia się tak aby informował o prawdziwych braniach - nie ma problemu z 'otarciami' - które by elektryzowały i nie dawały spokoju.
Jeżeli startowałbym w zawodach 24 godzinnych na przyklad - nie rezygnowałbym absolutnie z Metody. Ale w normalnych warunkach łowienie leszczy z przedziału 50 cm jakoś mnie nie kręci (nie żebym narzekał, wolę jednak je połowić siedząc już na koszu jak jest jasno). Dużo roboty, odhaczania, świecenia... A na Metodę trudno o bardzo duże ryby, bądźmy szczerzy. Dlatego lepiej jest przerzucić sie na zestawy 'grubsze'.