Autor Wątek: Ryba życia  (Przeczytany 7293 razy)

Offline majestic

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 952
  • Reputacja: 44
  • Płeć: Mężczyzna
  • góru porycia
  • Lokalizacja: Piotrków Tryb.
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Ryba życia
« dnia: 26.06.2017, 12:27 »
Koledzy podzielę się z Wami swoją "podnietą", ponieważ nikt jak Wy tego nie zrozumie.
Wybrałem się wreszcie na ryby na "swoją" wodę PZW z zamiarem wędkowania od 17 w sobotę do 17 w niedzielę. Zbiornik ogromny bo to zalew Sulejowski.
Pogoda piękna, uwielbiam nocki nad tym zbiornikiem. Fajnie jak ten akwen dosłownie żyje, szczególnie jak są wakacje. Nocą widać po światełkach ilu wędkarzy oblega tą piękną wodę. Słychać jakieś śpiewy, gdzieś daleko gra muzyka, pewnie jakaś zabawa na rozpoczęcie wakacji. Udręką są komary, tak przy okazji czystek nie działa. Jakiś kolega pisał na tym forum, że pił tego sporo i działa, ja wylałem chyba z 0,5 litra na siebie po raz kolejny a i tak dopiero Bros pozwolił mi w miarę na spokojne wędkowanie.
Rozpakowałem się przygotowałem zanętę i zanęciłem spomem. Zanęciłem kukurydzą i peletami 6 mm z lorpio ciemne/jasne zalane truskawkowym boosterem. Dwa feedery na metodę z nowymi jak dla mnie podajnikami prestona dura banjo z amortyzatorami. Zanęta do koszyka 50/50 z sonu plus pelet z lorpio 2mm.
Wieczorkiem a właściwie wczesną nocą dwa leszczyki wpadły w moją zasadzkę. Potem do godziny 3.30 nic się nie działo.
Brzask przyniósł dwa kolejne brania i dwa piękne leszcze. O dokładnie 4.15 branie zasygnalizowane mocnym ugięciem szczytówki rozpoczęło moją przygodę wędkarską życia. Pierwsze metry holu szły bardzo łagodnie. Tradycyjnie myślałem, że to spory leszcz lecz w miarę przybliżania się zdobyczy do mnie opór był coraz większy. Kiedy ryba zaczęła uciekać na boki i mimo prawie 20 metrów holu nie widziałem ryby na wierzchu, wiedziałem, że to nie leszcz. Po kilku minutach tańczenia z lewej do prawej wreszcie udało mi się doholować rybę na jakieś 5 metrów. Nadal nie widziałem ryby bo miejsce z którego łowie jest przy brzegu dość głębokie. Po następnych kilku minutach walki dane mi było ujrzeć mego przeciwnika. Był to piękny ciemnozielony amur. Ponieważ z zawodu jestem geodetą i miarę mam w oku szacowałem go na jakieś 1,30- 1,40 m. Gdy zobaczyłem wielkość tego cielska to prawie zemdlałem z wrażenia.
Głowna żyłka 0.23 przypon 0.18 haczyk 10 qm1 wiedząc o tym starałem się najdelikatniej walczyć. Cała zabawa zaczęła się jak poczuł mój podbierak który notabene był wielkością porównywalny jak fiat 126p do samochodu ciężarowego. Nastąpił nagły odjazd. Po okołu 40 m udało mi się go zawrócić ze złej drogi.
Drugi raz miałem go na prawie wyciągnięcie ręki i gdy znów poczuł fiata 126p odjechał. Tak się z nim bawiłem jakieś 40 min. Nie wiedziałem co mam robić czy wskakiwać do wody czy krzyczeć i wołać kogoś na pomoc. Przy kolejnym odjeździe ku mojej rozpaczy pękła gumka od amortyzatora. Koledzy z Feeder Fans mieli rację. Nadal jetem podniecony i dziś jest poniedziałek a ja wciąż nie mogę dojść do siebie. Normalnie kocham tę rybę i nienawidzę. Widziałem już siebie na okładkach gazet normalnie. Przypon dał radę haczyk a strzeliła jakaś gumeczka. Wiem, że życie jest niesprawiedliwe i brutalne, ale mnie kompletnemu amatorowi nigdy nie udał się złapać amura i tej wielkości ryby to nawet w internecie nie widziałem. Pamiętam radość kolegi który wygrał zawody na drugim zjeździe SiG właśnie amurem. Ten egzemplarz był zdecydowanie większy.
Wędkuję ponad 20 lat z przerwami i nigdy nie marzyłem nawet by taką bestie złowić.
Nie byłem przygotowany sprzętowo na większe i dzielniejsze ryby niż leszcze, krąpie czy płocie bo nigdy takiej potrzeby nie miałem. Zastanawiam się teraz czy nie zmienić żyłki i przyponu na plecionkę i czy to nie wpłynie na ilość brań i tak coraz mniejszych.
Pewnie już mi się nie przytrafi taka ryba.......


Offline motov8

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 026
  • Reputacja: 219
  • Płeć: Mężczyzna
Odp: Ryba życia
« Odpowiedź #1 dnia: 26.06.2017, 12:31 »
Gratuluję zapięcia tak dużej ryby !
Jak dla mnie byłeś bez szans od początku z tak delikatnym zestawem na wodzie PZW.
Sam się o tym przekonałem i zacząłem stosować nieco grubsze zestawy na feederze na PZW, bo miałem wiele spinek karpi.

Kadłubek

  • Gość
Odp: Ryba życia
« Odpowiedź #2 dnia: 26.06.2017, 12:42 »
Ładna historia!
Mała podpowiedź: amur w 99% przypadkach walczy do brzegu potem zawraca na środek stawu/jeziora jak lokomotywa (lepiej puścić trochę hamulec) i tak w kółko. Zazwyczaj pływa przy powierzchni więc nie plącze zestawów.

Przy takiej rybie nogi się gną same niezależnie ile już się wyholowało efekt jest podobny :P

Offline Opos

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 862
  • Reputacja: 153
  • Płeć: Mężczyzna
  • Uśmiechaj się w każdy dzień :)
  • Lokalizacja: Małopolska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Ryba życia
« Odpowiedź #3 dnia: 26.06.2017, 12:43 »
Gratuluje :) Moja dziewczyna ostatnio zniesmaczona słabymi wynikami z opuszczona głową wracała z ryb i jej zapał bardzo osłabł. Gdy wciągnęło jej kij do wody i holowała później 5 kg karpia który spiął jej się przy brzegu dostała drugie życie :D Była wtedy po nocce w pracy i adrenalina i power jakiego dostała nie pozwoliła jej długo zasnąć a siły witalne utrzymywały ją w takim stanie do końca dnia :) Mimo że spotkanie z rybom życia skończyło się porażką, sam widok okazu jaki się miało przekuwa tę porażkę w sukces :) Gorzej gdybyś tej ryby nie zobaczył :P Oby następnym razem do takiej historii było dołączone zdjęcie :D Pozdrawiam

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 551
  • Reputacja: 1981
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Ryba życia
« Odpowiedź #4 dnia: 26.06.2017, 12:54 »
Na konkretną rybę czeka się czasem cały sezon... a na taką wiele lat. Dlatego już dawno przestałem odchudzać zestawy, bo bierze drobnica, bo to, bo tamto. Nawet mój zestaw na drobnicę (mowa o metodzie) to 0,25 na przyponie.
Wiem, jak się czujesz. Wspaniale/tragicznie :D
Krwawy Michał

Purple Life Matters

ProBono

  • Gość
Odp: Ryba życia.
« Odpowiedź #5 dnia: 26.06.2017, 12:55 »
Kiedyś zawsze odchudzałem zestawy gdzie żyłka główna stanowiła 0.18 mm a przypon 0.16 max. Fakt, że teraz jak przypominam sobie to miałem więcej brań jak obecnie. Zestawy teraz to żyłka 0,22-0,25 mm a przypon 0,23 z hakiem max rozmiar 12. Wszystko przez pewnego lina zwanego Merlinem, którego tak żartobliwie nazywali na jednym z łowisk. Pamiętam jak dziś, pojechaliśmy tam z kolegą mojego Taty z Tatą no i ja lało od rana było 3 godziny drogi. Na miejscu zastaliśmy gospodarza tego zbiornika jednego wędkarza. Po drodze nasłuchałem się o wielkiej rybie, która kiedyś została złowiona był to lin 3,45 kg. Podczas wędkowania pamiętam miałem ubrany żółty wielki płaszcz przeciwdeszczowy jakby sztormiak koloru żółtego. Po zarzuceniu wzdłuż pasa trzcin niedaleko powalonego drzewa miałem bardzo delikatne branie. Antenka mojego spławika ledwo ledwo się zanurzała. Mijały minuty serce biło coraz szybciej po 30 minutach (!!!!) Zdecydowałem się na zacięcie... Od tego momentu jakby diabeł ciągnął mnie do wody, moja wędka (Jaxon 2,4 metra kompozyt szklany rok 2002) uginała się po sam dolnik. Hamulec w kołowrotki (Bazarowy Golden Xpert 340fd w kolorze wiśniowym z mieniącym się żółtym brokatem) wariował i przycinał co jakiś czas. W pewnej chwili ryba wypłynęła na wierzch, tak to on to Merlin. Hol, który prawie mnie wykończył jako dzieciaka by po 30 minutach usłyszeć bzdrek.... poszła linka główna. Emocji było naprawdę wiele zanim opadły zabrałem się za wykonanie zestawu od początku.

Offline jurek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 435
  • Reputacja: 202
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: południowa wielkopolska
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Ryba życia
« Odpowiedź #6 dnia: 26.06.2017, 12:56 »
Kiedyś,  kiedysiś, :facepalm: przeżyłem podobne emocje z tym, że była to nocka bez latarki i nie rozpoznałem gatunkowo swojej ryby życia. Ale po ok. 30 latach, jeszcze przeżywam ;D. Będziesz miał co wspominać. Nasze hobby
obdarowuje nas niesamowitymi emocjami 8)

Offline e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 940
  • Reputacja: 415
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Ryba życia
« Odpowiedź #7 dnia: 26.06.2017, 13:02 »
:bravo: za walkę i opowieść,

ja z "rybami życia" jestem tak 50:50  (pół na pół),
kilka fajnych wyholowałem (głównie karpie) :),
kilka się spieło lub urwało zestawy (głównie niestety brzany) :(
;)

ProBono

  • Gość
Odp: Ryba życia
« Odpowiedź #8 dnia: 26.06.2017, 13:11 »
Ale Brzaneczke to bym sobie złowił nie powiem..

Offline Alleius

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 610
  • Reputacja: 45
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Ryba życia
« Odpowiedź #9 dnia: 26.06.2017, 13:53 »
Gratulacje. Walczyłeś fair i to już Twoje zwycięstwo.

Offline boruta

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 592
  • Reputacja: 182
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: okolice Ostrowca Św.
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Ryba życia
« Odpowiedź #10 dnia: 26.06.2017, 14:20 »
Przy metodzie nie ma sensu bawić się w cienkie żylki ponieważ gruby przypon wcale rybom nie przeszkadza. Wielokrotnie łowilem duże leszcze czy liny na metodę z przyponem z plecionki lub żylki 0,26 i główna żyłkę też 0,26. Ryba przy metodzie nie widzi przyponu było to już wałkowane na forum. Nie ma sensu ryzykować niepotrzebnie i łowić cienko,  a ten pęknięty amortyzator to jakaś porażka, guma jak to guma starzeje się sama z siebie ale nie myślałem że jest słabsza od żylki 0,18. Przypon do metody powinien być gruby ponieważ jest bardzo krótki 10-15 cm i przy holu ryby nie będzie się rozciągał tak jak żyłka główna której przy zacięciu  mamy kilkanascie i więcej metrów.
Paweł

Offline mrucin

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 526
  • Reputacja: 56
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Poznań
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Ryba życia
« Odpowiedź #11 dnia: 26.06.2017, 14:25 »
Taki zestaw, jaki opisałeś, faktycznie nadaje się na opowieść "Jak nie złowiłem ryby swego życia".
Amur to bardzo cwany przeciwnik i prawdziwy hol rozpoczyna się przy podbieraku.
Jeszcze 3 lata temu opisałbym podobną historię, ale od tego czasu podniosłem średnicę żyłki do 0,28mm a po weekendzie zastanawiam się nad 0,30, bo holowany u-bot postanowił, że odwiedzi pobliskie trzcinki zanim trafi do podbieraka i żyłka pękła. Łowiący ze mną kolega używa żyłki 0,35 i nie zauważyłem, żeby miał mniej brań. Jedyna różnica to odległość na jaką może rzucić.
A duże rybki holuje w 2 min ;-)
Nie mam podbieraka karpiowego bo nie znalazłem gumowanych a nie lubię jak potem pokrowiec mi śmierdzi.
Mam gumowany 70cm ale na końcu zamontowałem metalową rozpórkę, żeby się podbierak przy dużej rybie nie zamykał i na rybki około 13kg pasuje.

Offline stas1

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 5 029
  • Reputacja: 303
  • Płeć: Mężczyzna
  • Łowię, bo lubię
    • Galeria
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Ryba życia
« Odpowiedź #12 dnia: 26.06.2017, 14:49 »
Współczuje i doskonale rozumiem,miałem taka sytuację dwa tygodnie temu jak karpiszon wyskoczył mi z fiata 126p  przeciął zyłkę płetwą grzbietową,dobre kilkanaście kilo,a byłem przygotowany na połow karasi i kilówek karpia.
To tez była moja życiówka ale przynajmniej go widziałem
Staś
Klasyczny Feeder

Offline Wiecho

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 785
  • Reputacja: 393
  • Płeć: Mężczyzna
  • Nie znoszę chamstwa i prostactwa
  • Lokalizacja: Katowice
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Ryba życia
« Odpowiedź #13 dnia: 26.06.2017, 14:59 »
Moja ryba życia robiła co chciała a ja chodziłem za nią gdzie ona chciała chociaż sprzęt miałem mocny jak na owe czasy. To była duża brzana.  Było to na Wiśle pod Puławami. . Wzięła na przystawkę spławikową na kostkę sera i zaraz po zacięciu przyjęła kurs pod prąd wzdłuż brzegu.  Wcale nie wybierała się na środek Wisły.  Nie udawało mi się jej zatrzymać ani oderwać od dna.  Płynęła sobie ani nie zwalniając ani nie przyspieszając i konsekwentnie trzymając się dna.  Pozostawało iść za nią brzegiem przekładając wygięty kij ponad krzakami wikliny. Byłem wydawało by się dobrze przygotowany. Miałęm dosyć mocny NRDowski  szklany teleskop ( 4,5m brązowy) , żyłkę / przypon  035/030 "importu" i hak nr 6 czy 8.  Po ok 60m wspólnej wędrówki zaczęło się umocnienie brzegowe z kamieni i faszyny.  Wiedziałem że tam jej wpuścić nie mogę. Dociągnałem hamulec, zaparłem się .... i nagle luz na żyłce.  Złamał się haczyk przy kolanku...   Ryby nie widziałem ale na 99% brzana.  Pamiętam ze potem tak trzęsłem się z emocji że przez dłuższy czas łamałem zapałki usiłując zapalić papierosa.
Od tej pory minęło kilkadziesiąt lat ale ja nadal wierzę że gdzieś w Wiśle pływają jeszcze takie brzany i może któremuś z kolegów się poszczęści . Sam też nie składam broni choć szanse mam coraz mniejsze.
Wiesiek

ProBono

  • Gość
Odp: Ryba życia
« Odpowiedź #14 dnia: 26.06.2017, 15:13 »
Moim skromnym zdaniem jest dać rybie równe albo przynajmniej zbliżone szansę wtedy mamy przyjemność z holu ryby i wałki. Dodatkowo łowić linka od prania... to nie sztuka siłowy 2 minutowy hol cóż.. lepiej wtedy zestaw podłączyć do wciągarki linowej na przód samochodu i zaciągnąć ręczny.

Druga sprawa to ja osobiście odnotowalem na własnej skórze większą skuteczność trochę cieńszych zestawów niż o.25.
Oczywiście nie neguję każdy łowi jak lubi, ja przynajmniej idąc na ryby nie nastawiam się na wieloryby, poprostu wmawiam sobie że ich tu nie ma :)