A mnie to przypomniało pewną gliniankę, łowiłem tam 25 lat temu. W wodzie tej, pływały piękne leszcze, liny i płocie.
Łowiłem wtedy zestawem spławikowym przy użyciu ciężkiego, teleskopowego rusa i kołowrotka Delfin.
Już wtedy miałem jakieś osiągnięcia na rozkładzie, ale byłem ambitny i szukałem cudownego środka, który pomógłby mi złowić wszystkie ryb świata. Pomysł przyszedł bardzo szybko, w zasadzie uderzył we mnie jak grom z jasnego nieba.
Otóż, oglądałem relacje z ryb jakiegoś niemieckiego wędkarza, film zobaczyłem u bogatego wujka na video. Niemiaszek ten, łowił wielkie leszcz i liny na małym jeziorku. Najciekawsza jednak, była mała, szklana buteleczka z atomizerem, ktorą spryskiwał robaki i ciasto na haczyku.
Po powrocie do domu wiedzialem co mam zrobić
Zajumałem matce perfumy Currara i pomaszerowałem 4 km na gliniankę.
Na miejscu było już kilku wędkarzy. Z obserwacji i rozmów wynikało, że ryba dobrze bierze. Byłem święcie przekonany, że za kilka godzin moja siatka wypełni się po brzegi, a znajdujący się tam wędkarze, będą mnie błagać abym zdradził im moja tajemnicę.
Szybko się rozsiadłem, robale i ciasto z bułki obficie spryskałem Currarą i zacząłem łowić. Jakież było moje zdziwienie, gdy wszyscy na stawie łowili oprócz mnie
Jeszcze do tego, jakiś koleś nabijał się, że pryskam się babskimi perfumami. Powiedział mi jeszcze kilka ''ciepłych'' słów w tej kwestii, co zmusiło mnie do natychmiastowej ewakuacji.
Do tej pory nie zbliżam się do damskich perfum