Panowie, pozwolę sobie napisać parę słów
A więc droga którą idzie okręg przemyski jest po prostu bardzo dobra
Brawa dla tych co wreszcie poszli po rozum do głowy! Szkoda, że to dopiero pierwsze 'jaskółki', i rzadkie, ale są!
Podstawą nowej gospodarki w okręgach musi być odbudowa stad tarłowych. Jest to jakby filar dobrych, zasobnych wód, gdzie ryby się rozmnażają same. Aby to następowało, potrzebne są tarlaki, a te wiadomo, im większe tym lepiej. To nie hodowla karpia wigilijnego, gdzie potrzeba najlepszej selekcji. Tutaj sama natura ma robić to robiła przez miliony lat, i nie trzeba myśli rodem z Olsztyna, aby udowadniać, że 'kwadratowe' koła są lepsze od 'okrągłych'. Mając ryby odpowiednio duże, chronione górnym wymiarem, zapewnia się, że jest produkcja 'naturalna', zaś zarybienia są jedynie korektą tego tarła, nie zaś podstawą gospodarki. Tutaj nie nastawiamy się na produkcję, której celem jest jak największa ilość ryby do zabrania, w wielkości 'idealnej' w kategoriach handlowych (czyli osobniki nie za duże, 'smaczne') ale na dużą ilość ryby w łowisku, gdzie drugorzędnym jest łowienie w celach konsumpcyjnych. W wodzie ma być pewnego rodzaju równowaga, której my jako wędkarze musimy strzec. Tu nie może być mowy o braniu ponad pewien poziom, należy więc jak oka w głowie pilnować aby ona była trwała. Nie może być tak, że wędkarz jest idiotą, który żąda aby móc zabrać jeszcze więcej, nie myśląc o tym, że niszczy takim postępowaniem naturalny balans, w efekcie czego za jakiś czas nie będzie łowił praktycznie nic. Nie może być też tak, że żąda się zarybień tylko lub zwala winę na rybaków i kłusowników, uważając, że 'jak zabierze się co jakiś czas te kilka linów, brzan, szczupaków (i tak dalej i dalej)', to nic się nie stanie. Bo właśnie się 'coś stanie'. My wędkarze musimy nauczyć się, że jesteśmy swojego rodzaju hodowcami. Musimy wspólnie zadbać o to, aby wyhodować rybne zbiorniki, stawy, jeziora i rzeki. I nie jest to praca jednorazowa, ale ciągła. Z czasem te nakłady będą musiały być mniejsze.
Teraz kwestia górnych wymiarów służących odbudowie rybostanu. Powinno się wprowadzić takie, które pozwalają rybom się rozmnażać. Więc 80 cm dla brzany to swojego rodzaju nonsens, bo ryb takich jest jak na lekarstwo, powinno to być 70 lub 75 cm. Tutaj jednak trzeba zrozumieć szok, jaki przeżywają fani mięsa na widok ograniczeń jaki się im narzuca
To zamach na ich 'wolność szlachecką'. Dlatego dobrze jest wprowadzić wymiary, a jak już się zadomowią na dobre i będą zaakceptowane, wtedy można wpływać na ich zmianę. Terapia szokowa jest ryzykowna. Myślący wędkarze są jednak wciąż w mniejszości, a postawa roszczeniowa to standard. Ilość śmieci nad wodą wyraźnie wskazuje na poziom łowiących. Ktoś zostawiający po sobie stertę odpadków nie myśli rozsądnie, to osoba nastawiona na zaspokajanie własnych potrzeb tu i teraz. Dlatego edukowanie i wzmożone kontrole to podstawa dopełnienie górnych wymiarów, to kolejne filary
Najważniejsze jest wprowadzenie górnych wymiarów. Fakt, że ludzie nie będą ich przestrzegać... no cóż. Może za tym pójdą też wzmożone kontrole.
Ale ważne jest, że kanalie beretujące okazy nie będą już gwiazdami WW, Teleekspresu czy Facebooka. Zdjęcie z zabitym okazem będzie teraz dowodem przestępstwa i zamiast nagrody i poklasku spotka ich kara i ostracyzm.
Dobra uwaga, powoli mięsiarski kierunek będzie zastępowany zdroworozsądkowym, ludzi powoli zaczną czytać o rybach co wróciły z powrotem do wody, gdzie ich miejsce (takich okazów).