Moim zdaniem taka składka powinna być wprowadzona, jednak najpierw wędkarz, który deklaruje, że będzie ryby wypuszczał powinien to udowodnić zdając np. rejestr z poprzedniego roku, w którym rejestrował wędkowanie ale nie zarejestrował faktu zabrania ani jednej ryby. Ja wiem, że to nie jest idealne rozwiązanie, ale wprowadzenie samej opłaty w obecnych czasach bez jakichś przemyslanych (jakichkolwiek) uregulowań może być strzałem w kolano. Niższe opłaty, w przypadku nieszczelnego systemu to mniejszy budżet dla okręgu i jego powolna śmierć.
Moim zdaniem składki dla no-killowców powinny pozostać takie same, powinno się natomiast podwyższyć składki dla osób, które ryby biorą.
To jest genialne. Czy mógłbyś im jakoś kanałami PZW podrzucić oficjalnie ten pomysł?
Edit: może nie ani jednej, bo wielu nokillowców czasem nastawia się np. na karpia przed wigilią. Czy jednego sandacza w sezonie, jak jeden z naszych kolegów, o ile mnie pamięć nie myli.
Raczej rady takiego sazaraczka jak ja na nikogo nie wpłyną, szczególnie na władze innego okręgu. Sam też do końca nie wiem, czy pomysł jest mądry. Z pewnością, tak przynajmniej uważam, powinno się w jakiś sposób najpierw "udowodnić", że faktycznie jest się osobą, która ryb nie zabiera. Teoretycznie taka weryfikacja może opierać się np. na rejestrach właśnie. Ale i tutaj może być problem. Wielu wędkarzy ryby rejestruje w czasie łowienia a później je najzwyczajniej wypuszcza. Ktoś może też wziął jedną czy dwie rybki bo akurat miał ochotę. W końcu to nic złego. Temat jest trudny. Chyba powinna być jakaś karencja, taki okręg jeśli decyduje się na dość postępowy krok mimo wszystko powinien oprócz tego wdrożyć jakiś system czy to weryfikacji ludzi, którzy ubiegają się o takie zezwolenia czy też wzmożyć kontrole. Z tym niestety na wodach ogólnodostepnych może być spory problem. Z doświadczenia wiem, że trudno upilnować jedną wodę, którą się ma w zasadzie pod nosem a co dopiero dziesiątki.
Może sprawę załatwiła by uchwała ZO, która nakazywała by obligatoryjnie karać osoby z zezwoleniami no-kill w przypadku ujawnienia, że nie przestrzegają warunków tego zezwolenia. Ale to było by niezgodne w związku z tym, że sądy koleżeńskie kół są niezawisłe i tutaj w zasadzie na ich wyrok nikt nie może wpływać. Więc to raczej odpada.
Może przy zakupie takiego zezwolenia wprowadzenie klauzuli, że w przypadku ujawnienia zabrania ryby taka osoba dopłaca 10 krotność kosztów jego pozyskania. Ale to też może być niezgodne. Może na zasadzie, że kwota to 2000 złotych, ulga jest 1950 złotych, natomiast w przypadku zabrania ryby ulga przepada. Być może to odstraszyło by potencjalnych kombinatorów. Ściągalność przez komornika itp. Ale to już są sprawy dla prawników. Pewne rzeczy, ze względu na zawiłości księgowe czy formalne w PZW po prostu przeskoczyć się nie da.
Grzegorz, Ty sobie chłopie życia nie szanujesz? Jakby tak składka wzrosła o te 120 zł, to by Was z kół i okręgów razem z biurkami na ulice wynieśli
Pomysł z pustym rejestrem jest genialny
Dlatego w wielu okręgach nic się w kwestii racjonalnej gospodarki nie zmienia i nie zmieni. Bo jest strach przed podjęciem takich poważnych decyzji.
A może niech wyniosą, będziemy mieli więcej czasu na wypoczynek nad wodą i więcej czasu dla rodziny . Ja bym zaryzykował bo co roku ludzie narzekają a i tak płacą.
Myślę podobnie. Przez to, że angażowałem się w zeszłym roku w różnego rodzaju działalność, na rybach spędziłem jakieś 90% mniej czasu niż w latach poprzednich. Moje rejestry świecą pustkami i nie mówię tutaj o rybach a o ilości wędkowań. W moim przypadku nawet nie musiałem wybierać czy rybę biorę czy nie, bo wyniki miałem koszmarne.