Dziś wstałem rano o piątej i... usiadłem do roboty jak zawsze
Ale włączyłem doładowanie i do 10 sporo zrobiłem, a że i tak miałem jechać w stronę łowiska, to sami rozumicie
Mój drugi wypad na wodę PZW w Wiskitkach. Ostatnio kolega Lipatl napisał, że tam są amury. A jak wiecie amura żem jeszcze nie uświadczył, więc wygrzebałem z szafy jakieś pradawne pellety owocowe sprzed 3-4 lat (Meus) i postanowiłem, że ryzyk-fizyk.
Nad wodą byłem około 11 i oczywiście "moja" miejscówka (czyli poprzednie miejsce w, którym siedziałem) była zajęta. No nic, usiadłem byle gdzie.
Zarzucałem jak ostatnio praktycznie w pas uschniętych trzcin przy wyspie. Zanęcone wałeczkami z procy i jedziemy. Po pół godzinie pierwsze ładne branie i linek około 30 cm się melduje na macie. Szybka fotka i do wody. Chcę sobie fotkę obejrzeć... image error
A się wnerwiłem.
Ale nic to. Potężny odjazd i siedzi. Dziwnie trochę ryba walczy... i przy brzegu widzę - jest! Mój pierwszy w życiu amur! Oczywiście odjazd przy podbieraku być musiał, jak u kolegów we wpisach
Ląduje na macie. 55 cm. Walę tym razem trzy fotki, na wszelki wypadek. (Nawet patrzę, że pojawiają mi się miniaturki od razu na dole ekranu). Siadam, chcę zobaczyć zdjęcia: 3x image error.
No żeż qwa jego mać!
Ale już wiem, że mam drugi obiektyw w telefonie zwalony. Robiłem, stawiając telefon na podpórce, ekranem do siebie, żebym widział, co robię.
Szlag mnie trafia, ale siedzę. I znowu piękny odjazd. W trzciny mi się wkitrało coś, ale sprawnie wyprowadzam. Powtórka z rozrywki i amur 58 cm ląduje na macie. Tym razem robię mu normalne zdjęcia, a potem jeszcze przychodzi sąsiad i mi cyka kilka fotek. Do wody.
Uff. Misja zakończona sukcesem.
Jeszcze mam dwa bardzo ładne odjazdy, ale na pusto. I około godziny 13 (?) wszystko zamiera. I do 14:30 siedzę bez puknięcia nawet. Pakuję się i do domu zadowolony
Zdjęcia specjalnie dla Jara
Łowisko
Stanowisko
Amurzysko