W latach 90' gdy zaliczyłem już etap leszczyny i kołowrotka z ruchomą szpulą, zacząłem uczęszczać na "kółko wędkarskie". Znajomy, który je prowadził, oprócz gazet typu WW, WP, ESOX itp., przynosił także filmy vhs ze ś.p. Johnem. To była podróż do krainy nieosiągalnych dla mnie ryb (z resztą do dziś
). Magia nie do opisania. Dziś mam dostęp do masy sprzętu i technik, ale nie odczuwam już porównywalnej pogoni za odkrywaniem i przygodą, jak 25 lat temu. RIP.