A ja nie mroziłem nigdy zanęty. Wszelkie inne rzeczy zanętowo-przynętowe mroziłem, ale zanęty jakoś nigdy nie mroziłem.
Pewnie dlatego, że zwykle stosuję małe jej ilości i rzadko kiedy mi zostanie na tyle, żebym musiał zabrać z łowiska. Choć zdarzało się, kiedy na przykład musiałem nieoczkowanie zakończyć łowienie. Zwykle jednak wtedy nie mroziłem, tylko trzymałem dzień lub dwa w piwnicy do następnego wędkowania.
Ciekawe jak jest z zanętą do metody. Nie jest po rozmrożeniu przemoczona? Do koszyka to wiadomo, że nie wymaga się idealnego namoczenia, ale przy metodzie jest to już dość ważne.