Z aut 4x4 które mało palą i również są (bardzo) mało awaryjne, a nie kosztują majątku to wymieniłbym przede wszystkim starą Toyotę Hilux, lub VW Taro. Taro to jest Toyota ze znaczkiem VW. Silnik 2,4D.
Mój mechanik ma właśnie Taro. Jestem przekonany że stać go na zdecydowanie nowsze auto, ale za chiny nie chce się pozbyć tego Taro. Ma go już dobre 15lat. Na polowania i do roboty. Zadbany nie katowany prawie się nie psuje. Bardzo prosta, niezwykle solidna i dopracowana konstrukcja. Trochę podobnie jak stare Mercedesy...
Taro pali mu 5-6l. Więc taniej już nie będzię.
Części bardzo tanie i nadal bez problemu dostępne. Ostatnio wspominał że wymieniał pompę wody. Pojechał do Inter Carsu, i za taką już z najwyższej półki zapłacił 80zł. Sam nie mógł uwierzyć w cenę. Myślał że sprzedawca się pomylił i pompa faktycznie kosztuje 800zł
Generalnie to auto w zasadzie chyba nigdy mu się nie popsuło. Tylko od czasu do czasu coś tam przesmaruje, ewentualnie wymieni i cały czas jeździ.
Problem oczywiście jest taki, że te auta w dobrym stanie są bardzo trudno dostępne. Trzeba z przysłowiową świecą szukać.
Dość dobre są też stare Patrole. Tylko nawet w dieslu żre taki Patrol. Myślę że z 15litrów trzeba liczyć. To już smok.
Wracając do mojego mechanika, to kiedyś z nim rozmawiałem o jego sugestiach jeżeli chodzi o auto na ryby. Oczywiście Hilux albo Taro. Ale bardzo trudno znaleźć dobry egzemplarz. Może też być Samuraj. Nie jest to idealne auto, ale dość dobre. Tylko że malutkie.
Zapytałem o UAZa i zdecydowanie odradzał. Stwierdził że przeklnę to auto. Już zdecydowanie bardziej poleca Ładę Niva. Kilku jego kolegów myśliwych ma Nivy. Oczywiście serwisują u niego. Auta dają radę. Tylko trzeba poszukać takiej bardzo zadbanej. Problem jest takie że swoje spali. "Konieczny" jest gaz.
Dobre, mało awaryjne są jeszcze bardzo stare UAZy, bodaj z lat 70tych..Nie pamiętam dokładnie jaki to model. Taki UAZ był na stanie koła łowieckiego mojego taty. Ten UAZ nawet z bronami w polu chodził. Przyczepy na okrągło targał i w zasadzie się nie psuł. Oczywiście swoje palił. No ale takiego UAZa to już chyba nie da rady znaleźć. To już białe kruki.
Andrzej wspomina o marce Subaru...W zasadzie nie znam tych samochodów. Wiem natomiast że stare (ale w świetnym stanie) Subaru Legacy miał nasz leśniczy. Jeździ w lesie jak szatan. Nawet 80-100 km/h. Masakra. I tłukł to Legacy dobrych kilka lat. Z tego co wiem to głównie tłumik obrywał. A tak raczej bez problemu. W końcu Legacy się "skończyło". Aktualnie ma Forestera. Jak to tej pory to chwali auto. Legacy w lesie paliło około 15 litrów gazu. Nie pamiętam pojemności silnika. Na pewno boxer
Osobiście na ryby nadal mam Golfa II 1,6TD. Dobre, bardzo mało awaryjne autko. Tak na ryby pali mi około 5,5l. Zazwyczaj mam wyciągniętą tylna kanapę i fotel pasażera. Dzięki temu auto jest zaskakująco pojemne. Fakt że napęd tylko na jedną oś. Ale przez cały rok ma zarzucone agresywne zimowe opony, auto jest jeszcze dość lekkie i naprawdę daje radę w terenie. Nie pamiętam kiedy ostatnio się zakopałem...Oby nie zapeszyć