Autor Wątek: Dywagacje pieniężno-sprzętowe  (Przeczytany 8212 razy)

Offline Syborg

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 10 021
  • Reputacja: 980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: spinning
Odp: Dywagacje pieniężno-sprzętowe
« Odpowiedź #60 dnia: 23.12.2020, 22:37 »
Widziałem raz jak podczas treningu Mistrzostw Polski na Wiśle w Krakowie sto metrów poniżej ostatniego sektora usiadł starszy gość z Podgórza, wyjął ruski żółty teleskop (kto kiedyś używał to wie jaki) z podpiętym chyba relaksem trójką, wrzucił zestaw, wyjął dwa leszcze po około 2 kg i poszedł. On tą rzekę znał jak własna kieszeń. Sprzęt nie łowi, łowi wędkarz.

Darek, ja znam podobną historię. Szpanerzy ze złotymi wędkami i kołowrotkami nic nie mogli złowić, przez cały dzień. Przyszedł miejscowy obdartus, no dziad, miał leszczynowy kij, spławik z korka, zwijadełko, tylko tyle. Wyjął coś z kieszeni, pougniatał i ukradkiem założył toto na haczyk. Zarzucił... czekał, czekał... i też nic nie złowił.
Jacek

Offline Dyrek

  • Zaawansowany użytkownik
  • ****
  • Wiadomości: 353
  • Reputacja: 43
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Alwernia
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Dywagacje pieniężno-sprzętowe
« Odpowiedź #61 dnia: 23.12.2020, 23:09 »
Sorry Syborg, to nie był ani obdartus, ani dziad (nawet trzeźwy był, jak od paru lat zresztą), a zawodowcy pewnie złowili więcej kg, ale przelicznik zainwestowanego czasu i sprzętu do wyniku .... I nie mam nic do zawodowców, zawodników,  gadżeciarzy i sam łowiąc głównie na metody gruntowe, najwięcej kasy wydaję na sprzęt spinningowy z którego korzystam przez 20 procent czasu - no takie skrzywienie ;)

Offline pr00

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 985
  • Reputacja: 257
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Dywagacje pieniężno-sprzętowe
« Odpowiedź #62 dnia: 23.12.2020, 23:16 »
Tak na serio to Wy wierzycie w te urban legend ? Przeciez to historia jak z czarną Wołgą czy wysłaniem kartonu w kosmos z okna akademika, w każdej miejscowości funkcjonuje.

Offline Wonski81

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 700
  • Reputacja: 933
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Tarnowskie Góry
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Dywagacje pieniężno-sprzętowe
« Odpowiedź #63 dnia: 24.12.2020, 07:09 »
Darek, ja znam podobną historię. Szpanerzy ze złotymi wędkami i kołowrotkami nic nie mogli złowić, przez cały dzień. Przyszedł miejscowy obdartus, no dziad, miał leszczynowy kij, spławik z korka, zwijadełko, tylko tyle. Wyjął coś z kieszeni, pougniatał i ukradkiem założył toto na haczyk. Zarzucił... czekał, czekał... i też nic nie złowił.

Aaa hahahahaha :P

Dużo ogólników w tych dywagacjach, dużo legend.
Rzeczony dziad z leszczyną, znający rzekę jak własną kieszeń g... by połowił na mojej zaporówce. Może i wie na co leszcz bierze, ale nie wie gdzie może się gromadzić na stojącej wodzie, a po drugie to leszczyna nie ma zasięgu. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, chłop z zaporówki, z wędkami 14ft na stawie z linem i karasiem da ciała. Na zaporówce ma świetne wyniki, bo dzięki inwestycji w lepszy sprzęt ma lepszy zasięg i łowi poza strefą opanowaną przez dziadów z teleskopami.
Następna sytuacja to taka, gdzie mamy wędkarza o dobrych wynikach, który ma na koncie piękne ryby, zna wodę i potrafi coś wyłuskać w niemal każdych warunkach. Sytuacja nie pozwala mu kupić droższego sprzętu, czyli przykładowo wędki o lepszych parametrach, młynka ze szpulą LC, czy tam nawet porządnej plecionki. Daj takiemu chłopu świetny sprzęt i zostaw go na tydzień, dwa. Zapewniam, że wyniki się poprawią, bo o to chodzi w lepszym i droższym sprzęcie.
Powyżej wymieniłem rzekę, zaporówkę, staw. Dodajmy do tego techniki karpiowe, łowienie płoci na spławik, Spin na okonie i coś na grubego szczupaka, sum na rzece też niech będzie w kręgu zainteresowań. Jeśli ktoś ma ochotę łowić na tych wszystkich wodach, na dodatek różne gatunki, różnymi technikami, to po prostu musi mieć od „uja” sprzętu. Nawet jeśli budżet nie pozwala (albo wprost- zdrowy rozsądek) kupić wędek po 1000, to biorąc pod uwagę dopasowanie się do różnych technik, ryb i zbiorników, sprzętu i tak nazbiera się pół garażu i wyda na to pokaźną sumę.
Nie ma takiej opcji by w tej sytuacji dziad z leszczyną, sznurkiem i spławikiem z korka po winie skutecznie łowił te wszystkie gatunki i to na wielu wodach. Chyba, że to program o wędkowaniu na TVP, ale nie wiem czy jest takowy, nie oglądam tej stacji, sam ją zakodowałem :P
Czesiek

Offline Radar

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 446
  • Reputacja: 368
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Łódź
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Dywagacje pieniężno-sprzętowe
« Odpowiedź #64 dnia: 24.12.2020, 08:53 »
W 1988 roku Tomasz Zimecki wydał książkę pod tytułem "Od Hańczy do australijskiej Thomson River", w której między innymi opisał swoje zimowe, coroczne wyjazdy na pomorskie rzeki. Gość wiedział, że nie złowi troci, bo ich tam nie było, już nie było, jednak regularnie odbywał te swoje wędrówki, gnany nieopisaną siła, oddając tysiące rzutów. Nikt później nie zrobił na mnie większego wrażenia.

Nawet Waldemar Łysiak?

Z tym drogim sprzętem to jest taki fetysz.

Jak dostaje przesyłkę, z drogim kołowrotkiem szczególnie, to najpierw na nią patrzę.

Kiedy masturbacja pudełkiem jest skończona idę głębiej.

Wącham, oglądam, macam i kiedy przeżyje 3 orgazm dotykam zimnego metalu.

Wkręcam korbę i zaczyna się gra wstępna do finałowego aktu....

Itd itd...

Później już na niego tylko patrzę bo swoje już zrobil.
Nie krytykuj bo dostaniesz bana.

Radek