Mam podobne łowisko, niestety bardzo znane (woda sekcyjna, w sekcji ze 120 wędkarzy). Na finezyjne łapanie nie ma szans, większe ryby są od razu w zaczepie (w wodzie są dodatkowo pniaki drzew - przed zapadnięcie gruntu był tam las). Kiedyś przymierzałem się tam do połowu linów, ale za dużo miałem pracy i nie dałem rady. Znajomi (ojciec i syn) łowili w ten sposób: nęcili stanowiska koło zarośli, i chyba łowili bardzo wcześnie rano jak było mało ludzi (nie weekend), jak im zajęli miejsca, to przechodzili gdzieś obok. U nas jest też taki problem, że łowi bardzo dużo emerytów górniczych, młodzi mają dużo czasu i kasy, no i lubią dobrze zjeść...