Witam !
A więc tak... łowisko zanęciłem ziarnami kupnymi, które znalazłem w skepie wędkarskim, a sam łowiem na dendrobenę. Rzeczywiście weszły w to ryby bo złapałem około 60 cm leszcza, a druga ryba mi się wypięła (było to coś ładnego:>). Natomiast spędziłem na łowisku pierwszą nockę i doszedłem do ciekawych wniosków. Ryby w tym łowisku pływają tak jakby jednym stadem i żerują tylko rano i późnym wieczorem.Ryby nie reagują raczej na nęcenie, po prostu pływają swoimi trasami i jeżeli nie znajdziesz się na jednej z nich ze swoją przynętą to masz brak wyników. Zanęta ich w ogóle nie interesuje.Jednego wieczora wybrałem sobie miejsce i z żylką na klipie trafiałem w punkt. W koszyczku podawałem zanętę raz po raz z dodatkiem ziaren w środku. Od czasu do czasu w woreczkach PVA podawałem białe z kasterami. Ale o godzinie 19 po mojej lewej stronie stanowiska pojawil się istny gejzer. Jak przez cały dzień na tafli nie widziałem żadnego pęcherzyka powietrza, tak równo o 19 było ich jak w jacuzzi, ale tylko w tym jednym miejscu swoja drogą wcale nie tak daleko od mojego zestawu. Spławik przerzuciłem tam w momencie z założonymi kasterami na przemian z białymi w sumie 4 sztuki na haku 16. Branie nastąpiło dosłownie po 10 minutach, ale ryba byla ogromna i niczym torpeda gnala do lilli, oczywiście ja straciłem (swoją drogą na początku byłem wściekły, ale później pomyślałem, że może i lepiej bo jakbym stawiał opór to jeszcze by mnie wciągła do wody spuściła mi łomot wyszła na brzeg i za kare połamała wędki :p) Po utracie tej ryby na spławiku bylo cicho. Natomiast na feederze szczytówka mocno się ugięła, lecz zestaw zwinąłem bez żyłki przyponowej. Cały mój wywód prowadzi do tego iż ryby na moim łowisku nie reagują na pellety, kulki, zanętę, kukurydzę i wiele innych. Ziarna jeszcze będę badał ale wydaje mi się, że jeżeli staną na ich trasie to skupią je chociaż na chwile w danym miejscu. Pozdrawiam i życzę połamania kija.