Kotwic co do kłusownictwa to raporty Policji czy obserwacje rybaków nie są dla mnie wystarczające, bo to są przypadki pojedyncze gdy udało się delikwenta złapać, a skala grabieży jest przeogromna, wystarczy pochodzić po sklepikach spożywczych z tanim trunkiem średnio lub wysoko procentowym i popytać tubylców, a ryba od razu się znajdzie niemal od ręki co najmniej w województwach: wielkopolskie, lubuskie, zachodniopomorskie, pomorskie, kujawsko- pomorskie czy warmińsko-mazurskie.
Luk normalnie mam ochotę piwo postawić za wpisy: Zbyt mało ichtiologów pracuje dla 'państwa'
Co do karpia no to też już pisaliśmy dziesiątki razy, że powstały ograniczenia co do zarybień karpiem. Tylko stare operaty jeszcze przewidują większą moc przy zarybieniu tej ryby.
Operat na przykładzie jeziora Roś można było napisać i pod wędkarzy i pod rybaków, jeśli tam można było to można na każdą wodę, uwzględniając przy tym po części ochronę wód. Czyli znów odpowiedź nasuwa się praktycznie jedna: róbmy i działajmy tworząc sami małe stowarzyszenia czy organizację, sami działajmy, a nie patrzmy na innych, dajmy przykład do naśladowania.
Jak mamy karać za zabieranie ryb, łamanie danego regulaminu, to ja bym poszedł dalej, wprowadził ograniczenia w zanętach i surowe kary przy przekraczaniu wpuszczania "syfu' do wody, no i oczywiście bardzo wysokie kary za bałagan na łowisku...