Niestety nie poeksperymentujemy, bo działo się to 4-5 lat temu i nie trzymam już tak dużych ryb w akwarium. Widzę zainteresowanie, to podrzucę wam parę innych spostrzeżeń, chociaż
nie wiem czy niewole można odnieść bezpośrednio do natury.
Ryba wrzucona do takiego zbiornika jest zupełnie dzika, spłoszona i nie pobiera prze parę dni żadnego pokarmu. Wiadomo w stawie mętny półmrok, a tu kryształ na świeczniku. Po kilku dniach dostosowuje się - zaczyna normalnie żerować i nie zwracać uwagi na pukających gapiów. Wydaje mi się, że po kilku tygodniach, w większym stopniu zaczyna (uczy się ?) posługiwać się wzrokiem niż na początku. Ryby musiały być nieco głodzone, bo nie utrzymałbym czystej wody. Dlatego wszystko, co zjadliwe znikało po jakimś czasie – nawet rzęsa wodna.
Karmiłem je tym, co akurat miałem. Na samym początku, jak pisałem, zwątpiłem w skuteczność białych. Tu chyba jednak nie chodziło o zapach. One zachowywały się tak jakby robak był niezjadliwy. Liny mieliły go w pysku zębami gardłowymi przez 4-5 sekund, czasami dłużej, po czym wypluwały. Do kolejnego robaka, wrzucanego po jakimś czasie, podpływały już tylko na jakieś 3 centymetry, na moment nieruchomiały i odpływały ( czy to jest dowód na to, że ryby, choć trochę się uczą?). Na pewno były wtedy bardzo głodne. Nie rozumiem, dlaczego rezygnowały z kawałka białka. Były przecież złowione na pinkę. W trakcie łowienia strzelałem z procy tylko żywą pinką. Robaki musiały zakopywać się w mule. Przez dwie godziny łowienia widoczne były bańki tylko pod spławikiem. Ryby intensywnie tam czegoś szukały.
W akwarium nie sprawdzały mi się również ziarna: pszenica z kukurydzą. Słodka konserwowa, która nam smakuje i wmawiamy sobie, że taka słodziutka i mięciutka musi smakować rybom, może być przez nie inaczej odbierana. Moją jadły od niechcenia. Po jednym ziarnie i przerwa. Co prawda po nocy była wyjedzona, ale nie tego się spodziewałem. Numerem jeden był czerwony. Znikał od razu. Rosówka również. Ta, która się nie zmieściła w pysku, była sobie wyrywana. Spory ślimak bezmuszlowy był dowodem na to, że ryby dobrze „żarły” mięso – nie mogły go przecież wcześniej znać.
Ryby dosyć szybko przestawiły się na granulat rybny (taki tłusty do kamienia ryb w stawach rybnych 3mm). Tak im pasował, że zapychały sobie nim pyski do tego stapnia, iż nie dawały rady go zgryzać. Parę lat później granulat sprawdził się na 0,6 kg karpiku, który na początku nie chciał ruszać taniego sklepowego pelletu (na który został chyba nawet złowiony:). Nigdy nie zakładałem go na haczyk, bo trochę za szybko robił się kluskowaty, ale po tym poście nabrałem ochoty i może zrobię z niego jakieś ciasto.
Jako ciekawostkę powiem wam, że kiedyś, wczesną wiosna zawlokłem z planktonem do akwarium dwie larwy szczupaka. Rosły w oczach tuczone planktonem, potem robakami wodnymi, aż wreszcie jeden zjadł drugiego.
Postanowiłem w końcu przestawić go na dietę rybną. Wpuściłem mu trochę drobnicy w tym cierniczki. Pierwszy atak przeprowadził na cierniczka. Przy próbie połknięcia zakłuł się jego kolcami, potrząsnął kilka razy pyskiem i wypluł go. Od tego momentu nie zwracał uwagi na cierniki. Atakował wszystko inne. Oczywiście jak znikneły inne rybki, to po nich cierniki. Widać wystarczył jeden nieudany, krótki atak, żeby szybko nauczył się kojarzyć zagrożenie.
@Mosteque coś sobie kojarzę, że chyba dipowałem do akwa białego w tym anyżu, ale chyba efekt był słaby.