Przyczepiłeś nam łatkę, absolutnie nam nie pasującą, wręcz krzywdzącą.
To nie łatka, to wędkarski sposób odbioru informacji.
Wszystko co piszę, podaję w kontekście tego, że przyczyn obecnego stanu rzeczy (czy. rybostanu itp) jest wiele.
A ja zwracam jedynie uwagę, że wbrew powszechnej opinii, że rybacy są wszystkiemu winni tak nie jest.
Zwracam uwagę na to, że najliczniejsza grupa łowców (wędkarze), nie zauważa, lub wręcz nie chce zauważyć jak mocno ingeruje, a niekiedy wręcz pacyfikuje zbiorniki naturalne.
To nie jest wymysł ani bezpodstawne insynuacje. To niestety konsekwencja ilości łowców, presji połowowej i czynników innych.
To, że słowa moje uderzają w wędkarzy wywołuje ich złość, wzbudza nienawiść, kreuje chęć rewanżu. Mnie to rybka. Ale tak niestety jest.
W ciągu ostatnich lat (przyjmnijmy 20 lat), zmieniła się osobowo większość ekip rybackich, nie dość że rybaków jest mniej, to są pod większą kontrolą. Klepanie jak mantrę, że rybacy kombinują, robią lewizny, nikt ich nie kontroluje to fikcja i szukanie winnych daleko od siebie.
Zauważ, że w ciągu tych samych (20 ostatnich lat) liczba wędkarzy utrzymuje się na podobnym poziomie. Nie uwierzę, że w gronie wędkarzy nastąpiła kolosalna wymiana osobników, nie zeszło nam 600 000 członków i nie pojawiło się tyluż samych nowych.
Notoryczne obwinianie rybaków za wszystko, łącznie ze stonką i zarazą jest obłudą i hipokryzją.
Mierzi mnie powszechne podejście, że rybacy są kombinatorami i źli (wespół z ichtiologami i IRŚ), a setki tysięcy wędkarzy to je..ne aniołki, niczemu nie winne, nic nie robiące, tylko cierpiące.
Nie piszę tego by nas poróżnić, bo sam wędkuje również. Ale piszę po to by pokazać, jak wiele trzeba jeszcze zrobić, by uświadomić wszystkich, że trzeba działać i rozumieć się, a nie tylko marudzić.
Ja pokazałem temat węgorzy, pseudo ochronę jaką im wymyślono. To przykład jak zarybia się za wspólne pieniądze tą rybą (na Mazurach zarybia tym przecież PZW), jednak preferuje się rybaka aby go łowił. Pozwala na grodzenie wszelkich przejść, wypływów.
Luk, wrzuć to w osobny wątek i wytłumacz szerzej co masz na myśli. Bo nie wiem gdzie i w czym rzecz i problem.
A można dogłębniej temat rozpracować.
To co pokazał ten człowiek w wywiadzie, to sposób na zagospodarowanie części wód, nie wszystkich. Nie rozumiem jak mozna użalać się nad losem takiego miejsca, bo wprowadzono tam 250 karpi. To przecież jakaś paranoja! Łowisko jest otoczone trzcinami, zarasta. Przeciez to nie Wisła w górnym odcinku, tylko zamknięte łowisko, powoli dogorywające, co ważne było zdewastowane w typowo polski sposób.
Powiem tak, skoro jest to łowisko dzierżawione od RZGW, to nie jest zamknięte.
Skoro jest dzierżawione od RZGW to obowiązuje tam to samo prawo, co na każdej innej wodzie przepływowej.
Nie rozumiem, czemu:
- jest ustawiczne żądanie, by do wód wpuszczać więcej drapieżników, ale jak do wody trafiają tysiące sztuk suma, to jest strasznie źle (przykład Wisły),
- krytykuje się ryb nie ma i że trzeba wpuszczać rodzime (lin, karaś pospolity) a z taką lubością akceptuje się rybę nierodzimą (opinia PROP, często tu cytowana) i to w ilości znacznie powyżej tego, co obecnie proponuje się jako skrajny - górny zakres.
- krytykuje się, że mamy źle zarządzane wody, tak mało jest chętnych którzy podejmą się działania, a jak nawet podejmą, to i tak część jest niezadowolonych (np: film = nadmiar karpia, J. Wersminia = nie zawsze ryba bierze, itp)
Co do aeratorów. Ja szkoliłem się w oczyszczaniu ścieków, to i owo pamiętam. Łowię tez na łowiskach, gdzie aeratory są i raczej widziałem ich więcej niż Ty, tak a jest prawda. Są modele, działające z małą wydajnością. Podczas przyduchy każde napowietrzanie może pomóc w jakikolwiek sposób.
Rozsądne działanie oczywiście pomoże. Nieprzemyślane może zaszkodzić.
Znasz pewnie (lub nie) prace o rekultywacji jezior. Kilka metod było stosowanych, aeratory też. Wyniki są chyba do znalezienia i przemyślenia.
Co do samych aeratorów, to ich głównym "działaniem" jest maksymalne "rozbijanie wody" i wskutek tego mieszanie z powietrzem, (krótko mówiąc: rozbryzgiwanie wody).
Śruba silnika pracuje w innym układzie i jej sprawność w takiej sytuacji jest prawdopodobnie znikoma (choć tu potrzebny jest fizyk, by to obliczyć).
To tak a propos reakcji na niedobór tlenu.