Autor Wątek: Instytut Rybactwa Śródlądowego - czy naukowcy rozumieją wędkarzy?  (Przeczytany 257427 razy)

Grendziu

  • Gość
Rybal za linki :thumbup:
Zauważ proszę nie każdy jest lingwistą w tym kraju (ja jestem analfabetą językowym niestety :() więc jakby były jakieś publikację w ojczystej polszczyźnie to poproszę o więcej :beer:

Kotwic

  • Gość
Mi się wydaje, że większość wędkarzy po prostu nie kojarzy pewnych faktów, ewentualnie nie chcą ich dostrzec.
Ty to napisałeś? To nie pomyłka? ;D
Aż sobie zacytuję i potomnym pokażę a i rybakom na sztandarach napiszę. ;D


Cytuj
Co gorsza, aby zadowolić fanów rybiego białka, wydaje się zgodę na zarybienia karpiem i amurem w ilościach szalonych, a nawet wprowadza karasia srebrzystego, wypierającego nasze rodzime gatunki.
Ale z drugiej strony, wpuszczenie naprawdę rozsądnej obsady ryb, dopasowanych do charakteru zbiornika, wzbudza powszechny lamęt i biadolenia, że ryb nie ma, że źle zarybiają, że .... itp :'(
To, że ktoś uczekuje, że do wody wsypie się tyle ryb ile wejdzie, to tylko złudzenie.
Ważne jest to, jaki to materiał i jak zostało zaplanowane zarybienie: cel, skutki.
Inaczej nakarmimy ryby rybami, lub ptaki, rybożercy i padlinożercy się uradują. :P

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 646
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Kotwic, problem w tym, że wędkarz to może być człowiek prosty i nieświadomy. To nie klient ma mówić piekarzowi jak się robi chleb, ma go kupować i mówić, że mu smakuje.  Klient narzeka na chleb, ale piekarz twierdzi, że ten jest smaczny... W Polsce cały system jest do bani, nie działa, ryby na tym cierpią, poniekąd i wędkarze...

To o co ja się Was czepiam, to właśnie nieuświadamianie i niewyciąganie odpowiednich wniosków, promowanie systemu który nie działa. To Ty powinieneś to napisać wchodząc na to forum a nie ja. Ja nie jestem ichtiologiem. O ile w sprawie kormorana wcale nie musicie nawoływać do ogólnopolskiej akcji obniżenia liczebności tego ptaka, to zastrzeżenia do całego tego systemu powinniście mieć. To nie dyktatura, gdzie jakiś Bierut mówi, że będzie tak i tak. Wy powinniście takie rzeczy dostrzegać, i je naświetlać, nie zaś analizować po raz kolejny rejestry okręgu katowickiego. Jak się pali to się gasi pożar a nie podlewa kwiatki :)

My na tym forum raczej w większości zdajemy sobie sprawę z działalności wędkarzy w Polsce. Wiemy tez o rybakach, którzy nie mają żądnych wód będących wielkim eldorado i tez łupią niemiłosiernie, spółka Maj to dobry przykład. Dlaczego dopuszczono do takiego stanu rzeczy - oto jest pytanie. Można poprawić następnym - dlaczego nic się nie zmienia?

Nie musisz wcale teraz pokazywać, że w IRŚ znacie skalę problemu, że działacie, bo wcale tak nie jest. Promujecie rybactwo, nie dostrzegając chyba, że lepiej nie będzie wcale, chyba, że poprawi się sytuacja demograficzna - i starsi wędkarze, co biorą wszystko - zaczną odchodzić na tamten świat - bo tak tez będzie. I nie chodzi tutaj o zwiększenie wydatków na kontrole - Wy powinniście zauważyć, że zarybienia są zbyt małe, czyli, że powinno się więcej wprowadzać ryb do wód, co poniekąd wiąże się z  wysokością składek. To, że w Czechach są one 2,5 raza wyższe, jest ściśle związane z jakością tychże wód.


Lucjan

Offline kop3k

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 3 488
  • Reputacja: 320
  • Płeć: Mężczyzna
  • Amat Victoria Curam
    • Galeria
  • Lokalizacja: UK London
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odnośnie demografi ZUS robi co może. Jest jakieś "światełko w tunelu" wystarczy że niektórzy pójdą w jego stronę:) co do kosztów składek to ja osobiście nie widzę problemu nawet z ich podwojeniem, przecież mamy najdroższe autostrady, stadiony, metro a nawet sondaże co tylko ilustruje jakim jesteśmy narodem. Powiemy coś pod nosem trochę będzie krzyku a i tak się zapłaci i moim zdaniem wyjdzie wiele dobrego z tego:
1) ludzie jadący po ryby po kalkulacjach może dojdą że się im nie opłaca
2) będzie więcej pieniążków na kontrolę. Łowię naprawdę bardzo długo często z kolegą jeździliśmy na 2 tygodniowe zasiadki mowa oczywiście o łowiskach PZW i nie spotkałem ostatnie 2 lata ani jednego strażnika.
3) będzie więcej pieniążków na np śmietniki nad jeziorem, pieniądze na wynagrodzenia, koniec końców może coś na dodatkowe zarybienie.
Warto by też coś pomyśleć nad przepisami
W moim kolegą nad wodą PZW jez toczyłowo często dochodzi do odłowów sieciowych prowadzonych nie przez rybaków w biały dzień klusol siatki stawia
Telefon do prezesa koła nic nie daje bo prezes w Belgii
Bezpośrednio do strażników też mało daje bo głównie siedzą przy Biebrzy i łapią tych co z agregatami stoją.
Sam człowieka więcej nawet złapanego na gorącym uczynku nie zatrzymam.
W tym roku skradziono rower po jakimś miesiącu widzę rower jedzie nim jakiś koleś, wiadomo dzida za nim dorwalem gościa dzwonie na policję mam kolesia na glebie. Wiadomo koleś krzyczy miota się oficer dyżurny karze mi go puścić bo takie przetrzymanie jest niezgodne z prawem puściłem go uciekł, odzyskał em rower patrol przyjechał tylko sprawę zamknąć (po 20 minutach) poprawili sobie statystykę i jeszcze mi mówili że dobrze ze złodziej uciekł bo sprawa by się w sądzie skończyła i zapewne na moją niekorzyść.
Często w Polsce widziałem jak wędkarze łapią to co w tym roku zarybione bez wymiaru w okresie ochronnym  i do wiadra co pozostaje zrugać i w odezwie usłyszysz że chamstwo wśród młodych.
Dużo pozostaje do zmieniania by naukowiec zrozumiał wędkarza a wędkarz naukowca.
Moim zdaniem trzeba dać narzędzia do działania wedkujacym chcącym coś zmienić.
A osoby uważające że ryby nie przeżyją holu i C&R to bestialstwo i bezmózgowie trzeba gdzieś wysłać nie wiem ocieplać mur chiński??
Pozdrawiam wędkarz z okręgu Mazowieckiego

Offline Rybal

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 137
  • Reputacja: 9
    • Galeria
    • Publikacje
Promujecie rybactwo, nie dostrzegając chyba, że lepiej nie będzie wcale, chyba, że poprawi się sytuacja demograficzna - i starsi wędkarze, co biorą wszystko - zaczną odchodzić na tamten świat - bo tak tez będzie. I nie chodzi tutaj o zwiększenie wydatków na kontrole - Wy powinniście zauważyć, że zarybienia są zbyt małe, czyli, że powinno się więcej wprowadzać ryb do wód, co poniekąd wiąże się z  wysokością składek. To, że w Czechach są one 2,5 raza wyższe, jest ściśle związane z jakością tychże wód.

1. Jak promujemy to zdrowy rozsądek
2. Zawodowo zajmujemy się rybactwem, a rybactwo to: rybactwo komercyjne, rekreacyjne, akwakultura, ichtiologia, ekologia i ochrona środowiska, turystka, ekonomia i marketing. Choć i na socjologii  trza się teraz znać.  Który składnik tej układanki jest najważniejszy?
3. Każde zarybienia mają swoje optimum: efektywność rośnie ale do pewnego punktu. Potem efekty mogą być nawet odwrotne. Dla każdego ekosystemu ten model może być bardzo różny.
4. Pewne bardzo liczne lobby wędkarskie postuluje aby zlikwidować IRS, operaty i zarybienia, rybaków (nie dotyczy rekreacyjnych), aby nie było niczego. Zaś woda pozostawiona samej sobie, się sama odrodzi. W ten sposób w kilka lat dogonimy Skandynawie a kormorany odlecą w siną dal.  Inne frakcje zaś twierdzą, że mordowanie aby zjeść jest bestialstwem, kolejni że dręczenie ryb dla samego dręczenia to sadyzm... A tych frakcji będzie coś koło 1,5 mln.
5. Wobec tego, jakie zatem badania powinni ci ichtiolodzy prowadzić, aby choćby w malutkiej części usatysfakcjonować społeczność rybaków rekreacyjnych?
 

elvis77

  • Gość

Wobec tego, jakie zatem badania powinni ci ichtiolodzy prowadzić, aby choćby w malutkiej części usatysfakcjonować społeczność rybaków rekreacyjnych?
Badania naukowe
A tak poważnie to te dot.pkt3 przy  uwzględnieniu pkt2.
Nie wiem czy się da zaspokoić potrzeby wszystkich. Jednak szkoda,że przy takich badaniach nie uwzględnia się wędkarstwa i wiedzy pochodzącej od wędkarzy.
Przykro,że nie widać efektów waszych badań. Jest coraz gorzej więc o czymś to świadczy. Mam przekonanie,że może i chcecie dobrze,ale nie nadąrzacie z badaniami nad zmianami jakie zachodzą w ekosystemie. A wasze sugestie o ile są wprowadzane,to są wprowadzane za późno.

Grendziu

  • Gość
Rybal jeśli robicie operaty dla niemal wszystkich wód RZGW to oprócz rybactwa warto myśleć pozytywnie także o wędkarstwie.

Wiem, że rybakom i wędkarzom jest nie po drodze, ale nieuniknionym krokiem w przyszłości będzie coraz więcej wód przeznaczonych typowo pod wędkarstwo w naszym kraju. Wystarczy założyć stowarzyszenie i  spróbować wygrać przetarg, a już macie pole do popisu aby z nami wspólnie działać.

Warto z nami dyskutować, nauczać pokazywać rozwiązania jak zarządzać taki wodami przeznaczonymi tylko i wyłącznie dla rzeszy 1,5mln osób.

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 646
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark


1. Jak promujemy to zdrowy rozsądek
2. Zawodowo zajmujemy się rybactwem, a rybactwo to: rybactwo komercyjne, rekreacyjne, akwakultura, ichtiologia, ekologia i ochrona środowiska, turystka, ekonomia i marketing. Choć i na socjologii  trza się teraz znać.  Który składnik tej układanki jest najważniejszy?
3. Każde zarybienia mają swoje optimum: efektywność rośnie ale do pewnego punktu. Potem efekty mogą być nawet odwrotne. Dla każdego ekosystemu ten model może być bardzo różny.
4. Pewne bardzo liczne lobby wędkarskie postuluje aby zlikwidować IRS, operaty i zarybienia, rybaków (nie dotyczy rekreacyjnych), aby nie było niczego. Zaś woda pozostawiona samej sobie, się sama odrodzi. W ten sposób w kilka lat dogonimy Skandynawie a kormorany odlecą w siną dal.  Inne frakcje zaś twierdzą, że mordowanie aby zjeść jest bestialstwem, kolejni że dręczenie ryb dla samego dręczenia to sadyzm... A tych frakcji będzie coś koło 1,5 mln.
5. Wobec tego, jakie zatem badania powinni ci ichtiolodzy prowadzić, aby choćby w malutkiej części usatysfakcjonować społeczność rybaków rekreacyjnych?


Jak dla mnie to proste - powinno sie  tak prowadzić gospodarkę - aby ryby były, w ilości jak najbardziej zbliżonej do naturalnego stanu. Powinniście przy tym uwzględniać interesy użytkownika, ale bez zbytniego gwałcenia natury. Przyroda przede wszystkim!

O lobby z pkt.4 nigdy nie słyszałem, chyba aż tacy liczni nie są... :D

Rozumiem do czego zmierzasz, taka mała zasłona dymna :) Ja jednak myślę, że powinniście więcej myśleć o środowisku naturalnym. Zaspokajanie fanów mięsa i wydawanie zgody na zarybienia karasiem srebrzystym to nie jest powód do dumy dla IRŚ, jest to coś czego powinniście się wstydzić (nie Ty osobiście akurat, mówię ogólnie). Pozwalanie na degradację wody to też nie jest coś co chlubę przynosi. Bo na wodach PZW jest strasznie kiepsko, tam nie zadowoliliście nikogo, wszyscy są niezadowoleni, często wściekli.

W skrócie powinniście tak działać, aby rybacy byli zadowoleni, wędkarze i ekolodzy. Pozwalanie użytkownikowi wędkarskiemu na wszystko prawie to przegięcie. Ale prawda jest taka, że badania zleca ktoś, często jest to PZW. Jak nie będziecie żyć z nimi dobrze - to będzie ciężko. To oni dzierżawią wody na Mazurach, gdzie prowadzi się gospodarkę rybacką, to oni udostępniają materiały do badań. Rybaków tez nie będziecie ruszać... Hodowców ryb zostawmy w spokoju, pozostaje szary wędkarz, którego można lekko 'poszarpać'.

Tak więc Twoje pytanie odnośnie zadowalania kogoś można skontrować tym pytaniem: a kto Wam płaci i od kogo jesteście zależni? Czy jesteście niezależni, czy też prezentujecie czyjeś interesy?

Co do samych badań, to warto robić takie, które pomogą zamienić polskie łowiska w takiej jakie mają Czesi - z dużymi rybami. Skoro oni mają przepis, warto go zdobyć i skopiować, następnie zrobić łowiska 'badawcze'. Jeżeli jest kilka grup wędkarzy, chcących różnych rzeczy, to można próbować ich zadowolić tez w jakiś sposób? To nie ma tak wyglądać, że robi się wszystko pod karpiarzy, lub pod fanów wędkarstwa muchowego. Polska to masa różnych wód, i nie trzeba wszystkich zagospodarować w ten sam sposób przecież...



Lucjan

Offline Logarytm

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 490
  • Reputacja: 184
  • Lokalizacja: Warszawa
  • Ulubione metody: waggler method
Rybal piszesz, że
Cytuj
Monografie  są raportami o bieżącym stanie naszej gospodarki więc cytowanie zagranicznych prac nie jest konieczne.
Chcąc być złośliwym, zapytałbym, czy wszystkie monografie w Polsce? A może te pisane w IRŚ? A może ta właśnie, o której mówimy, czyli „Zasady i uwarunkowania zrównoważonego korzystania z zasobów rybackich”?
Rozumiem, że chodzi Ci o tę właśnie monografię.
Piszesz, że cytowanie prac zagranicznych nie jest konieczne. Zawsze mi się wydawało, że nawet bieżące badania przeprowadza się w ramach pewnej teorii. Rozumiem, że jedynie słuszne rozwiązania zostały wypracowane w Polsce. Nie dziwi mnie, zważywszy na sam tytuł monografii, który sugeruje, że wszystko, co pływa w wodzie to zasoby rybackie. Moje pytanie: czy zasoby wód śródlądowych na całym świecie nazywane są zasobami rybackimi?
Cytuj
W naukach przyrodniczych 28 lat to ...mrugnięcie oka. Nawet trudno statystykę do tego zrobić
To pokazuje na przykład genetyka, która zapewne 30 lat temu była na tym samym etapie, co teraz. Oczywiście, jeśli by się zatrzymać na klasyfikacjach i sprawozdawczości, to rzeczywiście – żadnego postępu. Problem polega na tym, że w badaniach naukowych, jakie by to badania nie były, nie chodzi o sprawozdawczość.
Cytuj
Ten "przekaz", niby o szkodliwości wędkarstwa, to chyba jakieś przewrażliwienie. Chociaż, jak zauważyli to panowie z Ernst&Young, w Europie istnieje bardzo silne lobby wędkarskie, lobbujące na rzecz jedynej słuszniej formy użytkowania wód,
Wody zapewne można na wiele sposobów użytkować. Najważniejsze, żeby robić to z głową. A co to znaczy? Otóż, jeśli zauważamy, że dzieje się coś nie tak, trzeba dokonać diagnozy przy pomocy określonych narzędzi i wdrożyć działania naprawcze. Jeśli one nie przynoszą rezultatów, to znaczy, że coś z diagnozą jest nie tak lub ze sposobami radzenia sobie z problemem.
Proszę wybaczyć, ale ja mam wrażenie, że przedstawiciele IRŚ idą ciągle w zaparte. Widać gołym okiem, że sytuacja jest dramatyczna, a w IRŚ, nawet jak znajdą się ludzie, którzy to dostrzegają, to i tak trzymają się utartych rozwiązań, na przykład tego właśnie, że rybacy dbają o równowagę ekologiczną jezior. Bez nich to by dopiero się działo! Rybacy są gwarantem… tylko czego, skoro niewiele już jest. Może warto przekalibrować myślenie. I nie chodzi mi wcale o to, aby wygonić precz rybaków, ale o to, by nie patrzyć na nich, jak na zbawienie dla jezior i rzek, bo celem zawodowym rybaka nie jest ochrona ryb, ale ich eksploatacja. Można narzucać na nich rozmaite obowiązki, ale one są tylko kolejnymi kulami u nogi rybaka, które jeśli tylko będzie mógł (czyli znajdzie furtkę by czegoś nie zrobić), zrzuci. Dlaczego? Bo to podnosi mu koszty.
Ja nie należę do żadnego lobby wędkarskiego i mało mnie ono obchodzi. Nie jestem zwolennikiem C&R, ale umiaru i mądrości w działaniu.
Trzeba się po prostu zastanowić jak przeciwdziałać przełowieniu, zarówno wód śródlądowych, jak i mórz i oceanów. Od początku lat 70-tych jest taka tendencja, że przyrost 13-letni ludności to 1 miliard ludzi. Na początku XIX wieku wszystkich ludzi na ziemi był 1 miliard, przyrost kolejnego miliarda trwał ok. 110 lat (policzone w 1930), kolejny przyrost populacji o miliard to 30 lat!!!, a potem, od 1960 przybywało nas o miliard, średnio co 13 lat. Takie też są prognozy na kolejne stulecie – co 13 – 14 lat więcej nas o miliard. Biorąc pod uwagę rozwój technologii i wzrastający popyt na ryby, związany ze zwiększającą się liczbą ludności na świecie, nietrudno zgadnąć, co może się stać. Piszę o świecie, bo zdaje się, że węgorz jest też takim towarem eksportowym, na którego zapotrzebowanie jest większe (ciekawe, czy rybacy zgodziliby się na zakaz eksportu tej ryby w imię dobrostanu polskich jezior?).
W Polsce jest nas więcej jednie o 6 milionów w stosunku do 1970 roku, ale rozwój turystyki, zwiększone zapotrzebowanie na produkty regionalne (co jest rezultatem większej zasobności portfela, niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu), eksploatacja wędkarska (z uwzględnieniem nowoczesnych technik łowienia) – to wszystko drenuje wodę. I nie trzeba być uczonym, żeby o tym wiedzieć. Najistotniejszą sprawą jest znalezienie sposobu uchronienia nas przed skutkami, które niosą ze sobą wszystkie te zjawiska. I tu jest rola IRŚ. Czy ją spełnia? Po skutkach ich poznamy (parafrazując pewną mądrą Księgę).
Darek
Złów i wypuść, jeśli chcesz.
Lub po polsku:
catch and release, if you want.

Grendziu

  • Gość
Logarytm :thumbup:

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 422
  • Reputacja: 1971
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
I ode mnie też :thumbup:
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline Rybal

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 137
  • Reputacja: 9
    • Galeria
    • Publikacje
W zasadzie to chciałbym aby wykorzystywać modele wypracowane w krajach posiadających rybactwo na śródlądziu: np otrzymywać dopłaty do połowu i utylizacji ryb karpiowatych (Niemcy). Szwedzcy i fińscy  naukowcy już wdrażają podobne programy http://www.eviem.se/en/projects/Can-removal-of-planktivorous-fish-improve-the-water-quality-of-eutrophic-lakes/, http://www.koillissanomat.fi/etusivu/7651375.html#7651379.jpg
https://video-arn2-1.xx.fbcdn.net/hvideo-xfp1/v/t43.1792-2/11946082_654702558005742_659256466_n.mp4?efg=eyJybHIiOjE5MTIsInJsYSI6NDA5Nn0%3D&rl=1912&vabr=1275&oh=8c731cf87e09ac522cc8c35ec0cbd701&oe=5602705F


 
Cytuj
To pokazuje na przykład genetyka, która zapewne 30 lat temu była na tym samym etapie, co teraz. Oczywiście, jeśli by się zatrzymać na klasyfikacjach i sprawozdawczości, to rzeczywiście – żadnego postępu. Problem polega na tym, że w badaniach naukowych, jakie by to badania nie były, nie chodzi o sprawozdawczość.

Proszę nie mylić szybkości postępu w rozwoju nauk  z badaniem zjawisk zachodzących w przyrodzie. Zmiany w populacjach ryb, w ekosystemach to często setki lat.  W przypadku badań populacji ryb krótko żyjących  np. 3-5 lat, to może i 10 lat obserwacji wystarczy wyciągnięcia to wątpliwych wniosków. A co w przypadku ryb o dłuższym cyklu życiowym np. 10-15 lat. 



Cytuj
Proszę wybaczyć, ale ja mam wrażenie, że przedstawiciele IRŚ idą ciągle w zaparte. Widać gołym okiem, że sytuacja jest dramatyczna, a w IRŚ, nawet jak znajdą się ludzie, którzy to dostrzegają, to i tak trzymają się utartych rozwiązań, na przykład tego właśnie, że rybacy dbają o równowagę ekologiczną jezior. Bez nich to by dopiero się działo! Rybacy są gwarantem… tylko czego, skoro niewiele już jest. Może warto przekalibrować myślenie. I nie chodzi mi wcale o to, aby wygonić precz rybaków, ale o to, by nie patrzyć na nich, jak na zbawienie dla jezior i rzek, bo celem zawodowym rybaka nie jest ochrona ryb, ale ich eksploatacja. Można narzucać na nich rozmaite obowiązki, ale one są tylko kolejnymi kulami u nogi rybaka, które jeśli tylko będzie mógł (czyli znajdzie furtkę by czegoś nie zrobić), zrzuci. Dlaczego? Bo to podnosi mu koszty.
Co raz bardziej się utwierdzam, że to jest przewrażliwienie.  Fakty : 80% zasobów ryb na śródlądziu  wykorzystują wędkarze (podobnie jak w wielu krajach Europy), na 550 tys ha wód śródlądowych  (100%) w Polsce  uprawia się wędkarstwo.  Tylko na małej część z tych wód operują rybacy zawodowi.  Połowę wód dzierżawią sami WĘDKARZE. Więc jaki model dominuje w naszym kraju?

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 646
  • Reputacja: 1980
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark

Co raz bardziej się utwierdzam, że to jest przewrażliwienie.  Fakty : 80% zasobów ryb na śródlądziu  wykorzystują wędkarze (podobnie jak w wielu krajach Europy), na 550 tys ha wód śródlądowych  (100%) w Polsce  uprawia się wędkarstwo.  Tylko na małej część z tych wód operują rybacy zawodowi.  Połowę wód dzierżawią sami WĘDKARZE. Więc jaki model dominuje w naszym kraju?

Rybal, ale w Polsce uprawia się pomimo wszystko gospodarkę rybacką właśnie! Zamiast dopasować się do wędkarzy, ewentualnie dopasować wędkarzy odpowiednim regulaminem, nie robi się nic! Przecież RAPR to kpina w obecnej postaci, odstaje on od nowoczesnego wędkarstwa o lata świetlne. To tez jest powód dla którego łowiska są tak bezrybne. Czy wskazaliście to w swoich opracowaniach? Przypomnę tylko, że to wcale nie jest sprawa samego PZW, ponieważ zarządzaja oni państwowymi wodami, Wy natomiast badacie wody PZW...

Ja rozumiem, jeżeli w Polsce była gospodarka wędkarska. Niestety, obszary rybackie kurczą się coraz bardziej, na południu Polski już ich prawie nie ma, natomiast wciąż mamy do czynienia z modelem z 'rybakiem', który tak wychwalacie. OK, niech to będzie model na część wód, jednak na większość nie ma pomysłu. Jako ochtiolodzy powinniście mieć wizję, być przygotowani badaniami. A tutaj zero. O komercjach nie wiecie prawie nic, a tutaj połowa wód PZW wygląda juz jak komercja - ale po epidemii przyduchy - nie ma większości ryb i zarybia się ponownie, karpiem i amurem głównie.
Dlaczego nie badacie i robicie rzeczy związanych z wędkarskim wykorzystaniem wody? Liczycie na wielki powrót rybaków? Kaman, nie będzie tego - będą hodowcy ryb! Większość wód w Polsce to będą wody gospodarowane wędkarsko - więc śmiało możecie część sił przeznaczyć na ten kierunek gospodarki wodą - wędkarski. To Wy powinniście być na czasie i proponować wędkarzom pewne rzeczy - ja mam wrażenie, że później operaty opiniują ludzie bez wizji i bez wiedzy w danym kierunku. Dlatego zobaczcie jak straszne są łowiska w Czechach, Francji, jak paskudnie wyglądają łowiska w UK :D To jest kierunek!

Bo ja nie rozumiem jednego... Napisałeś, że jest kilka grup wysuwających różne żądania. Ja bym przyjął jedno - ryby maja być - nie biomasa ryb ale ryby - te duże. To powinien być cel Waszych badań w IRŚ. Co zrobić aby ryby były, aby zadowolić wędkarzy, nie gwałcąc natury zbytnio. Właśnie prace Czechów, Brytyjczyków, Francuzów mogą tu wiele pomóc.

I nie przesadzajmy z tą ochrona wód w Polsce. Jak na razie mało się w tym kierunku robi. Uczeni naukowcy potrafią wypuścić bobra, inni walą olbrzymie pieniądze w przywracanie jesiotrów. Szkoda, że pozwala się jednocześnie ginąć polskim gatunkom.

I tu ostatnia rzecz. Pokaż mi co zrobiliście w sprawie ochrony karasia pospolitego (oprócz zgody na zarybianie japońcem, bo to już znamy). Udowodnij mi, że dbacie o przyrodę. Przecież to polski, rodzimy gatunek. Pokaż mi prace, gdzie piszecie o tym jak zanika on, że łowi się go rzadziej, ale duże  sztuki... Wytłumacz mi co za osioł aprobuje operaty gdzie zarybia się lub zarybiało zarówno karasiem pospolitym jak i japońcem... Ja mam swoją teorię. W IRŚ chodzi o chów ryb, o rybackie wykorzystanie wody. Wcale nie jest istotna równowaga gatunkowa tak naprawdę... Dlaczego więc przykład Rybieńca tak zdenerwował Kotwica???  Lekka hipokryzja?
Lucjan

Kotwic

  • Gość
A tutaj do poczytania artykuł, inne źródło, inne pióro, temat zbieżny. O:)

http://www.zpryb.pl/LinkClick.aspx?fileticket=tBWFX2fHut0%3D&tabid=1180

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 422
  • Reputacja: 1971
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Przeczytałem 4 strony na więcej nie mam na razie czasu. Dowiedziałem się, że nawet w społeczeństwach bogatych ludzie chodzą na ryby, żeby je potem zjeść. Że wędkarz jest tak samo rybakiem, bo eksploatuje zasoby wodne jak rybak. Nie dotarłem nawet do wzmianki o tym, że w większości krajów rozwiniętych wędkarze chodzą na ryby, nie po ryby, i swój połów wypuszczają, dlatego rybakami nie są. Jeśli jest o tym dalej w artykule, to przepraszam.

Krótko mówiąc, stara śpiewka. Jakikolwiek brak zrozumienia dla nowych (w wielu krajach mających już kilkudziesięcioletnią historię) trendów oraz zaklinanie rzeczywistości.

Tak, wędkarz zabierający ryby jest rybakiem. Tak, największym problemem w Polsce są wędkarze nieprzestrzegający norm oraz same normy, które nie przystają do rzeczywistości.

I wracamy do punktu wyjścia.
Krwawy Michał

Purple Life Matters