Ja się wypowiem jako ten,który zatrzymał się na etapie sprężyny.
W związku z ponad 10-letnią przerwą w wędkowaniu jestem zacofany technicznie,ciut też sprzętowo.Po to zjawiłem się na forum i zainteresowałem nowocześniejszą metodą by się sprężyn pozbyć i dogłębnie poznać metodę.
Na sprężyny łowiłem sporo,i wyniki też były,co nie znaczy jednak ,że jest to świetna technika.
Wkurza mnie masakryczne skręcanie się żyłki i przyponu - zwłaszcza cieńszego.Dużo "dziwnych" brań a zwłaszcza te, których nie da się zaciąć. Splątania, które też występują,nawet jeśli mamy rurki temu zapobiegające.Gorsza kontrola zestawu zarzuconego,naprężanie i przesuwanie się zestawu,co też prowadzi do splątań. Pewnie jeszcze by się coś znalazło,gdyby się porządniej zastanowić.
Nie wiem więc gdzie te wygody?
Metoda też ma zapewne swoje wady,ale mniej irytujące jak dla mnie.Wypowiadam się o metodzie jako laik,bo w ubiegłym roku z metody skorzystałem ze 3-4 razy.Doszkolę się,potrenuję i będę stosował,bo już widzę,że to jest to.
Owszem można,wszystko można.Sprężyna,przypon,przynęta i zanęta byle jaka. Pytanie tylko po co się męczyć? Zwłaszcza jeśli można sprawniej,wygodniej,skuteczniej?
Na etapie Syrenki czy Poloneza też się chyba mało kto zatrzymał,a służą temu samemu : podróży z punktu A do punktu B.