Z cyklu "dziwadła w kuchni".
Raz na jakiś czas oddaję się wariacjom i próbuję czegoś nowego. Ostatnim czasem postanowiłem spróbować steka z kangura. Oczywiście stek robiłem klasycznie, czyli smażony na klarowanym maśle, a przyprawy to tylko świeżo mielony pieprz i sól na koniec. Tego typu potrawy staram się zawsze robić jak najprościej, gdyż podstawą jest sprawdzić smak mięsa, nie zaś przypraw i ziół, których co niektórzy używają w taki sposób, że poza przyprawami nic więcej nie czuć.
Jakie są moje odczucia ? W tamtym roku przygotowywałem stek z krokodyla (zamieszczałem tu zdjęcia). Krokodyl miał swój specyficzny smaczek, bardzo interesujący i ciekawy nawet, zaś stek z kangura nie zdobył mojego uznania.
Mięso zdecydowanie wydaje się być bardzo włókniste i wręcz bez smaku. Daleko kangurowi do naszego klasycznego steka wołowego, krwistego
Poniżej kilka zdjęć. Wersja krwista oczywiście dla mnie, wersja wysmażona to wersja dla żony.