Wszystkie firmy wędkarskie powinny brać przykład z Guru. Kilku gości prowadzących niewielką firemkę pod szyldem Guru zamawia towar u potentata, który ma m.in. fabrykę pod Glasgow, po czym wprowadza parę modyfikacji i dowala niezłą marżę. Szanuję za umiejętne podejście do biznesu. Naprawdę
Ciężko się nie zgodzić ale z drugiej strony oczekiwałbym czegoś więcej po tej marce. A niestety flagowe serie to tylko zmieniona, przemalowana Daiwa. Proszę się tylko nie czepiać trochę spłyciłem temat
W przypadku kołowrotków, czy wędek nie wystarczy mieć gościa z głową do designu, tak jak ma Guru (a mają naprawdę świetnego specjalistę) i dostęp do drukarki 3d. Tak małe firmy pokroju Guru, które nie mają żadnego zaplecza technologicznego, a jedynie grupę znanych wędkarzy, nie są w stanie przeskoczyć ograniczeń technologicznych i finansowych przy produkcji wędek i kołowrotków, a tym samym możliwości wprowadzenia na rynek czegoś totalnie nowego. Dlatego muszą korzystać z doświadczeń i rozwiązań innych. Jako ciekawostkę podam, że w tym samym kierunku co Guru, w przypadku wędek, podąża węgierski Maros, który od lat na Węgrzech znany był z zanęt. Jednak osoba mistrza Tamasa Waltera, który powiązany był z Daiwą powoduje, że ścieżki Guru, jak i Marosa łączą się w siedzibie pewnego potentata wędkarskiego w Wishaw w Szkocji