Ja chyba nie zgodzę się z podziałem na lepszą i gorszą część. Oczywiście wiem, co miałeś na myśli, nie chodziło Ci o to, by kogoś obrażać czy gliryfikować - więc nie w tym rzecz. Do czego zmierzam. W chwili obecnej zasób wiedzy wędkarskiej jest tak duży i tak powszechnie dostępny, że w zasadzie nie ma przed nikim tajemnic. Kiedyś wyglądało to troszkę inaczej, szczególnie sportowcy mieli swoje "sztuczki" i sposoby, którymi raczej niechętnie dzielili się z kolegami. Znam opowieści, jak to wyczynowcy śledzili swoich rywali, leżeli w krzakach obserwując treningi czy obserwowali miejsca pozyskiwania ochotki - która nie była aż tak popularna jak obecnie. Dziś wiedza w zasadzie "przelewa" się przez monitory i trzeba po prostu ją wyłuskać i wykorzystać, tym bardziej, że powstaje wiele nowych metod i każdy w zasadzie ma równe szanse na naukę. Tak było w przypadku łowienia tyczką na komercjach, co dla wielu Polskich wyczynowców do dziś jest tematem jeszcze nieodkrytym a samo łowienie różni się diametralnie nie tylko pod względem sprzętu ale też taktyki łowienia i nęcenia. Podobnie jest z metodą, która też jest tematem stosunkowo "świeżym". Odnoszę też wrażenie, że to obecne zawodowe czy amatorskie łowienie nie ma w sobie wielu różnic. Jedna, którą dostrzegam to po prostu poświęcenie czasu i zaangażowania. Zawodowcy, tak ich nazwijmy, po prostu żyją wędkarstwem i spędzają nad wodą wiele czasu, podchodzą do tematu łowienia ryb bardzo szczegółowo, ich pasja nie skupia się tylko na samym łowieniu ryb ale również na wszystkim co z nim związane - począwszy od zakupów odpowiedniego sprzętu a skończywszy na analizie wyników i treningach. Myślę, że osoby, które udzielają się tutaj na forum a nawet tylko czytają już aspirują do miana ambitnych wędkarzy, tych poszukujących wiedzy, rozwiązań. W moich oczach typowy amator to osoba, która po prostu bierze wędkę i idzie sobie połowić ryby. Wraca, odstawia sprzęt w kąt i zupełnie nie mysli o wędkarswie będąc z dala od wody.
Myślę więc, że ogólnie warto, byśmy wszyscy dzielili się ze sobą wiedzą i doświadczeniem bo tego typu pomoc jest dobrodziejstwem dzisiejszych czasów. Sprzęt jest ogólnodostępny, wiedza praktycznie na wyciągnięcie ręki a doświadczenie - to element, którym warto się dzielić. Myslę, że każdy je ma, a różnice wynikają jedynie z częstotliwości przebywania nad wodą i zaangażowania. Jedni traktują ryby jak hobby, inni jak pasję a dla jeszcze innych to choroba.
I być może, Ci, którzy chorują mogą mieć nieco więcej do powiedzenia, ale uzasadniam to właśnie tą ilością włożonego czasu - tego nad wodą i poza nią.
Nawiązując do tematu - wydaje mi się, że nie ma w obecnej chwili czegoś takiego, co było by w wędkarstwie tajemnicą. Jest natomiast wiedza, którą nabywamy wspólnie z doświadczeniem i oczywiście możemy się nią dzielić bo ktoś ma wtedy łatwiejszy start, nie musi pokonywać tej samej, trudnej drogi i ponownie odkrywać ameryki. Ale tak się dzieje, ludzie piszą, rozmawiają, publikują, dyskutują.