Autor Wątek: Wiem, ale nie powiem...  (Przeczytany 4169 razy)

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 166
  • Reputacja: 892
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Wiem, ale nie powiem...
« dnia: 27.10.2016, 12:58 »
Panowie od dłuższego czasu obserwuję forum i śmiało mogę powiedzieć, że dzieli się na zawodowców oraz wędkujących...
Sam od czasu do czasu coś napiszę, ale chętnie bym poczytał...
Minął sezon, wnioski same się nasuwają - może lepsza część naszego forum zechciała by coś napisać... jak, gdzie i na co...
Maciek

Offline e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 934
  • Reputacja: 414
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Wiem, ale nie powiem...
« Odpowiedź #1 dnia: 27.10.2016, 13:19 »
Dobre :)
;)

Offline matchless

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 167
  • Reputacja: 356
  • Płeć: Mężczyzna
  • Ulubione metody: tyczka
Odp: Wiem, ale nie powiem...
« Odpowiedź #2 dnia: 27.10.2016, 14:45 »
Ja chyba nie zgodzę się z podziałem na lepszą i gorszą część. Oczywiście wiem, co miałeś na myśli, nie chodziło Ci o to, by kogoś obrażać czy gliryfikować - więc nie w tym rzecz. Do czego zmierzam. W chwili obecnej zasób wiedzy wędkarskiej jest tak duży i tak powszechnie dostępny, że w zasadzie nie ma przed nikim tajemnic. Kiedyś wyglądało to troszkę inaczej, szczególnie sportowcy mieli swoje "sztuczki" i sposoby, którymi raczej niechętnie dzielili się z kolegami. Znam opowieści, jak to wyczynowcy śledzili swoich rywali, leżeli w krzakach obserwując treningi czy obserwowali miejsca pozyskiwania ochotki - która nie była aż tak popularna jak obecnie. Dziś wiedza w zasadzie "przelewa" się przez monitory i trzeba po prostu ją wyłuskać i wykorzystać, tym bardziej, że powstaje wiele nowych metod i każdy w zasadzie ma równe szanse na naukę. Tak było w przypadku łowienia tyczką na komercjach, co dla wielu Polskich wyczynowców do dziś jest tematem jeszcze nieodkrytym a samo łowienie różni się diametralnie nie tylko pod względem sprzętu ale też taktyki łowienia i nęcenia. Podobnie jest z metodą, która też jest tematem stosunkowo "świeżym". Odnoszę też wrażenie, że to obecne zawodowe czy amatorskie łowienie nie ma w sobie wielu różnic. Jedna, którą dostrzegam to po prostu poświęcenie czasu i zaangażowania. Zawodowcy, tak ich nazwijmy, po prostu żyją wędkarstwem i spędzają nad wodą wiele czasu, podchodzą do tematu łowienia ryb bardzo szczegółowo, ich pasja nie skupia się tylko na samym łowieniu ryb ale również na wszystkim co z nim związane - począwszy od zakupów odpowiedniego sprzętu a skończywszy na analizie wyników i treningach. Myślę, że osoby, które udzielają się tutaj na forum a nawet tylko czytają już aspirują do miana ambitnych wędkarzy, tych poszukujących wiedzy, rozwiązań. W moich oczach typowy amator to osoba, która po prostu bierze wędkę i idzie sobie połowić ryby. Wraca, odstawia sprzęt w kąt i zupełnie nie mysli o wędkarswie będąc z dala od wody.

Myślę więc, że ogólnie warto, byśmy wszyscy dzielili się ze sobą wiedzą i doświadczeniem bo tego typu pomoc jest dobrodziejstwem dzisiejszych czasów. Sprzęt jest ogólnodostępny, wiedza praktycznie na wyciągnięcie ręki a doświadczenie - to element, którym warto się dzielić. Myslę, że każdy je ma, a różnice wynikają jedynie z częstotliwości przebywania nad wodą i zaangażowania. Jedni traktują ryby jak hobby, inni jak pasję a dla jeszcze innych to choroba. ;D ;) I być może, Ci, którzy chorują mogą mieć nieco więcej do powiedzenia, ale uzasadniam to właśnie tą ilością włożonego czasu - tego nad wodą i poza nią.

Nawiązując do tematu - wydaje mi się, że nie ma w obecnej chwili czegoś takiego, co było by w wędkarstwie tajemnicą. Jest natomiast wiedza, którą nabywamy wspólnie z doświadczeniem i oczywiście możemy się nią dzielić bo ktoś ma wtedy łatwiejszy start, nie musi pokonywać tej samej, trudnej drogi i ponownie odkrywać ameryki. Ale tak się dzieje, ludzie piszą, rozmawiają, publikują, dyskutują. ;)

Grzegorz

Offline kmc23

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 157
  • Reputacja: 13
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: okolice Łodzi
  • Ulubione metody: feeder i spinning
Odp: Wiem, ale nie powiem...
« Odpowiedź #3 dnia: 27.10.2016, 18:09 »
Chcesz wnioski:
Spytaj zawodowca - łowiącego w kałużach PZW, oraz wędkującego na komercjach zwanych akwariami... (broń Boże, nie mam nic do obu stron - chodzi mi tylko o łowiska).

Nawiązując do tematu, marzy mi się pewien eksperyment - pojedynek wędkarski.
Wędkujący - Zawodowiec (woda gospodarza - chcąc nie chcąc- najczęściej kałuża PZW ). Posadźmy zawodowca z całym tym swoim osprzętem, 30 rodzajami kulek, pelletów obok "wędkującego" z wędkami położonym na kamieniach, z zanętą wymieszaną w pudelku po lodach z marketu. Wynik pojedynku - sprawa otwarta. Wnioski i spostrzeżenia: obie strony - jakże różne.
Wg mnie słowem kluczem jest tu rybostan w dalej wodzie i to na nim opierałbym dalej idące spostrzeżenia i wnioski.

PS. Piszę jak jest, na przykładzie moich doświadczeń, moich wypraw wędkarskich... :beer:
Rano nie brały, potem przestały.

Offline ogrmaster

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 041
  • Reputacja: 73
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Wrocław
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Wiem, ale nie powiem...
« Odpowiedź #4 dnia: 27.10.2016, 18:39 »
Ze swojej strony dodam, że są różne komercje. Są wanny jak i dobrze zbalansowane łowiska z "normalną" ilością ryb  zapewniające różnorodność. Czasami podobne cechy maja wody klubowe za które płaci się stawkę roczną. To trzeba rozróżniać bo woda wodzie nierówna :D
„To, co i tak ma spaść, należy popchnąć” – Fryderyk Nietzsche
Michał

Offline Druid

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 740
  • Reputacja: 418
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Knurów, Górny Śląsk
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Wiem, ale nie powiem...
« Odpowiedź #5 dnia: 27.10.2016, 22:57 »
Przerobię tytuł wątku:
Wiem - ale nie wiem czy ktoś tu już o tym nie pisał przede mną - więc lepiej nie napiszę tego, bo może się okazać, że wyjdę na głupka, bo to było już omawiane - a ja niestety nie siedzę tu od rana do nocy i nie czytam wszystkiego o czym ludzie piszą.
Pozdrawiam - Gienek

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 521
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Wiem, ale nie powiem...
« Odpowiedź #6 dnia: 28.10.2016, 08:46 »
A ja myślę że Maciek zakładając temat, miał raczej na myśli mijający sezon. Co nam dał, co zmienił w naszych dotychczasowych taktykach, jakie nowe lub stare przynęty nam się sprawdziły lub nie, modyfikacje dotychczasowych mieszanek, zestawów i sposoby nęcenia, dobór miejscówek? Tak to odebrałem. Na pewno nie chodziło o udowadnianie, jaka woda lepsza, bo to każdy odbiera jak chce i nie ma co się licytować.
Arek

Offline mjmaciek

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 15 166
  • Reputacja: 892
    • Galeria
  • Lokalizacja: Polska
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Wiem, ale nie powiem...
« Odpowiedź #7 dnia: 28.10.2016, 08:57 »
Panowie temat jest prosty jak parasol... ile razy mieliście tak, że jeden gość ciągnie, a pozostali przecierają gały i się zastanawiają o co kaman...
Może jest w śród nas taki ciągnący, może jest ich wielu...
Maciek

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Wiem, ale nie powiem...
« Odpowiedź #8 dnia: 28.10.2016, 09:46 »
Panowie temat jest prosty jak parasol... ile razy mieliście tak, że jeden gość ciągnie, a pozostali przecierają gały i się zastanawiają o co kaman...
Może jest w śród nas taki ciągnący, może jest ich wielu...





Pamiętam jak na wiosnę, na wodzie PZW wyjąłem moją rekordową szesnastkę. Byliśmy na tej żwirowni Mariuszem, łowiliśmy od rana cały czas ryby. Jakieś 150 m od nas, siedział znajomy karpiarz. Co chwilę nas odwiedzał, macał BaitTecha w wiadrach, wąchał i nie mógł się nadziwić co ta metoda potrafi. Wreszcie przyszedł i poprosił o koszyk i trochę towaru :D :D :D
Chłop nie miał z nami szans, bo łowił typowo stacjonarnie. My nigdy nie czekamy na cud, gdy ryby nie biorą, to zmieniamy miejsce jeżeli jest taka możliwość. Nie mówię tu oczywiście o lataniu z całym majdanem po zbiorniku, ale o typowym szukaniu ryb w swoim zasięgu.
Według mnie, kluczem do sukcesu jest miejsce łowienia, budowa zestawu, potem zanęta i przynęta - w takiej kolejności.
Jak znajdziemy ryby i spełnimy pozostałe warunki, to na bank połowimy.

Offline kucus22

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 2 783
  • Reputacja: 186
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Wiem, ale nie powiem...
« Odpowiedź #9 dnia: 28.10.2016, 10:00 »
Panowie temat jest prosty jak parasol... ile razy mieliście tak, że jeden gość ciągnie, a pozostali przecierają gały i się zastanawiają o co kaman...
Może jest w śród nas taki ciągnący, może jest ich wielu...


Pamiętam jak na wiosnę, na wodzie PZW wyjąłem moją rekordową szesnastkę. Byliśmy na tej żwirowni Mariuszem, łowiliśmy od rana cały czas ryby. Jakieś 150 m od nas, siedział znajomy karpiarz. Co chwilę nas odwiedzał, macał BaitTecha w wiadrach, wąchał i nie mógł się nadziwić co ta metoda potrafi. Wreszcie przyszedł i poprosił o koszyk i trochę towaru :D :D :D
Chłop nie miał z nami szans, bo łowił typowo stacjonarnie. My nigdy nie czekamy na cud, gdy ryby nie biorą, to zmieniamy miejsce jeżeli jest taka możliwość. Nie mówię tu oczywiście o lataniu z całym majdanem po zbiorniku, ale o typowym szukaniu ryb w swoim zasięgu.
Według mnie, kluczem do sukcesu jest miejsce łowienia, budowa zestawu, potem zanęta i przynęta - w takiej kolejności.
Jak znajdziemy ryby i spełnimy pozostałe warunki, to na bank połowimy.

Mądrego to i dobrze posłuchać :thumbup: ;)
Wspomniany karpiarz, mi też osobiście do wiaderka głowę wsadzał i wyprosił małe haki do metody ;D

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 425
  • Reputacja: 1971
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Wiem, ale nie powiem...
« Odpowiedź #10 dnia: 28.10.2016, 10:00 »
Dzięki wiedzy, jaką zdobyłem na tym forum, to ja łowię, inni się patrzą. Owszem, zdarzają mi się dni, w których nie mam ani brania. Ale jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby ktoś w zasięgu mojego wzroku łowił, a ja nie. (Poza zawodami na Batorówce :P)
Krwawy Michał

Purple Life Matters

Offline e-MarioBros

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 934
  • Reputacja: 414
  • Lokalizacja: Jaworzno
  • Ulubione metody: gruntówka + sygnalizator
Odp: Wiem, ale nie powiem...
« Odpowiedź #11 dnia: 28.10.2016, 11:59 »
Panowie temat jest prosty jak parasol... ile razy mieliście tak, że jeden gość ciągnie, a pozostali przecierają gały i się zastanawiają o co kaman...
Może jest w śród nas taki ciągnący, może jest ich wielu...


Bywało tak wiele razy w przeszłości ... :'(  Ale na szczęście teraz jest trochę lepiej ;)
Ale samemu uczyć się trzeba non stop. Inni wędkarze się uczą, ryby na swój sposób też ....
;)

Offline JKarp

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 386
  • Reputacja: 87
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Legionowo
  • Ulubione metody: wędkarstwo karpiowe
Odp: Wiem, ale nie powiem...
« Odpowiedź #12 dnia: 28.10.2016, 15:48 »
Panowie temat jest prosty jak parasol ... ile razy mieliście tak że jeden gość ciągnie , a pozostali przecierają gały - i się zastanawiają o co kaman...
Może jest w śród nas taki ciągniący - może jest ich wielu ....


Pamiętam jak na wiosnę, na wodzie PZW wyjąłem moją rekordową szesnastkę. Byliśmy na tej żwirowni Mariuszem, łowiliśmy od rana cały czas ryby. Jakieś 150 m od nas, siedział znajomy karpiarz. Co chwilę nas odwiedzał, macał BaitTecha w wiadrach, wąchał i nie mógł się nadziwić co ta metoda potrafi. Wreszcie przyszedł i poprosił o koszyk i trochę towaru :D :D :D
Chłop nie miał z nami szans, bo łowił typowo stacjonarnie. My nigdy nie czekamy na cud, gdy ryby nie biorą, to zmieniamy miejsce jeżeli jest taka możliwość. Nie mówię tu oczywiście o lataniu z całym majdanem po zbiorniku, ale o typowym szukaniu ryb w swoim zasięgu.
Według mnie, kluczem do sukcesu jest miejsce łowienia, budowa zestawu, potem zanęta i przynęta - w takiej kolejności.
Jak znajdziemy ryby i spełnimy pozostałe warunki, to na bank połowimy.

Powtarzam to jak mantrę od dobrych kilku lat. Dlatego zrezygnowałem z drogich, topowych kulek bo kiedyś okazało się, że to miejsce jest ważne, a nie kulki. Owszem, gipsu nie używam, ale raczej nikt mnie nie namówi na drogie kulki. Moje kulki to 32 zł kosztują :money:
Natomiast jeśli chodzi o sam temat - słuchajcie Ameryki już nikt nie odkryję jeśli chodzi o zanęty i przynęty. To tylko powielane pomysły przez mniej lub bardziej topowe firmy. Dlatego Korda kosztuje krocie (te smużące dipy fluo), a Top Secret trzy razy mniej.
Tu nie ma "wiem ale nie powiem", a raczej czy mnie stać na dip za 70 zł 8), na kij za dobrych kilka setek na kołowrotek itd. Cóż z wiedzy, jak nie dorzucisz do miejsca gdzie te ryby są? Owszem można nęcić bliżej, ale czy nie lepiej poświęcić trochę czasu i poznać wodę zamiast walić do wody zestaw, w którym to miejscu jest tylko siarkowodór ? Chyba pisać nie muszę, że myslenie na rybach nie boli a mina wędkujących obok bywa bezcenna, bo ja (my) robimy coś z rozmysłem we właściwym miejscu O:)
I jeszcze jedno - nie bójcie się pytać wprost człowieka o poradę :) i precyzujcie jasno swoje zapytania. Ja rozumiem, że czasem ktoś początkujący nie rozumie "wszystkiego" ale jak czytam " jakie kulki na karpie " to mnie kartofle gniją w piwnicy :facepalm:
JK