masa energii psu w d...e, wczoraj się naszykowałem, cuda wianki, miało być cacy. od 5.00 już latałem po domu budząc po kolei wszystkich, sprawdziłem pogodę po raz 3 i w drogę. wpadam na łowisko przed świtem będąc pewnym, że jestem pierwszy i szok. najlepsze miejscówki już zajęte, trudno mówię sobie, dam rade. rozłożyłem się i po 10 minutach spadł deszcz i tak sobie pada. przemarzłem, przemokłem i dałem dyla do domu. ale w świadomości mam to, że za miesiąc już będzie po 10 st., w dodatku łowisko na którym łowie, nie ma okresu ochronnego, łowić można na okrągło, będzie się działo oj będzie
. a dziś z rana, takie "wieprze" się spławiały, ze na oczy takich nie widziałem.