Dzięki Panowie (chyba faktycznie lepiej jest bez "Panowania"), więc może dzięki Chłopaki
za miłe przyjęcie na forum, pomimo mojej jakże problematycznej
ścieżki zawodowej. Po prawdzie, też nie jestem fanem badań ankietowych, gdyż to jest socjologia, a nie ichtiologia
. Jednakże, na całym świecie preferencje, satysfakcję oraz inne czynniki życia wędkarskiego bada się przez właśnie ankietowanie. Oczywiście ważny jest dobór próby, jej liczebność, reprezentatywność, etc. Sam się zdziwiłem wynikami tych badań, w które trochę zostałem wmanewrowany kiedy przyszedłem do IRS
, aczkolwiek była duża i reprezentatywna, obejmując 936 osób z całego kraju. Generalnie odsyłam wszystkich zainteresowanych do pracy źródłowej, która ukazała się w monografii latem tego roku. Nie wiem, czy ludzie z działu wydawnictw IRS zadbali o to by była w wersji elektronicznej pdf do pobrania, ale się dowiem. Pamiętajmy, że badania socjologiczne należy czytać przez pryzmat tego, iż są to badania opinii. Czasem w badaniach sondażowych preferencji wyborczych uzyskuje się wynik nieco inny niż w czasie wyborów. Dlatego nie lubię socjologii
W badaniach było rozbicie na grupy ryb (drapieżne, pospolite karpiowate, łososiowate, okazy, etc.) i tu nie było tak optymistycznie. Ludzie najmniej chętnie wypuszczają drapieżniki, chętniej pospolite karpiowate (być może ktoś kto mieszka w bloku, nie chce się z płotkami bawić w skrobanie - to tylko przypuszczenia). Co znamienne analiza statystyczna wykazała, że skłonność do C&R jest istotnie związana z wiekiem, młodsi chetniej wypuszczają ryby. Podobnie robią "majętniejsi" wędkarze, ale również i ci bardziej skuteczni
Aha, muszę dodać, iż inne nasze badania (we współpracy ze studentami UWM) analizujące zachowania wędkarzy z województwa warm.-mazurskiego pokazują, że w Polsce Północno-Wschodniej wędkarze są mniej skłonni do wypuszczania ryb
Generalnie myślę, że trend do wypuszczania ryb w Polsce będzie się pogłębiał, co osobiście mnie cieszy z dwóch powodów: pierwszy ten znany nam wszystkim - duże prawdopodobieństwo polepszenia stanu polskich łowisk, drugi - to, że moje badania nad śmiertelnością, urazami, czasem wyhaczania, etc. będą komuś potrzebne
Na różnych łowiskach w różnych częściach kraju sytuacja może kształtować się inaczej, teoretycznie tam gdzie jest biedniej, tam skłonność do zjadania złowionych ryb jest większa. Akurat tych badań nie uważam za bardzo odkrywcze, gdyż po prostu potwierdzają cytowaną przeze mnie w artykule teorię Smitha.
Z innej beczki, nie wiem czy da się radę porozbijać tzw. "beton", który wrósł zarówno w polską naukę, jak też, a może przede wszystkim w struktury pewnej organizacji społecznej, której skrót zaczyna się na literę P, a kończy na W
wiem, że próbowac trzeba. Od pewnego czasu mam wolną rękę w wyrażaniu opinii nieco innych, niż te, które słyszeliście przez ostatnie 20 lat
Dla Was być może wyda się to śmieszne, ale wielu z moich kolegów naukowców do tej pory twierdzi, że wszystkie ryby nie przeżywają konfrontacji z wędkarzem. Dla mnie już tak śmieszne to nie jest, ponieważ moje badania, które w zasadzie zaczynam, są dla niektórych co najmniej kontrowersyjne. A świat poszedł w tym kierunku już bardzo daleko...
Teraz jeszcze z innej mańki... dużo z Was łowi skróconym lub whipem? Moja własna historia wędkarstwa, która ewoluowała od pół-wyczynowego spławika, przez spinning, właśnie zatoczyła koło i wróciła do tyczki i bata
Chyba jednak szkoda mi drapieżników
PS. analiza trofii (zasobność w biogeny) odbywa się na podstawie prostych badań fizyko-chemicznych, total P, total N, chlorofil, przewodność, etc, etc. To robimy między innymi w ramach monitoringu jezior, specjalizuje się w tym Zakład Hydrobiologii dr Kapusty. Myślę, że to jest właśnie przyszłość IRS