Ostatnio często wędkuję na opuszczonej wodzie PZW. To jezioro w lesie, do którego dojazd ograniczył leśniczy. Trzeba trochę się przespacerować, żeby dotrzeć nad wodę. Zarząd opiekującego się wodą koła podjął decyzję o niezarybianiu tej wody. Koło ma pod opieką jeszcze inne wody i to do nich trafia ryba. Odbyło się nawet głosowanie, w drodze którego miała zapaść decyzja czy woda nadal ma należeć do tego koła.
Z uwagi na powyższe presja na tym akwenie jest niewielka.
Widać, że brak zarybień nie przeszkadza tej wodzie. Jest tam sporo lina, ładnego szczupaka; jest ładna płoć, wzdręga, zdarza się karaś złocisty; porosły ładne karpie. Co ciekawe, wszystkie łowione na tej wodzie są pełnołuskie.
Są jednak stali bywalcy, którzy wędkują tam niemal codziennie.
Do takich należy pan X. Postanowiłem przeprowadzić z nim wywiad.
Pan X jest 65-letnim emerytem. Na ryby ma blisko. Mieszka ok. 2 km od wody. Przyjeżdża zadbanym srebrnym Audi 100 z alufelgami i automatyczną skrzynią biegów.
Sprzęt musi mieć zawsze bardzo dobrze przygotowany, bo zaledwie 5 minut po zajęciu przez niego stanowiska słychać już świst lecącego w powietrzu zestawu z rurką antysplątaniową. Łowi zawsze na 3 wędki. Czasem na 4. Dwie podstawowe to gruntówki. Trzecia to spławik. Jeśli na spławik uda się złowić żywca, to dołącza czwarte wędzisko na szczupaka.
Jak często jeździ pan na ryby?- Jestem nad wodą prawie codziennie. W soboty jeżdżę rzadko. Niedzielę zostawiam dla tych, co pracują.
- No, chyba że są dobre brania, to wtedy w niedzielę też łowię.
- Dzisiaj muszę zaraz się zwijać, bo jadę do lekarza. Ale jak tylko wrócę od lekarza, to zaraz znowu przyjadę i posiedzę do wieczora.
Czy wypuszcza pan czasem ryby z powrotem do wody?- Oczywiście, zawsze wypuszczam niemiarowe ryby. No, wiadomo - czasem się weźmie jakąś niemiarową na żywca, czy dla kota.
A ryby wymiarowe? Czy taką kiedyś pan uwolnił?- Nie no, miarowe to biorę. Na przykład taki lin, co go złowiłem (42 cm) to już ładna ryba. Jak taką wypuścić?
- Albo wczoraj. Taki 45 cm. Ale walczył przy brzegu. Gość mi musiał pomóc podbierakiem go wziąć, ale udało się.
- Panie, kto dziś ryby wypuszcza?!
Ja myślę, że wielu ludzi wypuszcza.- Wielu? Ja nie widziałem, żeby ktoś wypuszczał. Biorą linki nawet po 15 cm. Ja takich nie biorę. Łeb pan utniesz, ogon i co z tego zostanie?
- W jakim świecie pan żyjesz? Kto by rybę wypuścił?! Jak ja wypuszczę, to inny ją weźmie.
A czy wie pan ile lat może mieć taki lin?- Nie wiem. Parę lat?
A ile lat pan wędkuje?- Na pewno ponad 40 lat.
Taki lin musi rosnąć ok. 12 lat.- A to nie wiedziałem.
Ile linów już pan złowił w tym roku?- Pewnie będzie z kilkadziesiąt. Jak dobrze brały, to siedziałem codziennie. Nawet w niedzielę. Codziennie miałem komplet.
Myśli pan, że dużo ich jeszcze zostało?- No właśnie. Kiedyś my byli na rybach ze synem. I syn mi mówi - Patrz ile tych linów tu już poszło. - Aż dziwne, że jeszcze coś w tej wodzie zostało.
- Widzę, że jest ich coraz mniej.
A kto jest temu winny?- Jakby zarybiali do porządku, to by ryba była. Panie, oni tu nic nie wpuszczają, to skąd ma ryba być? Złodzieje jedne. Człowiek tylko płaci składki, a oni nic nie wpuszczą!
A co pan robi z rybami? Zjadacie od razu?- Żona też lubi jeść ryby. Ale kto by tyle od razu zjadł?! Zamrażam. W zwykłej zamrażalce by się nie zmieściło. Mam na ryby specjalny osobny zamrażalnik.
Nie obawia się pan łowić na 3, 4 wędki?- Tutaj to prawie nikt z kontroli nie chodzi. Raz przyszli, ale to byli ze społecznej z mojego koła, więc mnie tylko ostrzegli, żebym uważał, bo jak przyjdzie leśniczy lub z państwowej, to zapłacę.
Koniec wywiadu.Na tej wodzie większość wędkarzy łowi na 3 wędki. Ciekawe, że nie czują w sobie strachu przed ew. kontrolą. Nie czują dyskomfortu związanego z nieregulaminowym postępowaniem.
Mimo że wędkarzy jest niewielu, to śmieci na brzegu nie brakuje. Młodzi karpiarze z pontonem, namiotami, matami (jeden z nich ponoć policjant) zostawiają za każdym razem bardzo dużo śmieci.
Ostatnio mijałem trzech bardzo miłych panów, którzy zwijali się z nocki. Uśmiechnięci, pozdrawiali mnie. Obok nich zauważyłem masę śmieci po ich nocnym biwaku. Ciekaw byłem czy to zabiorą. W drodze powrotnej okazało się, że wszystko zostało
Coraz boleśniej dociera do mnie, że my tu na forum stanowimy zaledwie jakiś promil wszystkich wędkarzy. Większość zaś wpisuje się obraz polskiego wędkarza nakreślony w tym wątku
Swoją drogą, ciekawe mogłoby okazać się takie badanie oparte na kwestionariuszu wywiadu. Można byłoby stworzyć stworzyć listę pytań i zadawać je wędkarzom nad wodą, informując, że jest to anonimowa ankieta badawcza.
Wtedy mielibyśmy szerszy pogląd na to, jaki odsetek stanowią tacy właśnie wędkarze. Mógłbym opracować wyniki.
Jeśli ktoś byłby chętny, to dajcie znać.