Autor Wątek: Portret polskiego wędkarza  (Przeczytany 76712 razy)

Offline Arunio

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 892
  • Reputacja: 521
  • Płeć: Mężczyzna
  • Życie jest krótkie, a łowić się chce!
    • Galeria
  • Lokalizacja: Gorzów Wlkp.
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #60 dnia: 14.05.2015, 21:47 »
Grześ ale myślę że i tak ten kolega swoje przejdzie! Nie sądzisz? Moj staruszek niby toleruje moje podejście  ale i tak nie potrafi sobie odmówić że jak złowisz to nie wypuszczaj! Jednak moja odpowiedź że wypuszczam bo chcę żeby żyło a nie to że nie potrzebuję jeszcze nie dociera!
Arek

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #61 dnia: 14.05.2015, 23:26 »
Teraz z innej beczki:
Właśnie wróciłem z wody, na której jeszcze nie łowiłem. Ode mnie, to 45 minut jazdy. Skończyłem łowienie, zamknąłem graty do samochodu i jeszcze raz chciałem spojrzeć na tą wodę i innej strony/brzegu.
Kiedy tak stałem, podjechał samochód (była godzina 16:00), wychodzi facet młodszy ode mnie, może w wieku 50 lat, dzień dobry (przywitał się), o widzę sąsiedzie (rzeczywiście był to mój sąsiad, którego znałem tylko z widzenia), że na przeszpiegi, a w ręce trzyma przepięknego karasia złotego, pokazuje mi go wpierw  i wpuszcza go koło mnie do wody.
- Wiesz sąsiad, rano go złapałem (zwraca się do mnie odpowiadając na pytanie, którego nie zadałem), ale nie miałem aparatu, żeby zrobić mu zdjęcie, więc zabrałem go do domu, a teraz zwracam go wodzie.

45 minut jechać do wody by wypuścić rybę, a do tego kilka godzin chronić go przed utratą życia.
Powiem tak, będę chciał się z Nim zaprzyjaźnić… i sprowokuję to.
To naprawdę niecodzienny widok. Super :)


Wtedy usłyszałem, że on z ojcem złowili już ponad 20kg ryb a inny, znany mi wędkarz ponad 40kg i oczywiście bez ogródek przyznał, że wszystko już zamrożone.
Niestety w całej okolicy nie ma nikogo, kto miałby inne podejście do wędkarstwa.
:(

Tak, jak już kiedyś pisaliśmy w innym wątku, wędkarz nadal przez nasze społeczeństwo utożsamiany jest z rybakiem. Czyż ludzie nie związani z łowieniem ryb nie mylą często tych pojęć? To świadczy o tym, czym było łowienie ryb kiedyś. Sporo się zmieniło, ale jeszcze sporo do zmiany pozostało.

Bezsprzecznie postawa łowiących amatorsko ryby powinna się zmienić.
Ale zmienić powinno się też podejście PZW:
- edukacja wędkarzy
- lepsza ochrona wód (choćby tarliska, o których wspominał Mirek)
- odpowiednie zarybienia (nie w oparciu o niewiarygodne rejestry) - obecne zarybienia to jakaś
- fachowa opieka ichtiologiczna
- usprawnienie SSR

Właśnie wróciłem ze spotkania z działaczami związkowymi.
Ciekawe czy zgadniecie ile okręg PZW Katowice ma "zamrożonych" pieniędzy na pozyskanie nowych atrakcyjnych wód? Rzucajcie jakieś kwoty.
Pozdrawiam
Mateusz

grzesiek76

  • Gość
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #62 dnia: 16.05.2015, 17:31 »
Mam przyjemnego newsa :)
Dzisiaj w wolnej chwili odwiedziłem jedną z moich najdzikszych met nad odrą. W zasadzie nikt tam nie wędkuje,- bardzo trudny dojazd. Jednak we wcześniejszych sezonach regularnie miejscówka była odwiedzana przez kłusowników.
Teraz ani śladu ich działalności. Żadnych ognisk, butelek, dosłownie nic. Myślę że byłem pierwszą osobą w tym miejscu w obecnym sezonie.
Nie popadam w euforię. Wszak to dopiero maj. Jednak we wcześniejszych sezonach o tej porze roku, kłusownicy już tam działali. To była młodzież z pobliskich wiosek. Wszyscy już ich znali. Jechali nad wodę z alkoholem, jakimiś tabletkami, no i przy okazji zabierali siatkę...Może już "dorośli" i znaleźli sobie mądrzejszą rozrywkę...Mam nadzieję.

Offline Asdic

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 105
  • Reputacja: 8
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
  • Lokalizacja: Wlkp
  • Ulubione metody: bat
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #63 dnia: 16.05.2015, 17:52 »
Może wyjechali do UK i teraz tam idą nad wodę z alkoholem, jakieś tabletki, no i przy okazji zabierają siatkę.... :P
Pozdrawiam
Romek

grzesiek76

  • Gość
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #64 dnia: 16.05.2015, 18:25 »
Może wyjechali do UK i teraz tam idą nad wodę z alkoholem, jakieś tabletki, no i przy okazji zabierają siatkę.... :P

Przy okazji...:) No tak, to nie byli typowi kłusownicy mięsiarze. Ale ryby często w siatce mieli. Podobno jeden z nich był w marę ogarnięty w temacie stawiania siatek.
Wyczailiśmy ich razem z kolegą. Wszyscy wiedzieli że jeżdżą nad odrę kłusować, ale nie wiadomo gdzie..Pomógł nam, przyznaję ojciec kolegi. Trochę pomyślał i stwierdził że być może tam. I miał rację.
Od tej chwili w miarę systematycznie odwiedzaliśmy to miejsce z wędkami, możliwie często w nocy. Dwa razy potwierdziły się przypuszczenia ojca kolegi. W nocy słyszeliśmy podjeżdżający samochód i za chwilę odjazd.
Raz okupiłem to spuszczonym paliwem z baku...Trudno. Straty muszą być :) Na szczęście wystarczyło aby dojechać na CPN :)

Offline Luk

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 22 698
  • Reputacja: 1982
  • Płeć: Mężczyzna
  • Wędkarstwo rządzi!
  • Lokalizacja: Newark
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #65 dnia: 16.05.2015, 20:59 »
Mateo, i jak z tymi kwotami? Strzelam, że 0 :D
Lucjan

Offline alphaomega

  • Aktywny użytkownik
  • ***
  • Wiadomości: 180
  • Reputacja: 18
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Poznań
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #66 dnia: 16.05.2015, 21:02 »
Właśnie wróciłem ze spotkania z działaczami związkowymi.
Ciekawe czy zgadniecie ile okręg PZW Katowice ma "zamrożonych" pieniędzy na pozyskanie nowych atrakcyjnych wód? Rzucajcie jakieś kwoty.
Czy to może magiczne "pińcet złotych"? Domyślam się, że kwota jest śmiesznie mała.
Połamania!
-Mateusz-

Offline bigdom

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 696
  • Reputacja: 66
  • Mam swoje zdanie i nie zawaham się go użyć!!!
  • Lokalizacja: Olsztyn
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #67 dnia: 16.05.2015, 21:11 »
Właśnie wróciłem ze spotkania z działaczami związkowymi.
Ciekawe czy zgadniecie ile okręg PZW Katowice ma "zamrożonych" pieniędzy na pozyskanie nowych atrakcyjnych wód? Rzucajcie jakieś kwoty.

Na pewno nie więcej, niż zamrożonych karpi w lodówce :)
Nigdy w życiu nie złowiłem karpia i dobrze mi z tym :)
Dominik

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #68 dnia: 16.05.2015, 23:07 »
Zdziwicie się. Postanowiłem, że napiszę na ten temat odrębny wątek, bo tu w sumie jest o portrecie polskiego wędkarza.
Udało mi się zdobyć trochę informacji i niebawem zapodam na forum ten wątek.
Kwota nie jest mała, co obrazuje właśnie ile pieniędzy przewija się przez PZW.
Pozdrawiam
Mateusz

Offline bigdom

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 1 696
  • Reputacja: 66
  • Mam swoje zdanie i nie zawaham się go użyć!!!
  • Lokalizacja: Olsztyn
  • Ulubione metody: feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #69 dnia: 16.05.2015, 23:24 »
Zdziwicie się. Postanowiłem, że napiszę na ten temat odrębny wątek, bo tu w sumie jest o portrecie polskiego wędkarza.
Udało mi się zdobyć trochę informacji i niebawem zapodam na forum ten wątek.
Kwota nie jest mała, co obrazuje właśnie ile pieniędzy przewija się przez PZW.

Ja tam i tak twierdzę, że zamrożony karp/kasa ratio musi się zgadzać :D
Nigdy w życiu nie złowiłem karpia i dobrze mi z tym :)
Dominik

Offline mirgag

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 829
  • Reputacja: 136
  • Płeć: Mężczyzna
  • Mirosław
  • Lokalizacja: Głogów - Zielona Góra
  • Ulubione metody: waggler i feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #70 dnia: 17.05.2015, 08:31 »
Polskie wędkarstwo zmarło śmiercią tragiczną 25 lat temu. To wtedy do negatywnie zweryfikowanego funkcjonariusza SB przyszli towarzysze by powiedzieć, że jest interes do zrobienia. Interes warty kilkadziesiąt milionów złotych rocznie a obecnie już ponad 100 milionów.
Towarzysze z bezpieki słusznie doszli do wniosku, że gdzieś się trzeba zahaczyć na stare lata, bo z miernej emeryturki SB-ckiej w wysokości 6 czy 7 tysiaków, wyżyć się nie da a pieniądze leża na ulicy a właściwie na kontach głupkowatych wędkarzy stowarzyszonych w jakimś stetryczałym tworze z czasów realnego socjalizmu.
Na czym polega problem dokonania zmiany w tym zgniłym tworze? Jest to problem zachowań. Stowarzyszenie liczy obecnie około 600 tyś członków przez bardzo małe c. Około 80% tych tzw. członków, ma głęboko gdzieś, kto stoi na czele stowarzyszenia i co tam robi. Oni pod przykrywką legitymacji członkowskiej wykupują pozwolenie na legalne kłusownictwo.
Około 10% to wędkarze z krwi i kości, dla których istotne jest złapanie ryby a nie jej zżarcie. Ryba jest pretekstem do bytowania z przyrodą i do samodoskonalenia. Tych wędkarzy nie interesuje działalność w strukturach stowarzyszenia. Nie interesują ich stołki czy to na poziomie Okręgu czy na szczeblu centralnym, gdyż jest to dla nich strata czasu.
Pozostałe 10% to osobnicy zainteresowani stanowiskami w strukturach stowarzyszenia od poziomu Koła, przez Okręg a na Zarządzie Głównym kończąc. Tych z kolei nie interesuje stowarzyszenie jako organizacja dbająca o wody ale interesuje ich jak z tego stowarzyszenia wyciągnąć te 100 milionów do własnych kieszeni.
Jak więc widzisz podział ról jest dokonany. Doskonale o tym wiedzą różnej maści cwaniaki, znajdujący się w tej ostatniej grupie i praktycznie są bezkarni w tym co robią. Jeśli liczysz na współczesnych Judymów czy Wokulskich, to zapomnij. Idea przegrywa z wymierną mamoną.
Dlatego od 25 lat Zjazdy Delegatów są tragifarsą a naiwniacy Twego pokroju łudzą się nadzieją ewoluowania tego tworu, jakim jest PZW. Ze zlepka słabości nie da się skleić czegoś mocnego.
Z PZW jest tak jak z chorobą weneryczną. Można zaleczyć, ale skutki choroby będą odczuwalne do końca życia, także u potomków. Aby nie przenosić dalej choroby konieczna jest separacja zakażonych i ich eliminacja. W każdym innym przypadku choroba ze stanu utajonego przejdzie do ofensywy i zarazi zdrowych.
Za tak myślącym Ryszardem Sierakowskim (wędkarzem) – podpisuje się Mirosław.
*Jedynie upór i determinacja są wszechmocne*
Mirosław

Offline Mateo

  • Administrator
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 8 832
  • Reputacja: 976
  • Płeć: Mężczyzna
    • Galeria
    • Spławik i Grunt
  • Lokalizacja: Śląsk
  • Ulubione metody: waggler method
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #71 dnia: 07.09.2015, 02:55 »
Ostatnio często wędkuję na opuszczonej wodzie PZW. To jezioro w lesie, do którego dojazd ograniczył leśniczy. Trzeba trochę się przespacerować, żeby dotrzeć nad wodę. Zarząd opiekującego się wodą koła podjął decyzję o niezarybianiu tej wody. Koło ma pod opieką jeszcze inne wody i to do nich trafia ryba. Odbyło się nawet głosowanie, w drodze którego miała zapaść decyzja czy woda nadal ma należeć do tego koła.
Z uwagi na powyższe presja na tym akwenie jest niewielka.
Widać, że brak zarybień nie przeszkadza tej wodzie. Jest tam sporo lina, ładnego szczupaka; jest ładna płoć, wzdręga, zdarza się karaś złocisty; porosły ładne karpie. Co ciekawe, wszystkie łowione na tej wodzie są pełnołuskie.


Są jednak stali bywalcy, którzy wędkują tam niemal codziennie.
Do takich należy pan X. Postanowiłem przeprowadzić z nim wywiad.

Pan X jest 65-letnim emerytem. Na ryby ma blisko. Mieszka ok. 2 km od wody. Przyjeżdża zadbanym srebrnym Audi 100 z alufelgami i automatyczną skrzynią biegów.
Sprzęt musi mieć zawsze bardzo dobrze przygotowany, bo zaledwie 5 minut po zajęciu przez niego stanowiska słychać już świst lecącego w powietrzu zestawu z rurką antysplątaniową. Łowi zawsze na 3 wędki. Czasem na 4. Dwie podstawowe to gruntówki. Trzecia to spławik. Jeśli na spławik uda się złowić żywca, to dołącza czwarte wędzisko na szczupaka.

Jak często jeździ pan na ryby?
- Jestem nad wodą prawie codziennie. W soboty jeżdżę rzadko. Niedzielę zostawiam dla tych, co pracują.
- No, chyba że są dobre brania, to wtedy w niedzielę też łowię.
- Dzisiaj muszę zaraz się zwijać, bo jadę do lekarza. Ale jak tylko wrócę od lekarza, to zaraz znowu przyjadę i posiedzę do wieczora.

Czy wypuszcza pan czasem ryby z powrotem do wody?
- Oczywiście, zawsze wypuszczam niemiarowe ryby. No, wiadomo - czasem się weźmie jakąś niemiarową na żywca, czy dla kota.

A ryby wymiarowe? Czy taką kiedyś pan uwolnił?
- Nie no, miarowe to biorę. Na przykład taki lin, co go złowiłem (42 cm) to już ładna ryba. Jak taką wypuścić?
- Albo wczoraj. Taki 45 cm. Ale walczył przy brzegu. Gość mi musiał pomóc podbierakiem go wziąć, ale udało się.
- Panie, kto dziś ryby wypuszcza?!

Ja myślę, że wielu ludzi wypuszcza.
- Wielu? Ja nie widziałem, żeby ktoś wypuszczał. Biorą linki nawet po 15 cm. Ja takich nie biorę. Łeb pan utniesz, ogon i co z tego zostanie?
- W jakim świecie pan żyjesz? Kto by rybę wypuścił?! Jak ja wypuszczę, to inny ją weźmie.

A czy wie pan ile lat może mieć taki lin?
- Nie wiem. Parę lat?

A ile lat pan wędkuje?
- Na pewno ponad 40 lat.

Taki lin musi rosnąć ok. 12 lat.
- A to nie wiedziałem.

Ile linów już pan złowił w tym roku?
- Pewnie będzie z kilkadziesiąt. Jak dobrze brały, to siedziałem codziennie. Nawet w niedzielę. Codziennie miałem komplet.

Myśli pan, że dużo ich jeszcze zostało?
- No właśnie. Kiedyś my byli na rybach ze synem. I syn mi mówi - Patrz ile tych linów tu już poszło. - Aż dziwne, że jeszcze coś w tej wodzie zostało.
- Widzę, że jest ich coraz mniej.

A kto jest temu winny?
- Jakby zarybiali do porządku, to by ryba była. Panie, oni tu nic nie wpuszczają, to skąd ma ryba być? Złodzieje jedne. Człowiek tylko płaci składki, a oni nic nie wpuszczą!

A co pan robi z rybami? Zjadacie od razu?
- Żona też lubi jeść ryby. Ale kto by tyle od razu zjadł?! Zamrażam. W zwykłej zamrażalce by się nie zmieściło. Mam na ryby specjalny osobny zamrażalnik.

Nie obawia się pan łowić na 3, 4 wędki?
- Tutaj to prawie nikt z kontroli nie chodzi. Raz przyszli, ale to byli ze społecznej z mojego koła, więc mnie tylko ostrzegli, żebym uważał, bo jak przyjdzie leśniczy lub z państwowej, to zapłacę.

Koniec wywiadu.

Na tej wodzie większość wędkarzy łowi na 3 wędki. Ciekawe, że nie czują w sobie strachu przed ew. kontrolą. Nie czują dyskomfortu związanego z nieregulaminowym postępowaniem.
Mimo że wędkarzy jest niewielu, to śmieci na brzegu nie brakuje. Młodzi karpiarze z pontonem, namiotami, matami (jeden z nich ponoć policjant) zostawiają za każdym razem bardzo dużo śmieci.
Ostatnio mijałem trzech bardzo miłych panów, którzy zwijali się z nocki. Uśmiechnięci, pozdrawiali mnie. Obok nich zauważyłem masę śmieci po ich nocnym biwaku. Ciekaw byłem czy to zabiorą. W drodze powrotnej okazało się, że wszystko zostało :(

Coraz boleśniej dociera do mnie, że my tu na forum stanowimy zaledwie jakiś promil wszystkich wędkarzy. Większość zaś wpisuje się obraz polskiego wędkarza nakreślony w tym wątku :(

Swoją drogą, ciekawe mogłoby okazać się takie badanie oparte na kwestionariuszu wywiadu. Można byłoby stworzyć stworzyć listę pytań i zadawać je wędkarzom nad wodą, informując, że jest to anonimowa ankieta badawcza.
Wtedy mielibyśmy szerszy pogląd na to, jaki odsetek stanowią tacy właśnie wędkarze. Mógłbym opracować wyniki.
Jeśli ktoś byłby chętny, to dajcie znać.
Pozdrawiam
Mateusz

Offline MarioG

  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 126
  • Reputacja: 312
  • Płeć: Mężczyzna
  • Lokalizacja: Prawie pod Warszawą
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #72 dnia: 07.09.2015, 07:56 »
Panowie tu juz nawet nie chodzi o tych ktorzy biora ryby zgodnie z limitami.
Ale wiekszosc klusuje po prostu. To jest straszne.
A SSR przymyka oko na to. Te pieprzone cwaniaczki sprawdzaja tylko nowych i nie swoich. U mnie palcami mozna wytykac niektorych kombinatorow. Nawet w sklepach wedkarskich wiedza kto i co. A SSR leje na to bo to koledzy.
Do SSR komendant nie chce przyjmowac bo twierdzi ze ma komplet 7 ludzi i mu starcza. Ale po prostu nie chce tych ktorzy mogliby za duzo zauwazyc.

Mario
Mazovia Fishing Team

Offline Jędrula

  • Robinson
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 4 749
  • Reputacja: 379
  • Lokalizacja: Wodzisław Śląski
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #73 dnia: 07.09.2015, 08:58 »
Tak to właśnie w znacznej części wygląda jak z wywiadu Mateusza . Wielu myśli , że jak biorę zgodnie z limitem to wszystko gra . Nieprawda , jak spojrzeć na stan naszych wód to widać gołym okiem , iż te przepisy dawno straciły swoją wartość . Mało tego Panowie , nawet gadanie , że biorę tylko jedną rybkę z wyprawy to przy aktualnym stanie wód też jest przesadą . Wyobraźmy sobie taką sobotę czy niedziele , ryby akurat dobrze biorą , nie trzeba mocno kombinować i szukać . Wszyscy łowią i każdy z trzydziestu łowiących bierze po ładnym leszczu , linie czy pięknym złotym karasiu . W jeden dzień , w ten sposób wyławia się stado ładnych ryb . Panowie , nikogo nie atakuję , próbuję tylko uzmysłowić jak szybko można ogołocić wodę  . Ja wiem , że większe joby należą się w tej kwestii PZW ale trzeba sobie jakoś radzić i jak widać dbać o łowiska na własną rękę . Innej drogi nie widzę , a do przewrotu o którym często pisze Luk jeszcze daleka droga .
A co do SSR jak pisze Kolega MarioG , wszędzie można spotkać czarne owce . Znam kilka regionów gdzie te chłopaki robią kawał dobrej roboty i niebywale się poświęcają . Znam też inne grupy SSR ale ... :-X

Offline Mosteque

  • Moderator Globalny
  • Ekspert
  • *****
  • Wiadomości: 32 517
  • Reputacja: 1977
  • Płeć: Mężczyzna
  • MFT
  • Lokalizacja: Jaktorów
  • Ulubione metody: method feeder
Odp: Portret polskiego wędkarza
« Odpowiedź #74 dnia: 07.09.2015, 09:14 »
Tak to właśnie w znacznej części wygląda jak z wywiadu Mateusza . Wielu myśli , że jak biorę zgodnie z limitem to wszystko gra.
Takich jak my jest nikły procent. Ale jesteśmy i codziennie nas w tym kraju przybywa, na pewno nie ubywa. Takich, co biorą zgodnie z limitem jest trochę więcej, ale też jest to marny odsetek. Jeszcze więcej jest osób, które przestrzegają wymiarów, ale w sumie tych wszystkich wcześniej wymienionych jest może ze 20-30%. Reszta napi*dala wszystko jak leci.
Codziennie od myślenia o tym boli mnie dupa. Najgorsze jest to, że nawet gdyby tych ostatnich było tylko 10% i tak przetrzebiliby wody. Widać to np. w UK, gdzie wystarczy paru "polaczków" nad rybną wodą i nagle zaczyna ryb brakować, a Anglicy biją na alarm.
Krwawy Michał

Purple Life Matters